Zakładam tę zbiórkę grzecznościowo. Wszystkie pieniądze trafią do osoby w potrzebie, której los niestety nie oszczędza. Żałuję, że nie jestem w stanie samodzielnie rozwiązać jej problemów. To, co mogę, to zaoferować jej pozostanie anonimową w sytuacji, która obciąża ją psychicznie. Nie ingeruję w przygotowany przez nią opis, po prostu podaję go dalej.

Jeśli jesteście w stanie jej pomóc, proszę: zróbcie to. To naprawdę wspaniała osoba i serce mi pęka, gdy myślę o tym, z czym musi się mierzyć.

***

Na wstępie zaznaczę, że wiem, że jest mnóstwo zbiórek, które zasługują na wpłaty bardziej, niż moja. Nie oczekuję, że zbiorę planowaną kwotę. Ale może jeśli ktoś będzie mógł wpłacić choć trochę, to będę mogła szybciej poprawić swoją sytuację.

Nie chcę się rozpisywać, żeby Was nie zanudzać moim smutnym życiem. Jestem osobą queerową, artystą-beztalenciem i rodzicem zwierzątek. Przez ponad dwadzieścia lat życia nazbierałam kolekcję zaburzeń psychicznych, które skutecznie utrudniają mi życie. Leczę się od dawna, mam za sobą pobyt w psychiatryku. Obecnie przyjmuję spory zestaw leków oraz uczęszczam na terapię.

Niedawno straciłam pracę i mieszkanie. Rozsyłam masę CV, ale jeszcze nie udało mi się znaleźć zatrudnienia i nie wiem, ile jeszcze czasu minie, zanim coś znajdę. Nie mogę pochwalić się zbyt wieloma kwalifikacjami, doświadczeniem czy umiejętnościami. Jestem jednak pewna, że prędzej czy później coś znajdę, chociażby na chwilę. Z mieszkaniem jest jednak gorzej. Obecnie pomieszkuję u życzliwych znajomych, ale nie mogę robić tego zbyt długo, zżera mnie poczucie winy, nie mogę polegać na nich cały ten czas, nie chcę być obciążeniem.

Szczytem moich marzeń jest własny kąt. Kawalerka, pokoik z aneksem i łazienka, to wszystko. Tak, żebym miała gdzie spać i ewentualnie pracować. Bez żadnych współlokatorów. Tylko ja i zwierzątka, którymi będę mogła się zajmować w spokoju. Bez poczucia, że robię komuś problem.

Wiem, że tańsze byłoby znalezienie pokoju, a nie całego mieszkania. Nie chciałabym tego zrobić z kilku powodów. Musiałabym, w jakiś sposób, znaleźć współlokatorów, którzy są przyjaźnie nastawieni do osób queer, osób neuroróżnorodnych oraz zwierząt, co już samo w sobie wymaga czasu i szczęścia. Ale przede wszystkim, jestem introwertykiem z fobią społeczną i wizja mieszkania z obcymi ludźmi za ścianą jest dla mnie po prostu straszna. Dzieliłam już dom ze współlokatorami i nawet, jeśli były to naprawdę miłe, rozumiejące osoby, to kończyło się to tym, że nie chodziłam przez cały dzień do kuchni czy łazienki, bo bałam się interakcji, więc wymykałam się z pokoju dopiero w nocy, kiedy inni spali. Dzielenie z kimś przestrzeni, przynajmniej aktualnie, nie będzie dla mnie łatwe, nie wpłynie też na pewno pozytywnie na moje zdrowie psychiczne.

Szukam ofert w lokalizacji, która byłaby dla mnie dogodna, co oznacza: okolicę przyjazną dla piesków, okolicę bezpieczną dla osób-niewyglądających-heteronormatywnie, możliwie blisko mojego psychiatry i terapeutki. Odpada przez to trochę tanich ofert w gęsto zabudowanych terenach, o których z doświadczeń swoich lub swoich znajomych queerów wiem, że lepiej nie chodzić po nich bez gazu pieprzowego. Sporo ofert muszę skreślić też przez zakaz posiadania zwierząt.

Z ofert, które znalazłam, najtańsze zaczynają się od 1600 złotych miesięcznie. Kaucje są różne, ale nie trafiłam na żadną większą niż 2000 złotych. Oczywiście patrzę wyłącznie na mieszkania choć częściowo umeblowane, do których nie będę musiała kupować niczego potrzebnego.

W związku z tym, zrzutka zakłada:

·       2000 złotych na kaucję

·       4800 złotych na opłacenie pierwszych trzech miesięcy