Pomoc Józi - 12 letniej suczce zmarłej zwierzolubki

Smutna historia Józi, psiej staruszki

Kilka dni temu na jednym z ostrowieckich osiedli, w nocy znaleziono starszą suczkę przywiązana do ławki automatyczną smyczą. Pojechała do przechowalni, skąd miała jechać do schroniska Janik. Zabrałam ją do siebie na tymczas. Teraz poznałam jej historię.

Przyznam, że bardzo mnie zaszokowała.

Suczka, ma 12 lat i nazywa się Józia. Jej pani, młoda, wspaniala kobieta z Ostrowca, na stałe mieszkająca w Warszawie, ale bardzo często bywająca w Ostrowcu ze względu na starszą mamę. Pani Józi była bezdzietną single i Józia była jej oczkiem w głowie. Była schorowana, ale pod stała opieką weterynarza. Pani wyjatkowo o nią dbała. Józia ma zespół Cushinga, chora wątrobę . Przyjmuje wiele leków i musi iec kontrolne badania.

Jej pani działała na rzecz bezdomnych zwierząt od dawna.. Wspomagała rowniez zwierzeta w Ostrowcu.

Kilka dni temu pani nagle zmarła i co dzień po śmierci z ukochaną suczką zrobila rodzina? Przywiązali ją w nocy do ławki! Ukochane zwierzę potraktowali jak zbędnego śmiecia ! Józia była dla tej pani jak dziecko...Ale to nie wszystko. Kochająca rodzina wyrzuciła na śmietnik (doslownie) króliczki tej pani. Ktoś je na szczęście uratował

Dzisiaj byłam z Józia na badaniu echa serca i badaniu moczu

Po analizie jej prawdziwej karty medycznej otrzymałam również leki.

Koszt wczorajszych badań i leków - 624 zł. Poprzednie badania 325 zł. Wtedy nie znając prawdziwego imienia Józi nazwałam ją Lila.

Utrymanie staruszki bedzie kosztowne. Józia musi jesć karme weterynaryjną.

Zakladam zrzutke na oplacenie faktur i na przyszle badania i leki. Bardo proszę was o pomoc!