Ostatnia szansa na życie... Pembrolizumab - immunoterapia nierefundowana
Ostatnia szansa na życie... Pembrolizumab - immunoterapia nierefundowana
Our users created 1 226 834 fundraisers and raised 1 350 023 605 zł
What will you fundraise for today?
Updates4
-
Jesteśmy już po 3 wlewie, Maciej przechodzi je bez widocznych skutków ubocznych, ale niestety nowotwór robi swoje, próbuje być mocniejszy i powoduje duże osłabienie organizmu. Trzymajcie kciuki za to, żebyśmy byli szybsi od naszego wroga. Dziękujemy.
No comments yet, be first to comment!
Add updates and keep supporters informed about the progress of the campaign.
This will increase the credibility of your fundraiser and donor engagement.
Description
Została ostatnia szansa na życie dla mojego męża…nie dopuszczałam tych myśli…
Pembrolizumab to immunoterapia, która ma za zadanie uniemożliwić nowotworowi blokowanie komórek odpornościowych organizmu, a tym samym pobudzić układ odpornościowy do walki z nowotworem. Niestety to terapia nierefundowana, jeden wlew dożylny kosztuje bagatela 17 tyś zł raz na 3 tygodnie.
By sprawdzić skuteczność terapii Maciej powinien przyjąć na początek co najmniej 8 wlewów. Sfinansowanie całego leczenia we własnym zakresie jest niemożliwe, nieosiągalne..
Nasza historia jest już dosyć długa i niełatwa by ją opisać, dla niektórych z Was znana.
Mimo, iż los nie jest dla nas łaskawy i doświadcza nas dotkliwie nie poddajemy się, bo siła i wola życia mojego Maćka i Jego oddanie Rodzinie jest niewiarygodne, zarażające, napędzające i pokazuje, że warto walczyć o każdy dzień.
Maciej po raz pierwszy zachorował w 2005 roku, po radioterapii i operacji wycięcia guza mięsaka z uda prawej nogi, mieliśmy 13 lat spokoju, względnego spokoju.
W grudniu 2006 roku przyszła na świat nasza córeczka Julia, która do dzisiaj jest dzieckiem całkowicie niesamodzielnym, wymagającym wsparcia we wszystkich sferach swojego życia. Mimo problemów, ułożyliśmy nasze życie na nowo, godząc się z niepełnosprawnością naszej Julci, poświęcając się bez reszty by miała namiastkę „normalnego” życia...
W 2018 roku musieliśmy po raz drugi stawić czoła chorobie Maćka, tym razem, nasz przeciwnik – mięsak, zaatakował ze zdwojoną siłą, to już nie była jedna zmiana nowotworowa, to był rozsiew po całym organizmie, do mięśni, płuc, wątroby, trzustki, żołądka, do kości kręgosłupa, miednicy i bioder. Diagnoza była przerażająca… Tak bardzo się bałam…Nie poddaliśmy się, oczywiście z Waszym wsparciem. Maciek przez te pięć lat leczony był czterema cyklami chemioterapii, rozpoczynając od najgorszej tzw. chemii czerwonej. My ze swojej strony robiliśmy wszystko, żeby jego organizm wytrzymał ciężkie i bardzo toksyczne leczenie. Maciej przeszedł podwójny zabieg wszczepienia komórek macierzystych w niemieckiej klinice w Ulm, oprócz tego stosowaliśmy techniki medycyny chińskiej, od specjalnie przygotowanych mieszanek ziołowych po akupresurę i akupunkturę. Również ekstrakty konopne były bardzo zbawienne i do tego szeroko pojęta suplementacja, a także specjalna dieta. Te wszystkie działania sprawiły, że Maciek w miarę bezproblemowo przechodził chemioterapię. Nie ukrywam bywało ciężko, kiedy to nowotwór dawał o sobie znać, ale Maciej nigdy się nie poddawał, tak bardzo chciał i chce żyć. To co przez ten okres się działo było bardzo niewiarygodne, Maćkowi dwa razy udało się zejść z silnego leczenia przeciwbólowego lekami opioidowymi, sami lekarze byli zaskoczeni. Maciek jest silnym człowiekiem i wiem, że przyjmie do swojego organizmu wszystko co mogłoby mu pomóc.
W tym momencie to jest czwarty rzut choroby i w ten sposób dotarliśmy już do ściany refundowanych możliwości leczenia alternatywnego. Maciek czuje się na siłach, żeby przyjąć kolejne dawki chemii, niestety, ale limit dla niego powoli się wyczerpał. Jak bumerang powrócił znowu ból, cierpienie, kolejna walka…
Lekarze zaproponowali tymczasowe leczenie ponownie chemią „czerwoną”, po to by nie pozwolić na przebudzenie naszego wroga. Niestety nie można tej chemii podawać za długo, dlatego też zaproponowano nam wprowadzenie tym razem immunoterapii i to jest nasza, Maćka ostatnia szansa na ŻYCIE.
Wierzę i mam ogromną nadzieję, że wspólnie uda nam się po raz kolejny rozłożyć „dziada na łopatki”, niech wie z kim i z jaką siłą ma do czynienia.
Każda wpłacona złotówka to szansa dla Maćka na dalszy ciąg leczenia.
Ciężko patrzy się na cierpienie swoich najbliższych.
My nie chcemy wiele…
Chcemy tylko, a w naszym przypadku to aż, odrobinę spokoju i stabilności.
Maciek jest cudownym mężem i troskliwym tatą dla Julki i Kuby, a przede wszystkim dobrym człowiekiem, serdecznym i prostolinijnym, mimo swojej choroby gotowy nieść pomoc wszystkim. Opiekujemy się Julką 24 godziny na dobę i dla siebie jesteśmy wsparciem, jesteśmy dla siebie wszystkim. Ja nie pracuję zawodowo z uwagi na niepełnosprawność Julci, to Maciej zarabia na życie. Zdrowie mojego męża jest przepustką do zwyczajnego… dla nas teraz na miarę marzeń życia.
Błagalnym głosem proszę o pomoc finansową, wsparcie duchowe i ciepłe myśli…, których moc jest nieopisana. Dzielę się z Wami naszą opowieścią o naszym życiu, choć tak bardzo wolałabym jej nie opowiadać…chciałabym aby to był zły sen.
Z drżącym sercem wierzę, wierzę, że dzięki Wam to się uda!!! Wierzę w to ze wszystkich sił.
5 lat temu to udowodniliście wspomagając nas w tej wyboistej drodze życia, Wy ludzie o dobrych sercach i dobrej woli.
Z góry Wam dziękuję za serce i przytulam do mojego serca.
Sylwia
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Dla Julci, Sylwi i Kuby. Nikt nie potrafi zrozumieć dlaczego- bądźcie silni.
Maciek i Sylwia pokonajcie to!
Dziękujemy
Trzymaj się Maciek
Dziękuję
Życzę szybszego powrotu do zdrowia. Pozdrawiam
Dziękujemy
Zdrowka 😘
Dziękujemy