Piksel jest ok 5/6cio letnim kotem pełnym energii, uwielbia pieszczoty i przebywanie z człowiekiem. Jest kotem niewychodzącym, kastrowanym, regularnie badanym i otoczonym ogromem troski i miłości. Zawsze wita człowieka przy drzwiach, gotuje razem z nami i chodzi krok w krok. Dziś całe dnie spędza na oddychaniu, tylko.

Piksel nie był w stanie się wypróżnić, trafił do przychodni gdzie otrzymał pomoc w "odetkaniu" odbytu, mógł być to zjedzony wcześniej żwirek, który koty mogą jeść w związku z anemią. Przez kilka dni było ok, aż do czasu gdy

10.09.2022 Piksel trafił do kliniki weterynaryjnej z powodu niedojadania, złego samopoczucia, ospałości, kichania i łupieżu. Myśleliśmy o chwilowym osłabieniu odporności ale okazało się, że jest bardzo blady i nie można pobrać mu krwi do badań. Dostał steryd, po krórym czuł się zdecydowanie lepiej, coś zjadł, bawił się nowym drapakiem.

11.09.2022 Nazajutrz miał mieć badaną krew, wieczorem trafiliśmy do całodobowej kliniki przez odruchy wymiotne, galopowanie serduszka i brak łaknienia. Piksel był już wtedy karmiony ze strzykawki, jednak bardzo się opierał co męczyło go do tego stopnia, że przewracał się w drodze do legowiska, zaczynał dużo szybciej oddychać. Godzinami nie wstawał z miejsca i nie zmieniał pozycji. Zostaliśmy skierowani na badania kardiologiczne.

12.09 z samego rana zbadano mu serce. Serduszko jest chore. Dostał receptę na leki na serce.

Tego samego dnia udaliśmy się na badania krwi, lekarz stwierdził, że jeden lek powinniśmy odstawić ze względu na anemię. W tym momencie leki były już kupione. Zbadano mu krew, dostał steryd. Tym razem nie czuł się lepiej. Nie jadł, pił z miski na leżąco.

13.09 Badanie USG, kolejne badanie krwi i określenie grupy krwi, test FIV i FELV. FIV ujemny, FELV dodatni. Piksel ma białaczkę. Otrzymał 2x większą dawkę sterydu niż ostatnio i antybiotyk.

Białaczka jest nieuleczalna, nie ma na nią leku, który dawałby szanse. Pierwsza myśl - wynik może być fałszywie dodatni. Szanse są małe, ale są. Przetoczenie krwi może okazać się pomocne, jednak kociej krwi grupy A szukaliśmy we wszystkich całodobowych klinikach w Warszawie. Krew jest, we Wrocławiu, razem z transportem to koszt 1900 zł. 1900zł za próbę uratowania mu życia, kiedy nie mamy żadnej pewności, że pomoże na dłuższą metę.

Trafiliśmy do kolejnej lekarki weterynarii, otrzymaliśmy receptę na antybiotyk, który już dziś dostał, zapas zastrzyków i recepty na leki na najbliższą dobę (podawane co 3h) i tabletki (co 1h). Zostaliśmy przynajmniej ze świadomością, że możemy robić cokolwiek, co może okazać się pomocne. Może, ale nie musi.

Mamy plan na najbliższe 24h. Nie wiemy, co robić dalej ani ile wyniesie koszt leczenia. Nie wiemy, czy niezbędne będzie przetaczanie krwi. Do tej pory wydaliśmy grubo ponad 1000 zł, nie wiemy jak oszacować przyszłe koszta. Mamy nadzieję, że będzie ich jak najmniej i nadwyżkę (oby!) z tej zrzutki będziemy mogli przeznaczyć na działanie Pruszkowskiego Stowarzyszenia na Rzecz Zwierząt.

Ogromnie dziękujemy Ci za okazane wsparcie i każdy grosz, jaki przeznaczasz na lepsze życie zwierząt. Teraz dziękujemy Ci - Wiktoria z Kacprem. Już niedługo Piksel podziękuje Ci osobiście, to twardy zawodnik! Na razie zbiera siły do walki na ulubionym kocyku z pandami.

Na dzień 15.09 koszt leczenia Piksela wynosi 1692 zł (konsultacje, badania i leki)