id: d56z7n

O godne życie Andrzeja Wilczkowskiego -"Wilka"

O godne życie Andrzeja Wilczkowskiego -"Wilka"

Organizator przesłał dokumenty potwierdzające wiarygodność opisu zrzutki
Zrzutka została wyłączona przez organizatora.

Nasi użytkownicy założyli 1 226 771 zrzutek i zebrali 1 349 880 991 zł

A ty na co dziś zbierasz?

Aktualności3

  • Kochani Darczyńcy

    Bardzo Wam dziękuję za wszelkie okazane wsparcie.

    Choroba ostatecznie odebrała nam Wilka, a mnie Tatę.

    Zmarł 13 lipca 2022r.

    Pogrzeb odbędzie się w Łodzi na cmentarzu przy Ogrodowej, w części rzymsko-katolickiej w dniu 20 lipca 2022 (środa).

    Uroczyste nabożeństwo zacznie się w kaplicy cmentarnej o godzinie 13.15


    Dzięki Wam i Waszej pomocy Tata cierpiał mniej, a to bardzo ważne przecież.

    Dzięki Wam i Waszej pomocy Tata otrzymał najlepszą dostępną mi opiekę.

    Bardzo Wam za to dziękuję.


    Głęboko wierzę, że te zderzenia zdarzeń, jakie się wydarzyły w ostatnim roku Jego życia doprowadziły Go do Wiecznej Szczęśliwości z Bliskimi i Przyjaciółmi, że siedzi z nimi teraz na właściwym dla siebie miejscu przy stole, gdzieś tam... w Niebie.

    Marta

    0Komentarzy
     
    2500 znaków

    Nikt jeszcze nie dodał komentarza, możesz być pierwszy!

    Czytaj więcej
Dodawaj aktualności i informuj wspierających o postępach akcji.

Dodawaj aktualności i informuj wspierających o postępach akcji.
To zwiększy wiarygodność Twojej zrzutki i zaangażowanie darczyńców.

Opis zrzutki

Organizatorem zbiórki jest Fundacja  Wspierania Alpinizmu Polskiego im. Jerzego Kukuczki, której jestem bardzo wdzięczna za wsparcie i serdeczność.

Beneficjentem zbiórki jest mój Tata. Andrzej Wilczkowski. Taternik, alpinista, instruktor. Przez czterdzieści lat szkolił pokolenia taterników – zwłaszcza łódzkich.

Był jednym z założycieli Łódzkiego Klubu Wysokogórskiego (ŁKW), którego był prezesem pierwszej kadencji i wielokrotnym członkiem władz klubowych. Obecnie jest członkiem honorowym ŁKW i Polskiego Związku Alpinizmu (PZA).

W 1948 roku, jako siedemnastoletni chłopak, zaczynał swoją przygodę z górami. Bez żadnego wcześniejszego kursu przygotowującego po prostu szedł w góry.

Jest autorem kultowej w środowisku taternickim książki "Miejsce przy stole" oraz trzech innych o tematyce górskiej:

„Śniegi pokutujące”, „Ludzie przed ścianą”, „Każdemu według marzeń”.


Znacie Wilka. To wyjątkowy facet. Nie pozostawiał ludzi obojętnymi wobec siebie. Jedni go uwielbiali, inni nienawidzili. 


Dla mnie był tatą.

Najpierw odbierały mi go góry… A może to nie tak, bo przecież góry były zanim się urodziłam…


Ale kiedy wyjeżdżał na wyprawy, na wspinaczki – cichy niepokój, szarym dymem papierosów wypalanych przez Matkę, rozsiadał się w domu i czekał w napięciu. Napięciu maskowanym codzienną rutyną dnia.


Wilk, oprócz wspinania, miał wiele innych pasji.

Miał poczucie misji w życiu i wszystko co robił angażowało go na stówę.

Przynajmniej tak to wyglądało z mojego punktu widzenia. Z punktu widzenia córki kochającej swojego tatusia.


Teraz odbiera mi go choroba. 


Potworna choroba Alzheimera. Neurodegeneracyjna. Komórki mózgu odpowiedzialne za pamięć, orientację zdolność myślenia, możliwość wykonywania najprostszych zadań - ulegają zwyrodnieniu. Proces pogłębia się każdego dnia. Dla chorego i jego otoczenia kończy się normalne życie. 

W tej chwili jedynym otoczeniem jestem ja – córka. Jedyna córka.


Tata jest pod moją wyłączną opieką od 2014 roku. Wtedy złamał nogę, a kilka miesięcy później stracił wzrok. Mimo to, w 2016 roku udzielił długiego wywiadu do filmu w projekcie Ani Kacperczyk. W 2017 był jeszcze na spotkaniu opłatkowym w ŁKW. Dla niego ostatnim, przed skutkami podstępnej zjadliwości Alzheimera, który już wówczas toczył Tatę, aleśmy o tym nie wiedzieli.


W maju 2017 roku wyjechaliśmy na wieś. Tu Tata częściowo odzyskał wzrok i bardzo poprawił kondycję fizyczną po złamaniu nogi. Ale coś było nie tak, a po wnikliwych badaniach lekarskich postawiono diagnozę: Alzheimer. 


Od tego czasu walczę o każdą umiejętność, każdy przejaw samodzielności w najprostszych czynnościach. Walczę o każdy postawiony krok, każdą samodzielnie doniesioną do ust łyżkę zupy, każdą rzecz, którą Tata może wykonać sam. 


Pod koniec sierpnia Tata przewrócił się, rozbił głowę, potłukł żebra i złamał rękę. Do karetki doszedł o własnych siłach. 

Po trzech dniach pobytu w szpitalu przewóz medyczny dostarczył do domu chorego leżącego, pampersowanego, bez kontaktu, za to pobudzonego lękowo.


Potrzeby dnia codziennego gwałtownie wzrosły. 

Przez jakiś czas miałam wrażenie, że Ojciec nie słyszy, że znów jest kompletnie ociemniały, że już nigdy nie podniosę go z łóżka.  

Ale Wilk jest siłaczem. Motywowany przeze mnie walczy o siebie każdego dnia. 

Ogromnym wysiłkiem staram się utrzymać jego sprawność psychiczną i fizyczną, uczyć go od początku czynności samoobsługowych, w tym tych, które ludzie nabywają we wczesnym dzieciństwie i wydają się być oczywiste. Nie są

Nie da się też już żyć bez wsparcia środków higienicznych takich jak pampersy (NFZ częściowo refunduje 2 sztuki na dobę, tymczasem realnie potrzebnych jest minimum 6), chusteczki nawilżane, ręczniki papierowe, rękawiczki jednorazowe (tak, to dla mnie, jednak nie dziwcie się), pianka do mycia dla seniorów, kremy ochronne na skórę, akcesoria przeciwodleżynowe, prześcieradła nieprzemakające, niezdejmowalne śpiochy na noc. Potrzebny jest nowy materac w nieprzemakalnym pokrowcu. Potrzebne jest łóżko z elektrycznym stelażem. Potrzebna jest kamera działająca na zasadzie elektronicznej niani, potrzebne są uchwyty i poręcze przy sanitariatach, a także na trasach między pokojem Taty a łazienką czy jadalnią. Potrzebne jest zabezpieczenie progów, gniazdek elektrycznych. Potrzebne jest umożliwienie regularnego kontaktu z lekarzem specjalistą: neurologiem, psychiatrą oraz rehabilitantem i psychologiem, krótko mówiąc dowóz Taty do lekarzy i – w naszych realiach – opłacenie wizyt prywatnych. 

Potrzebna jest pomoc z zewnątrz, bo sama nie daję z tym rady. 

Tymczasem pralka chodzi dwa razy na dzień, a elektryczna suszarka do prania padła, wykończona ciągłą eksploatacją. Podobnie jak blender do miksowania posiłków. 


Na co zbieram?

Właśnie na to wszystko. Na godną codzienność starego człowieka.

Po prostu dla Taty...


Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Pierwsza na świecie karta do przyjmowania wpłat. Karta Wpłatnicza.
Pierwsza na świecie karta do przyjmowania wpłat. Karta Wpłatnicza.
Dowiedz się więcej

Oferty/licytacje 1

Kupuj, Wspieraj.

Kupuj, Wspieraj. Czytaj więcej

Organizatora:
Inne
Ostatnia książka Wilczkowskiego "Zderzenia zdarzeń"
Książka jest typową dla Taty opowieścią... Tym razem o tym, że wszystko się ze sobą łączy. Powstała w latach 2012 -2014 z mojej inspiracji, jako forma...
50 zł

Kupione 138 z 419

Zakończona

Wpłaty 392

preloader

Komentarze 14

 
2500 znaków