Leczenie dla Szczęściarza - kota chorego na FIP
Leczenie dla Szczęściarza - kota chorego na FIP
Nasi użytkownicy założyli 1 226 946 zrzutek i zebrali 1 350 334 889 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Aktualności3
-
Witajcie Kochani,
Chciałem Wam opowiedzieć co u mnie słychać. Przepraszam 🙏, że z opóźnieniem ale tyle się dzieje zarówno pozytywnych i negatywnych rzeczy w naszym życiu, że Matka mówi, że nie ogarnia tej kuwety. Ostatnie 2 tygodnie bardzo dużo jeżdżę a to na badania krwi, a to na USG, do Pani Doktor od Fip, no i jeszcze na nacinanie i czyszczenie ropnia, który zrobił mi się po zastrzykach.
Jestem trochę zmęczony, ale wszystko znoszę bardzo dzielnie, panie doktor chwalą mnie, że z anielską cierpliwością. Chociaż nie za bardzo wiem co to znaczy, to na pewno wiem, że chcę wyzdrowieć i cieszyć się każdym dniem życia z moją dwu i czworonożną rodziną.
Moje oczko goi się, ale pojawiły się niestety 4 niepokojące plamki na drugim oczku. Przedtem ważyłem 4200-4300, teraz moja waga utrzymuje się na stałym poziomie 4400, podobnie jak temperatura, która jest już powyżej 38 stopni czyli jestem silniejszy 💪. Wyniki badania krwi pokazują, że anemia zniknęła, USG również jest dobre, nie wykazuje płynu i węzły krezki są coraz mniejsze 😊. Biorę antybiotyk na ropień, a Matka codziennie wlewa mi pod skórę dużą strzykawkę Poliseptu żeby wszystko dokładnie oczyścić.
W sumie wszystko idzie w dobrym kierunku, gdyby nie fakt, że według Pani Doktor zbyt wolno 😪, dlatego też znów mam zwiększoną dawkę do 18,5 i powiedziane, że nie skończę leczenia w terminie 😭😭😭.
Od tygodnia biorę taką zwiększoną dawkę i mój dzienny koszt leczenia wynosi 420,30zl (oczywiście tylko lek na Fip, nie licząc suplementów i kosztów weterynarzy).
Kochani, nie ma takich słów żeby wyrazić wdzięczność, że jesteście z nami, że wspieracie nas dobrym słowem, że przesyłacie zdjęcia Waszych cudownych zwierzaków, które trzymają za mnie kciuki 🤞 😻 🐶, że wysyłacie mega fanty, że licytujecie i udostępniacie bazarek. Ogromnie Wam dziękujemy, że jesteście z nami i mam nadzieję, że wytrwacie do końca 💚.
Milion buziaków dla Was i Waszych pociech 😽😽😽😽😽😽😽 przesyła Wasz Szczęściarz ❤️
Nikt jeszcze nie dodał komentarza, możesz być pierwszy!
Dodawaj aktualności i informuj wspierających o postępach akcji.
To zwiększy wiarygodność Twojej zrzutki i zaangażowanie darczyńców.
Opis zrzutki
Szczęściarz - tak na mnie wołają moi ludzie od ponad 11 lat. Na początku nie wiedziałem co to znaczy, ale dziś jestem mądrzejszy i już wiem. Ale po kolei, opowiem Wam moją historię.
Urodziłem się ponad 12 lat temu pod gołym niebem wsród innych dzikich kotów. Kiedy stałem się dorosły, musiałem pójść na swoje i sam zadbać o swoje interesy. Nie miałem ani domu ani swojego człowieka. Raz z pełnym brzuchem, raz z pustym, raz w deszczu, a raz w słońcu, ale dawałem radę. Zaglądałem od czasu do czasu do Małgośki, bo tam zawsze dostałem coś na ząb. I tak bym sobie dalej w życiu radził, gdyby nie pogruchotana łapa. Stałem się kaleką na trzech łapach i nie umiałem już zdobyć pożywienia. Traciłem siły i byłem słaby. A do tego ten ból był nie do zniesienia. Postanowiłem! Zaufam jej, nie mam wyjścia w tym stanie. Była Wigilia. Ostatkiem sił doczołgałem się pod jej drzwi i padłem ledwo żywy. Myślałem, że już po mnie. Otworzyła i pierwszy raz mnie dotknęła. Bałem się, ale nie miałem siły wiać. Dobrze zrobiłem. Udawałem, że wszystko ze mną w porządku, bo myślałem, że wybrakowanego wyrzuci. Ale ona przejrzała mnie od razu i zawiozła do lekarza. Słyszałem tylko jak lekarz mówił, że z trzema łapami nie przeżyję na wolności i trzeba mnie uśpić. Było mi już wszystko jedno, byle nie bolało. Ale Małgosia zabrała mnie do innego lekarza. A tam mnie operowali przez 3 godziny, dwóch gości ratowało moją łapę! I łapa została ze mną, a ja zostałem z Gosią. Zdarzył się Wigilijny cud.
Trochę kuśtykam, ale mam swój dom i innych kumpli.. i kocich i psich. Jest nas tu 15ka, bo Gosia ratuje takich jak ja. Jest nawet jeden gość, co ma pampersy, a ona mu je codziennie zmienia. Ten to już w ogóle sam nie chodzi.
Zrozumiałem dlaczego mnie nazwała Szczęściarz!
I przez lata faktycznie szczęście mi dopisywało.. aż do 27 kwietnia.. pojechaliśmy z Gosią do weta, bo przestałem jeść, stałem się osowialy i zacząłem się izolować od wszystkich.
Bardzo źle się czułem..
Dostałem leki i kroplówkę. Nic przyjemnego. Kiedy wróciliśmy, Gosia postawiła mnie na ziemi, a ja przeszedłem parę kroków i upadłem. Nie chciałem jej tego robić, ale nie umiałem udawać.
Brzuch mi spuchł jak u kotki przed porodem. Wróciliśmy natychmiast do lecznicy gdzie USG pokazało, że całą jamę brzuszną wypełnia płyn, który został ściągnięty, temperatura spadła z 40 stopni do 36. Wszystko w przeciągu godziny. Przez pierwsze 3 doby straciłem 1kg na wadze. Czułem się okropnie. Mówili, że ginę w oczach, ale nie wiem co to znaczy.
Dodatkowo doszła bakteria, która wywołała katar i zapalenie oczu plus zaparcie i całkowita utrata apetytu. Jestem karmiony strzykawką Recovery liquid, dostaję suplementy i dużo leków, powtarzamy ciągle badania. Słyszałem, jak Gosia płacze. Ona chce mnie ratować, a wiem, że to baaaardzo droga sprawa bo najważniejszy lek trzeba sprowadzać z zagranicy i sama finansowo nie da rady.
Dlatego proszę Was o pomoc. Zapamiętałem tylko, że mam FIP i że sam lek na to kosztuje 233 zł dziennie przez 84 dni. I to chyba dużo jest. A jeszcze bym se pożył i wrócił do mojej całej rodziny bo się wszyscy o mnie martwią.. nawet moja ukochana sunia Gaja (też przygarnięta, tak jak i reszta mojego stada).
Gosia zawsze pomaga wszystkim najlepiej jak może. Ona nas często zostawiała w domu, żeby pomagać innym. To złota dziewczyna jest. Teraz jej trzeba pomóc. Dlatego postanowiłem, że Was ludzi poproszę o pomoc!
BARDZO, BARDZO Dziękuję każdemu kto zechce pomóc!
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
fanty bazarek Szczęściarza
Bazarek - Naszyjnik i kolczyki
Fanty z ostatniego Bazarku ❤️
Bazarek
Dżem truskawkowy