Czy pomożesz łagodnemu Liliowemu olbrzymowi wykorzystać swoją jedyną szansę?
Czy pomożesz łagodnemu Liliowemu olbrzymowi wykorzystać swoją jedyną szansę?
Nasi użytkownicy założyli 1 226 832 zrzutki i zebrali 1 350 021 115 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Aktualności1
-
Załączamy wyniki kontroli Liliowego.
Płyn z płuc nie zniknął :( musieliśmy w związku z tym zwiększyć dawkę. Dodatkowo nasz piękny przyjaciel przy misce zdecydowanie nie grymasi i kilogramów przybywa... Z jednej strony to dobrze - widać, że czuje się świetnie. Niestety oznacza to również wzrost kosztów :(
Liliowy zdaje się nic sobie z tego nie robić - czuje się bardzo dobrze i nie wygląda, jakby martwił się "jutrem" :) Pozostaje łagodnym, coraz cięższym olbrzymem, który z godnością znosi zastrzyki.
Zmartwienia nie opuszczają jednak nas... Musimy zdobyć pieniądze na kolejne dawki. Prosimy, pomóżcie nam uratować tego wspaniałego kocura. Dorzućcie się do jego zbiórki.
Nikt jeszcze nie dodał komentarza, możesz być pierwszy!
Dodawaj aktualności i informuj wspierających o postępach akcji.
To zwiększy wiarygodność Twojej zrzutki i zaangażowanie darczyńców.
Opis zrzutki
"Jestem Liliowy. Pewnie nie możesz już słuchać tych smutnych historii kotków walczących o życie. Postaram się streścić.
Byłem dumnym kocurem siejącym postrach na dzielni. Nie ze mną takie numery, że przeziębienie czy katarek. Phi. Byłem ponad to. Jednak los postanowił ze mnie zadrwić. Z katarku zrobił się kaszel, a ja słabłem i słabłem. Dałem się złapać w pułapkę. Mówili, że to dla mojego dobra. Zamknęli w szpitalu i kłuli. JAK JA ICH NIE LUBIŁEM! Tych ludzi!! Machałem łapami. Pokazywałem zęby. A oni i tak wbijali we mnie igły. I tak mijały dni, a mnie zaczynało się oddychać jednak lepiej. Poczułem się znowu sobą! Słyszałem jak szepczą, że "ten liliowy to może już spadać, bo zdrowy". NO! Na to czekałem.
ALE... coś zaczęło się dziać nie tak. Nie mogłem wziąć normalnego oddechu. Musiałem oddychać szybko i płytko i nadal to nie wystarczało. Byłem taki przerażony i spanikowany. Co się ze mną dzieje?! Wypatrzyła mnie jedna z tych bab od igieł. Widziałem jak sięga po telefon, dzwoni, "Klara, możesz przyjechać i zawieźć Liliowego do weta? To mega pilne! Ma problemy z oddychaniem!". Zapakowali mnie i wywieźli.
U weta byłem zbyt przerażony, żeby zrozumieć, co się dzieje. Słyszałem tylko "płyn w płucach", "musimy go odciągnąć", "wyślemy na pcr", ogolili mi boki klatki piersiowej i nagle wbili mi igłę tak jak nigdy wcześniej! Ale za chwilę mogłem znowu złapać pełny oddech. Wtedy wypowiedzieli jeszcze "wygląda na zakaźne zapalenie otrzewnej z wysiękiem do płuc". I brzmiało to jak wyrok...
Wróciliśmy do szpitalika. Widziałem, że baby się martwią. Patrzą na mnie tak smutno jak nigdy wcześniej. Z taką... litością. Mówiły między sobą "on taki duży i ciężki... to będzie tak cholernie drogie!!", "nie, to bez sensu, nie możemy leczyć dzikich kotów!", "przecież nie mamy pieniędzy, mamy równolegle 5 innych FIPków!!", "za co?!?!", "on nawet nie jest miły".
Zapadła cisza.
Ale dopowiedziały "ale... przecież to jest Liliowy..."
I to "on nawet nie jest miły" razem z "ale... przecież to jest Liliowy..." dźwięczało mi w uszach. No nie jestem miły, ale to dlatego, że się ich boję. Nie znam ludzi od miłej strony. Dlaczego miałbym im zaufać? Tylko... oni są chyba moją ostatnią nadzieją... Bez ich pomocy umrę...
Jeśli oni spróbują, to i ja spróbuję."
Spróbowaliśmy. Naprawdę nigdy nie sądziłam, że usiądę z Liliowym na kolanach i będę go głaskać. Że nie będę potrzebowała używać do tego wszelkich sprzętów obronnych. Że będziemy w stanie wziąć go na ręce i przytulić. Przecież to był kot - morderca. Silny kocur z mocnym uderzeniem łapą. Prezentacją kłów przy każdej próbie kontaktu.
A jednak. Zaufaliśmy mu. Spróbowaliśmy. On przerażony, ale pozwalał się dotykać. Głaskać. Przełamuje się. Próbuje nam ufać.
Pozwolił na pobranie krwi do badań. Pozwolił na zrobienie zastrzyku bez większej walki.
Obiecaliśmy sobie, że jeśli kot da nam szansę, to i my tę szansę damy jemu.
Dał.
Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, żeby go wyleczyć i zapoznać z człowiekiem od tej dobrej strony. Jedyne, czego nie jesteśmy w stanie przeskoczyć, to pieniądze. Prosimy, pomóż nam go ocalić i dać mu szansę na życie.
Prosimy, dorzuć się do jego zbiórki. On już zrobił tak wiele, żeby pokazać, że na to zasługuje.
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Skórzany pasek Black Dots
Bazarek- zabawka dla kota
Bazarek- za kartkę
Bazarek - za matę
BAZAREK- za smaczki