Dobrze jest mieć marzenia.

Nawet, jeśli się je międli przez 30 lat, nim odważy się je realizować.

Marzenia o szczęśliwym domu na końcu świata, o koniach pasących się pod oknem, o owcach i kurach, które nigdy nie trafią do rzeźni. O szczęśliwych dzieciach i o piciu kawy z widokiem na las. O dotykaniu wilgotnej ziemi i wyciąganiu z niej żywności. O robieniu jedzenia, o życiu w zgodzie ze światem i sumieniem.

O kreowaniu przestrzeni dla warsztatów i zajęć.

Ale nade wszystko: o tworzeniu szczęśliwego świata.

.

Budujemy dom. Dla nas, dla moich dzieci. Dom ze słomy. Dom, który ma być etyczny, który ma otwierać się na nowe, który pozwoli nam mieszkać z naszymi końmi i tworzyć świat.

I byłoby to zupełnie niezłe i całkiem realne, ale od czasu projektu do dziś wszystkie ceny wzrosły o prawie 100%.

I tak doszłyśmy do ściany (konto mówi 10 000 zł, rachunki do zapłaty za chwilę mówią 60 000 zł), spłacany kredyt nie pozwala już na jakikolwiek ruch, a mieszkania, w którym mieszkamy (bo dom nie jest gotowy) nie możemy wynająć ($$$).

I jeszcze bonusy jak okradziona nasza budowa, czy wydatki-niespodzianki.

Nie mamy na wylewki, na oczyszczalnię, na deski na sufity i na ocieplenie dachu, brakuje też na piec (choć kafle robię sama z gliny). O wykończeniu nawet nie myślę, acz do tego czasu może coś uda się odłożyć i zarobić jeszcze, wszak kłaść płytki i deski zamierzamy własnymi łapami.

Tak więc doszłyśmy do ściany. Nie jestem w stanie pracować więcej, bo pracuję non stop. Tego się nie przeskoczy, a największe koszty trzeba ponieść teraz. Potrafię pracować, nie boję się :-) tylko ten czas...

Chciałabym, żeby ta zrzutka oparła się na naszych usługach, z których chcecie skorzystać po prostu, ale rozciągniętych w czasie. Nie czuję się dobrze z proszeniem, bo wiem, że budowa domu to fanaberia, taki bonus, raczej burżujstwo, dlatego chętnie zaproszę Was na nasze... wszystko :-)

Chociaż oczywiście, będzie mi niezmiernie miło, jeśli zapragniecie dać nam prezent, ot tak po prostu. Dlatego, że kręcą Was domy ze słomy albo lubicie szaleńców, a może konie albo pieski. Albo jara Was, że tyle pracy robimy własnymi rękami. Albo chcecie iść z nami w przyrodę albo.... albo ... cokolwiek.

To my chętnie!

Bo brakuje nam tak naprawdę znacznie więcej, niż limit wybrany w zrzutce, ale nie poddajemy się, rękawy podwinięte i do roboty :-)

Dziękuję!