Nie potrafię pisać zrzutek. Poprzedniej też nie potrafiłam sensownie sklecić, ale postaram się. Cztery lata temu zostałam sparaliżowana od pasa w dół. Zawalił mi się świat, okazało się, że mój kręgosłup posypał się do szczętu w odcinku lędźwiowym. W rdzeniu kręgowym siedzi ogromna przepuklina, która zniszczyła mi nerwy korzeniowe, oraz nerwy czuciowe w lewej kończynie. Długotrwała rehabilitacja postawiła mnie nieco na nogi (właściwie na jedną nogę), ale pochłonęła ogrom finansów. Po zakończeniu rehabilitacji mój kręgosłup stopniowo zaczął wracać do stanu sprzed i aktualnie poruszam się na wózku inwalidzkim. Siedem konsultacji neurochirurgicznych i siedmiu lekarzy, którzy nie chcieli się podjąć operacji. W końcu trafiłam na człowieka, który tej operacji się podejmie, jednak nie w moim rodzinnym mieście. Stan kręgosłupa się pogorszył, co wyszło na aktualnych badaniach. Poza uszkodzeniem w rdzeniu, kilka kręgów jest "wykrzywionych" na poziomie wypustek, pojawił się wyciek płynu, artroza, i potrzebna jest protetyka. Usiłuję uzbierać na niezbędne badania, transport i kilka rzeczy niezbędnych przy samej rekonwalescencji. Część kosztów udało mi się zdobyć sprzedając swoje wyroby, niestety nie jestem w stanie dobić do niezbędnej kwoty. Proszę o pomoc, każdy grosz jest dla mnie na wagę złota, a nawet na wagę życia. Tylko po operacjach będę miała szansę na w miarę normalne funkcjonowanie, dorobienie sobie do życia. Nie wiem co jeszcze mogłabym napisać poza DZIĘKUJĘ dla każdego, kto zechce mnie wesprzeć.