Po pierwszym szoku, jakim było dowiedzenie się o ciąży, przyszedł kolejny szok. Na pierwszym usg lekarz powiedział, że Fasol (bo tak Ją/Jego nazywamy) ma dużą przezierność karkową. Był smutek, płacz, ale też nadzieja, bo to dopiero 10 tc, więc spokojnie czekaliśmy do usg genetycznego.

W 14 tc pojechaliśmy na to usg. To co usłyszeliśmy zupełnie nas załamało.

Bardzo złożona wada serduszka, które bije niemarowo i dość wolno, bo ok 110 ud/min, żołądek po prawej stronie (gdyby to było tylko to to bym się nie przejęła tak bardzo), płyn w jamie brzusznej, otrzewnowej.

Dowiedzieliśmy się również, że Fasol może umrzeć w każdej chwili...

Pani dr kazała po 5-10 dniach sprawdzić czy dzieciątko nadal żyje.

Po tygodniu, który był chyba jednym z najgorszych w naszym życiu, poszliśmy na usg, żeby sprawdzić czy serduszko nadal bije.

Bije ❤️

Nadal wolno i nadal niemiarowo, ale bije.

A że nadzieja umiera ostatnia to dalej walczymy.

Przede mną teraz amniopunkcja, która da kilka odpowiedzi.

Czeka nas również kilka wizyt u specjalisty- ginekologa genetyka, co jak wiadomo, wiąże się z kosztami. Zależy nam jednak na jak najdokładniejszej diagnozie, aby wiedzieć z czym się mierzymy i pod okiem specjalisty ułożyć plan działania, który pomoże nam zawalczyć o dziecko.

Jeśli ktoś chciałby nas wesprzeć, będziemy bardzo wdzięczni.