Wyjeżdżam do Kenii pod koniec października na dwa tygodnie.

Tym razem sama dołączam na miejscu do kenijskiej ekipy Miracle House - organizacji, która prowadzi dwa domy „dzienne” dla dzieci (zgarnia je z ulicy, żywi i wysyła do szkół, w tym na studia) a w planie ma wybudowanie kampusu sportowo-edukacyjnego na sporym kawałku ziemi w Nakuru (z ogólnodostępnym boiskiem i studnią).

Dlaczego akurat tam? To ciekawa historia, która będzie się rozwijać w perspektywie wielu lat. Jeszcze przyjdzie czas, kiedy będę mogła opowiadać więcej :D; na razie tylko tyle, że nie posiadam się z radości mogąc jechać TAM, do mojego ukochanego miejsca na Ziemi, na mój koniec świata, do moich ludzi.

„Odpowiedział mi: Wystarczy ci moja łaska, w słabości doskonali się moc.

Z tym większą więc przyjemnością będę się szczycił ze słabości.

Tak, chcę, by dzięki temu zamieszkała we mnie moc Chrystusa.”

2 Koryntian 12:9 

Ten fragment listu Pawła do Koryntian doskonale streszcza mój potencjalny wywód o tym, co i dlaczego, więc tak go tu zostawię :D.

Większość kosztów mam już pokryte!

Stąd tak niewielka kwota zrzutki jak na taki wyjazd.

Ale!

Dwa dni po moim powrocie z Kenii leci tam Beniamin (tym razem nie mogliśmy lecieć jednocześnie); on też będzie robił zrzutkę, a wszelkie nadprogramowe kwoty z mojej trafią do niego i na zakup Biblii w kilku językach plemiennych.

Jeżeli macie ochotę wesprzeć nas w tych akcjach i w tym, co Bóg chce przez nie robić, będę bardzo wdzięczna!