Mam na imię Katarzyna, jestem wdową, matką dwójki dzieci i babcią. Ostatnie lata mojego życia to ciągła walka o podstawowy byt moich dzieci. Mąż, delikatnie mówiąc zaniedbał rodzinę, miał założoną niebieską kartę i na pewien czas musiał opuścić dom.

W 2020r. mąż trafił na SOR z zatrzymaniem krążenia oraz ostrym zawałem serca i od tego dnia do śmierci w październiku 2024r. leżał w stanie wegetatywnym.

Byliśmy we wspólnocie majątkowej, więc w takiej sytuacji musiało nastąpić jego całkowite ubezwłasnowolnienie i zostałam jego opiekunem prawnym. W tym czasie świat mi się zawalił... . Dopiero wtedy się okazało, co mąż robił i jak bardzo mnie i dzieci skrzywdził. Dopiero wtedy udostępniono mi dokumenty z których wynikało, że mąż brał kredyty. Nie spłacając jednego brał kolejny. Co najgorsze do dziś nie mamy wiedzy co zrobił z pieniędzmi, nazbierało się tego łącznie ok. 160tyś. złotych.

Czy przepił wszystko? Nie wiem... . Ale, ani ja, ani dzieci nie dostaliśmy od niego żadnych pieniędzy.

Okazało się jednak, że jako spadkobierczyni zostałam obarczona spłatą zaciągniętych przez niego kredytów.

Pracuję na pełnym etacie i zarabiam najniższą krajową. Nie jestem w stanie spłacić długów po mężu, ale wiem, że ponoszę odpowiedzialność za to, byśmy mieli dach nad głową.

Nie mam innej możliwości, dlatego zdecydowałam się prosić o pomoc Ludzi Dobrej Woli, Ludzi którzy są w stanie wspomóc mnie choćby przysłowiową złotówką.

Nie mogę niczym się odwdzięczyć, ale mogę obiecać, że za każdą osobę będę się modlić i prosić o łaskę.