Sonia została znaleziona na osiedlu domków jednorodzinnych. Była bardzo zakatarzona, ale miała obrożę, więc liczyłam, że ma opiekuna. Niestety mijały tygodnie, a ona nadal chodziła zasmarkana. W końcu postanowiłam ja zgarnąć do domu, ale okazało się, że kotka karmi! Szybko udało się zlokalizować maluchy i cała rodzinka trafiła do domu tymczasowego. Leczenie Sonii okazało się bardzo kosztowne (szereg maści i kropli do uszu, leki na odporność, specjalna karma), na szczęście jest poprawa. Maluchy są zdrowe, ale cała rodzinkę trzeba odrobaczyć, zaszczepić, a matkę wykastrować. To są kolejne niemałe koszty... Jesteśmy prywatnymi osobami, leczymy zwierzaki za swoje pieniądze, a czasami niestety nam ich brakuje, dlatego bardzo prosimy o choćby minimalne wpłaty. Szukaniem domów zajmiemy się sami, ale na opiekę weterynaryjna już nam nie starcza. Jeśli nie możesz wpłacić - udostępnij! Dziękujemy!