Operacja endometriozy
Operacja endometriozy
Nasi użytkownicy założyli 1 226 957 zrzutek i zebrali 1 350 344 947 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Opis zrzutki
Cześć!
Nazywam się Aleksandra Cyra, jestem lekarzem weterynarii, żoną wspaniałego mężczyzny i "matką" dwóch kotów. Bardzo lubię swoje życie, choć co chwilę rzuca mi kłody pod nogi. Jednak chciałabym trochę powalczyć o to, by to życie jeszcze trwało długo i szczęśliwie.
Od ponad 11 lat choruję na endometriozę- a przynajmniej wtedy dowiedziałam się o tej chorobie, gdy w trybie pilnym trafiłam na stół operacyjny. I tak naprawdę od tej pory zaczęły się moje problemy. Dostałam informację, że mam endometriozę i... brak zaleceń, co z tym robić dalej, poza regularnymi wizytami u ginekologa. Przyjmowałam leki hormonalne "na regulację cyklu" i nic poza tym.
W 2016 roku zaczęłam doznawać ogromnych boleści, szczególnie w trakcie miesiączki. Przez pierwsze 3 dni okresu nie mogłam jeść ani chodzić. Całe godziny spędzałam w toalecie mając jednocześnie uporczywe wymioty i nieustającą biegunkę. Ból był nie do opisania. Jeśli bierzemy pod uwagę skalę od 1 do 10, śmiało mogę go określić na 15. Nie działały leki przeciwbólowe, nawet te iniekcyjne. Doustnych nie mogłam brać, bo od razu wszystko zwracałam. 3 dni ciągłego bólu i wymiotów. I wtedy od internistów, ginekologów i gastroenterologów słyszałam te magiczne słowa "takie uroki tej choroby".
W 2017 roku zaczęliśmy się z mężem starać o dziecko. Według lekarzy z kliniki leczenia niepłodności, moja endometrioza nie była tu żadną przeszkodą. Jednak kiedy wciąż nie dochodziło do ciąży, skierowano mnie na kolejną laparoskopię.
Podczas operacji w 2018 roku znów usunięto mi fragment lewego jajnika i udrożniono jajowody. Hormony, badania ginekologiczne- nieraz co 2-3 dni, stymulacje, inseminacje, kolejne badania i tak w kółko. Każde badanie wykazywało brak nieprawidłowości w moim układzie rodnym.
Leczenie niepłodności nie jest refundowane, szczególnie w tak małych miastach, z jakiego pochodzę ja, każde jedno badanie generowało kolejne koszty, ale dzielnie je ponosiliśmy.
Na początku 2020 roku daliśmy sobie spokój. Moje boleści nie mijały, ciąży nie było. Postanowiłam poszukać pomocy jeszcze u dietetyka i to był strzał w 10. Dzięki zaleconej restrykcyjnej diecie, przestałam odczuwać ból! W końcu mogłam normalnie chodzić do pracy i spotykać się ze znajomymi. Nie miałam żadnych problemów żołądkowo- jelitowych. Wydawało się, że jestem na dobrej drodze.
W 2022 roku znów postanowiliśmy powalczyć o dziecko. Tym razem wybraliśmy lekarza z Tarnowa o którym krąży opinia "dzieciotwórcy" od zadań specjalnych. Zlecił nam masę badań: genetycznych, hormonalnych, immunologicznych, co samo w sobie kosztowało kilkadziesiąt tysięcy złotych. Do tego wyjazdy do Tarnowa 2-3 razy w tygodniu. Wszystko opłacaliśmy sami, z własnej kieszeni. Byliśmy pełni nadziei, bo moje badania były świetne.
W grudniu 2022 znów zostałam skierowana na operację, celem usunięcia jajowodu lewego, w którym wytworzył się wodniak. Zostało mi to przedstawione jako warunek konieczny do podjęcia próby in vitro.
Podczas operacji usunięto mi zmieniony jajowód, kolejny fragment jajnika oraz uwolniono kilka zrostów. Niestety z operacji wybudziłam się z niedowładem lewej ręki na skutek porażenia nerwu ramiennego. Fizjoterapię w trybie pilnym podjęłam na własny koszt, aby móc jak najszybciej wrócić do pracy.
Od razu też przystąpiliśmy do procedury in vitro, która się nie powiodła.
Kiedy w marcu 2023 roku usłyszałam, że "trzeba usunąć drugi jajowód" powiedziałam STOP. Zaprzestaliśmy starań i ingerencji w moje ciało. Sporo pracowałam nad tym, aby wrócić do dobrej kondycji psychicznej, która przez te wszystkie lata została mocno nadwyrężona.
Dzięki utrzymywanej diecie oraz dobrze dobranym lekom nie odczuwam skutków choroby, jednak nadal nie mam odpowiedzi "co dalej?". Szukając informacji, kto może mi pomóc, trafiłam na Instytut Endometriozy we Wrocławiu. Aby rozwiać wszelkie wątpliwości, umówiłam się na wizytę do dr n.med. Piotra Rubisza. Na wizytę jechałam z dobrym nastawieniem, liczyłam na to, że usłyszę to, co już wiem i dostanę zalecenia dotyczące farmakologicznego blokowania problemu.
Niestety, to co usłyszałam, dosłownie zwaliło mnie z nóg- mam w brzuchu guza o wielkości co najmniej 10 cm, który nacieka na jelita.
O tym, jak bardzo jest źle, powie wynik rezonansu magnetycznego (badanie mam umówione za 3 tygodnie, również we Wrocławiu), jednak już po samej lokalizacji zmian wiadomo, że nie czekają mnie dobre wieści.
Ze względu na umiejscowienie guza, istnieje ryzyko niedrożności jelita, która może być tragiczna w skutkach a nawet śmiertelna, gdybym trafiła na stół niewykwalifikowanego chirurga.
Wstępnie ustalony zakres operacji obejmuje: usunięcie macicy oraz jajników z pozostawieniem szyjki macicy oraz fragmentaryczne usunięcie jelit objętych procesem chorobowym.
Szacunkowy koszt operacji w Instytucje Endometriozy to 50- 60 tys zł (może się zwiększyć, jeśli rezonans wykryje coś, co nie zostało zauważone podczas badania USG). Część tych środków posiadam- to głównie pieniądze, jakie gromadziłam na remont swojego gabinetu, ale w tej sytuacji, zostaną przeznaczone na walkę o zdrowie. Jednak przez lata starań o dziecko nasz domowy budżet mocno się skurczył i nie jestem w stanie opłacić w tej chwili operacji.
Zebranie kwoty ze zbiórki pozwoli mi szybciej poddać się operacji i rekonwalescencji i zdjąć z głowy ciężar, który spadł na mnie tak nieoczekiwanie.
Jeśli tylko masz ochotę wesprzeć mnie w walce, będę wdzięczna za każdą złotówkę.
Aleksandra Cyra
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Trzymam kciuki 🫶🏻
3maj sie