Na leczenie Magnuska
Na leczenie Magnuska
Nasi użytkownicy założyli 1 226 819 zrzutek i zebrali 1 350 004 565 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Aktualności1
-
Cel zrzutki został przekroczony! Jestem w szoku, jestem zachwycona, wzruszona i pelna nadziei. Nie umiem wyrazić słowami swojej wdzięczności i nawału pozytywnych emocji. Nie spodziewałam się aż takiego wsparcia, nigdy - każda wpłata, udostępnienie, życzenie zdrowia dla Magnuska, wspieranie mnie w tych trudnych chwilach... wszystko to pokazało mi, jak cudownych ludzi mamy wokół z Magnuskiem. Dziękuję. Z całego serca dziękuję Wam za pomoc. Nie wiem co by się stało, gdyby nie Wy.
Stan na dzień 28 czerwca 2023:
Z apetytem Magnuska bywało różnie - raz jadł, raz nie jadł. Zdarzały mu się odruchy wymiotne i mdłości, ale nic nie wzbudzało podejrzeń. Przyzwyczailiśmy się już do takich wahań. Nawet udało się opanować nadciśnienie. Wszystko szło dobrze, z dnia na dzień Magnus jakby zdrowiał.
Na jednej z wizyt u weterynarki pani doktor powiedziała, że podejrzewa u Magnuska IBD (miał pogrubione ścianki jelit). Czułam jakiś rodzaj ulgi, myślałam, że być może w końcu dostaniemy bardziej precyzyjną diagnozę i zaczniemy działać. Magnus dostał steryd i znacznie lepiej się poczuł.
W piątek 16 czerwca zrobiono Magnuskowi badanie krwi, żeby zobaczyć, czy kwalifikuje się do anestezji. Wyniki wyszły potworne. Zostałam skierowana do pani doktor Bujok, jednego z dwóch kocich nefrologów w Polsce. Całe szczęście okazało się, że przyjmuje w gabinecie w pobliżu Wrocławia, gdzie mieszkamy.
Badanie było jak wyrok. Magnus ma fatalne wyniki nerkowe. USG wykazuje możliwość chłoniaka przewodu pokarmowego i samo to byłoby już straszne, ale pani doktor dodała, że Magnusek ma nerki w tak opłakanym stanie, że w leczeniu mają obecnie pierwszeństwo nad potencjalnym nowotworem...
Magnus ma szansę na wyzdrowienie. Wierzę, że jego młody organizm ma naprawdę sporo siły do walki... Tak to ujęła pani weterynarka: "będziemy o niego walczyć".
Rachunki się mnożą z dnia na dzień, ale dzięki Waszej pomocy jestem w stanie sobie z nimi poradzić. Ostatnia wizyta u doktor Bujok kosztowała nas aż 730 złotych. To, że zrzutka przekroczyła cel, jest dla mnie niezwykle cenne.
Wyniki badań u dr Bujok:
Magnus to prawdziwy wojownik. Jego zdrowie się poprawia - dr Bujok zaleciła codzienne kroplówki dożylne, więc kotek od tygodnia chodzi do kroplówkowego "przedszkola" ;)
Magnus jest pod regularną obserwacją, a jutro idziemy do weterynarza na kontrolne badanie krwi. Trzymajcie za niego kciuki!
I z całego serca dziękujemy za wsparcie ❤️
Nikt jeszcze nie dodał komentarza, możesz być pierwszy!
Dodawaj aktualności i informuj wspierających o postępach akcji.
To zwiększy wiarygodność Twojej zrzutki i zaangażowanie darczyńców.
Opis zrzutki
Magnus to kot, który pod koniec września 2022 został uratowany z ulicy. Błąkał się w okolicy wrocławskiego Olimpia Port i miał tam swoją budkę, pewnie zrobioną przez pracowników pobliskiej budowy. Kiedy go do siebie przygarnęłam, był wychudzony i słaby - nawet nie próbował walczyć z transporterem czy z rękami odławiającej go koleżanki. Praktycznie od razu się przede mną schował, śmiertelnie wystraszony.
Dzięki pomocy fundacji Bankotki, udało nam się zrobić pierwsze badania: Magnus miał skrajnie zniszczone jelita (na "wolności" jadł pewnie przysłowiowe cokolwiek), ułamany kieł i infekcję oka. Na dodatek był przeziębiony - cały czas trzepał głową, czując świąd i pieczenie w uchu. Jeden problem rodził kolejny: problemy z jelitami nie ustawały, bez zaleczenia jelit nie można było wyrwać zęba, antybiotyki podrażniały jelita... Po kilkunastu wizytach u weterynarza, udało nam się go w końcu trochę ogarnąć.
Ciągłe pakowanie Magnusa do transportera nie pomagały w budowaniu zaufania: bał się mnie i większość czasu spędzał pod łóżkiem, dlatego bardzo się ucieszyłam, kiedy w końcu z własnej woli wyszedł do salonu. A w listopadzie, dokładnie w moje urodziny, dał mi się po raz pierwszy przytulić:
Stan zdrowia Magnusa był w miarę stabilny, choć jelita ciągle sprawiały problem. Musiał jeść specjalistyczną karmę i zażywać probiotyki, ale ja cieszyłam się, że zaczął nabierać pewności i zaufania do ludzi. Okazało się, że to niezwykle wygadany kotek: cały czas pomrukuje, miauczy, wokalizuje, a nawet ćwierka!
Magnus dostał imię na cześć mistrza świata w szachach, Magnusa Carlsena. I jak na prawdziwego szachistę przystało, jest zdeterminowany, konsekwentny i cierpliwy (szczególnie wtedy, kiedy prosi o jedzenie).
Nie ma w nim ani grama agresji: nigdy mnie nie ugryzł ani nie podrapał. Nawet kiedy był jeszcze dzikim, ledwo co odłowionym z ulicy kotem, jego instynktem była ucieczka, a nie walka.
Stan psychiczny Magnuska się poprawiał. Fizyczny - nie bardzo. Jego problemy z jelitami ciągnęły się tak długo, że operacja wyrwania ułamanego kła wciąż była przenoszona. W lutym musiałam wrócić do biura i kiedy przestałam siedzieć całymi dniami w domu, Magnus zaczął sikać poza kuwetą. Natychmiast zabrałam go na badania krwi, które nie wykazały niczego niepokojącego. Po dokładnym wywiadzie, pani weterynarz stwierdziła, że to lęk separacyjny. Magnus dostał więc specjalną, feromonową obróżkę, a mi pozostało trzymać kciuki i obserwować. Na szczęście stan zdrowia kotka bardzo się poprawił i myślałam, że najgorsze za nami...
Nadszedł kwiecień. Umówiłam Magnusa na badania krwi, żeby sprawdzić czy kwalifikuje się do operacji wyrwania tego ferelnego ułamanego kła. Przyszły jednak wyniki, które zwaliły mnie z nóg: wartości keratyniny i mocznika były na tyle podwyższone, że nie mieściły się w skali! Pani weterynarz kategorycznie odradziła poddawania Magnusa pod anestezję - było to dla niego po prostu zbyt niebezpieczne. Kolejna wizyta odbyła się następnego dnia; wtedy zmierzono mu ciśnienie i okazało się, że jest znacznie podwyższone...
Nadciśnienie i niewydolność nerek dołączyły do obrazu zdrowia Magnusa. Pani weterynarz przypisała mu probiotyki, Nefroloxan na nerki oraz Semintrę na nadciśnienie. Sama Semintra kosztowała 180 zł, a Magnus dostaje jej tyle, że jedno opakowanie wystarczy na dwa tygodnie.
Zaczęły się wizyty kroplowkowe, co dwa dni. Przynosiły pozytywny skutek, a wyniki Magnuska się poprawiały! Miał lepszy nastrój, więcej się bawił, był bardziej wygadany i towarzyski... Przez jakiś czas było naprawdę super. Miałam nadzieję że to już końcówka tej długiej drogi, że Magnus będzie mógł normalnie żyć w zdrowiu. Niestety - nie tym razem.
Tydzień temu Magnus zaczął wymiotować. Z nikąd - dzień wcześniej był zdrowym, szczęśliwym kotkiem, następnego dnia obudziły mnie odgłosy jego wymiotów. Tamtej niedzieli Magnus nie mógł utrzymać w żołądku ani grama jedzenia. Nie miał apetytu, znowu stał się osowiały i bardzo słaby. Cokolwiek brał do pyszczka - zwracał. Około południa zobaczyłam w jego wymiocinach żywe nicienie. Zaczęły się także wodniste biegunki. Magnus chodził po domu przestraszony i skulony, nawet najmniejszy dźwięk był w stanie wytrącić go z równowagi. Myślałam, że wytrzyma jeszcze trochę - w końcu za parę godzin mieliśmy jechać na wizytę kroplowkową do naszego weterynarza, a przez to, że była niedziela, większość przychodni była zamknięta. Ale kiedy Magnus zaczął wymiotować krwią, nie wahałam się, tylko zawiozłam go do całodobowej kliniki, gdzie został odrobaczony i nawodniony kroplówką dożylną. Siedzieliśmy tam trzy godziny.
I zaczął się kolejny cykl badań i wizyt. Od 21.05 byliśmy z Magnusem u weterynarza codziennie. Musiał dostawać kroplówki, antybiotyki, witaminy i musiał być także regularnie badany. Okazało się, że jego brzuszek jest bolesny i wzdęty. Czekały go badania kału, kolejne badania krwi...
Na leczenie Magnuska tylko w maju, poszło prawie 2500 złotych. Każda wizyta to kolejny wydatek i stres: dla mnie i dla kotka. Boję się, że go stracę, ale nigdy nie odpuszczę - z resztą Magnus pokazał, jak wielką wolę walki posiada! To prawdziwy, futrzasty wojownik; potrzebuję jednak pieniędzy na jego leczenie.
Zrzutkę ustawiłam na 3500 złotych: 2500 na pokrycie majowych kosztów leczenia i 1000 złotych na pokrycie kosztów nadchodzących wizyt. Z każdej wizyty będę rozliczać się tu, na zrzutce: wrzucę zdjęcia każdego paragonu i dowodu, że wydaję te pieniądze na leczenie. Jeżeli Magnus wyzdrowieje przed wydaniem wszystkich uzbieranych pieniędzy, to wpłacę je na fundację Koci Zakątek, pomagającej bezdomnym kotom we Wrocławiu, oraz na fundację Bankotki, która Magnuska uratowała.
Zdaję sobie sprawę, że to wysoki cel. Jestem tego świadoma. Lecz każda złotówka, każdy grosz się liczy. Będę wdzięczna dosłownie za wszystko: za dobrą myśl, za udostępnienie, za życzenia zdrowia dla Magnuska. Potrzebuję wsparcia i błagam o pomoc. Równocześnie chciałabym podziękować wspaniałym dziewczynom z grupy Give Her a Job, które zachęciły mnie do założenia zrzutki.
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Dużo zdrówka dla Ciebie i Manguska! Tez miałam problem z moimi kociakami w zeszłym roku i wiem z jakimi to się wiąże wydatkami plus stresem! Trzymam mocno kciuki!
Jestem wzruszona i z całego serca dziękuję za wsparcie! Wytul swoje kociaki ode mnie! ❤️
Duuuuzo zdrowka dla kiciusia ❤️❤️❤️❤️❤️
Dziękuję ❤️
mam nadzieję, że Magnusek wyzdrowieje
Jestem ogromnie wdzięczna za wsparcie, też mam ogromną nadzieję ❤️
Trzymamy za Ciebie kciuki, Magnusku 🥺🥺🥺
Każde trzymane kciuki są na wagę złota 🥺 dziękuję!
Magnus miziaku walcz! 💪🏻💪🏻💪🏻
Tak, Magnusek to tuliś i miziak jakich mało ❤️ dziękuję za wsparcie i za dobre słowo ❤️