Starość bez bólu. Blue i Green - geriatria team. Kontynuacja leczenia, hospitalizacja i operacje
Starość bez bólu. Blue i Green - geriatria team. Kontynuacja leczenia, hospitalizacja i operacje
Nasi użytkownicy założyli 1 226 901 zrzutek i zebrali 1 350 234 780 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Aktualności1
-
Z przykrością informuję, że 22 września po zabiegu ściągania płynu z jamy brzusznej Blue niespodziewanie odszedł za tęczowy most. Był to prosty zabieg, któremu był już wcześniej poddawany, konieczny dla jego komfortu życia. Tym razem doszło do komplikacji, z których nie udało się go już wyprowadzić.
Stan Greena po kilku dniach hospitalizacji uległ poprawie i przestał zagrażać jego życiu, jednak z trzustką i watrobą jest w dalszym ciągu źle. Greenek jest nadal leczony, 2 razy w tygodniu jeździmy na kontrole i badania.
Niestety ratowanie chłopaków pochłonęło więcej niż udało się dotychczas zebrać, dlatego proszę o dalsze udostępnianie zbiórki i wsparcie. Serdecznie dziękuję tym, którzy już to zrobili. Przed Greenem jeszcze bardzo długa droga.
Nikt jeszcze nie dodał komentarza, możesz być pierwszy!
Dodawaj aktualności i informuj wspierających o postępach akcji.
To zwiększy wiarygodność Twojej zrzutki i zaangażowanie darczyńców.
Opis zrzutki
Dwa psie staruszki - Blue i Green - potrzebują wsparcia w spłaceniu dotychczasowego leczenia, dalszej diagnostyce i operacjach. Psia starość, szczególnie u zwierząt całe życie zaniedbywanych i pozbawionych choćby podstawowej opieki, generuje niestety ogromne koszty, które obecnie przerastają mój budżet. Jednocześnie nie chcę ich pozbawiać szansy na godną końcówkę życia, gdy po latach tułaczki w końcu mają swoje miejsce, spokój, ciepło i miłość.
Blue
Przeszłość Blue, jak każdego mojego psa, pozostaje zagadką. W 2018r. zostaje znaleziony na terenie gminy Wołomin, całkowicie niewidomy, schronisko szacuje wiek na ok.15 lat. 3 lata spędza w klatce w schroniskowym szpitalu. W połowie stycznia 2021 się poznajemy, 30 stycznia zabieram go do domu. Początki są ciężkie, podejrzewamy problemy neurologiczne, jednak z czasem więcej wskazuje na mix lęków, życia w zamknięciu i braku wzroku. Powoli uczymy się z tym żyć, na ile się da odczarowywać świat. Usuwamy 26 zębów w tragicznym stanie, dobieramy suplementy i w spokoju (zdrowotnym ;) ) spędzamy cały 2021r.
Blutek powoli przyzwyczaja się do swojego terenu, uczy się, że ma wsparcie i chętnie to wykorzystuje.
W styczniu 2022r. kontrola kardiologiczna wykazuje konieczność rozpoczęcia leczenia. Blue zaczyna przyjmować Vetmedin i umawiamy się na kolejną wizytę za pół roku. Niespodziewanie w majówkę brzuch Blue znacznie się powiększa, robimy usg, które wykazuje dużą ilość wolnego płynu w jamie brzusznej. Na cito ściągamy płyn, wysyłamy do badania i szukamy w organizmie Blue przyczyny. Nowotwór zostaje wstępnie wykluczony, natomiast kontrola kardiologiczna ujawnia jak ogromnie pogorszyły się wyniki. Blue ma zaawansowaną endokardiozę zastawki dwudzielnej i trójdzielnej (ACVIM D) oraz nadciśnienie płucne, co powoduje przesięk do jamy brzusznej oraz powiększenie wątroby. Do leczenia dołączamy 4 kolejne leki, na których jesteśmy stale do dziś, co pewien czas zwiększając ich dawki, gdy dotychczasowe przestają wystarczać. Wyniki Blue stale się pogarszają, jednak na tym leczeniu nadal dobrze funkcjonuje i ma możliwość korzystać z uroków swojego życia.
Obecny miesięczny koszt samych leków kardiologicznych to ok. 800 zł. Do tego dochodzą kontrolne wizyty i badania, oraz suplementy na wątrobę, stawy, sprawność umysłową, gabapentyna itd. oraz dobrej jakości karma dla seniorów (apetyt mu dopisuje aż za bardzo ;) ). Przy tak zaawansowanym wieku (prawie 20 lat) musimy działać wielotorowo by utrzymać go w sprawności zarówno fizycznej jak i psychicznej. Blue jest nadal bardzo dziarski, uwielbia spacerować, węszyć, nasłuchiwać. Lepiej czuje się w spokojniejszych przestrzeniach, ale nawet w miejskim zgiełku potrafi się dobrze odnaleźć. Gdyby nie starczy obraz jego narządów i stan serca, nie dałoby się uwierzyć w jego metrykę.
Obecnie, ze względu na mnożącą się na wielu frontach ilość problemów zdrowotnych, głębszą skarbonką jest jednak Green.
Green
Historia Greenulka zaczyna się w grudniu 2021r., gdy zostaje znaleziony na działkach przez robotników pracujących w okolicy. Zabezpieczają go w prowizorycznym kojcu, skąd po 3 tygodniach przejmuje go mała fundacja. Green, szacowany na ok.15 lat, jest skrajnie zaniedbany, ma problemy z poruszaniem, a pierwsze badania krwi wskazują na uszkodzenie wątroby. Trafia do szpitala na szersza diagnostykę, która poza wspomnianą wątrobą wykazuje niedoczynność tarczycy, konieczność leczenia kardiologicznego, usg ukazuje 6 cm guza na śledzionie, natomiast we wstępnym badaniu ortopedycznym stwierdzone zostaje zerwanie więzadeł w obu tylnych łapach. Z zaleceniem jak najszybszej operacji usunięcia guza zostaje wypisany i wtedy to nasze drogi się krzyżują. Na 2 tygodniowy czas oczekiwania na operacje biorę go do siebie jako dom tymczasowy. Green ma mieć spokój i nabrać sił, więc domowe warunki bardziej temu sprzyjają niż psi hotel.
Mijają 2 miesiące, fundacja z powodu braku funduszy nie podejmuje dalszego leczenia. Decyduję się przejąć psa na stałe, gdyż dalsze zwlekanie z guzem grozi jego pęknięciem i zgonem psa. W kwietniu przechodzi operacje usunięcia śledziony, guz okazuje się już rozpadający, udaje się więc zdążyć w ostatnim momencie. Histopatologia na szczęście wskazuje na zmianę łagodną. Green pięknie przechodzi rekonwalescencje.
Podczas operacji zostają również wykonane dokładne zdjęcia rtg, by ostatecznie ustalić co jest przyczyną tak złej motoryki i nienaturalnego wygięcia kończyn. Diagnostyka łamie mi serce - chłopak najprawdopodobniej był katowany. Złamania z różnych okresów, zrośnięte samoistnie i krzywo. Ciężko mi sobie nawet wyobrazić cierpienie psa, który musiał nauczyć się funkcjonować z takimi obrażeniami bez udzielonej pomocy. Na tym etapie nic w tej kwestii już nie można zrobić, Green musiałby być łamany i składany od nowa w wielu miejscach, co u psa w tym wieku nie ma szansy powodzenia, nie mówiąc już o cierpieniu. Greenek, mimo że krzywiąc i zarzucając łapkami, radzi sobie z powolnym przemieszczaniem. Zostawiamy więc temat łapek, Green cieszy się latem i wakacjami, odżywa, ma więcej sił, sierść zaczyna pięknie lśnić. Od ludzi raczej stroni, ale w domu zaczyna już nawiązywać kontakt wzrokowy i obserwować co się dzieje. Okazuje się też najbardziej empatycznym psem w stosunku do innych psich staruszków z jakim miałam do czynienia. Zaprzyjaźnia się z Blue, znosząc jego wszystkie wybryki, dogląda i pilnuje Yellowa, który jest już głównie leżący. Nienachalnie i rozczulająco czuwa nad swoim stadem.
Zdrowotna historia Greena nie jest jednak dokończona. Po wakacyjnej regeneracji ma przed sobą jeszcze szereg operacji: ekstrakcję większości zębów, które są w tragicznym stanie (wycenioną już na 2000zł); usunięcie guzów z uda i łopatki (na ciele ma ich więcej, te 2 wykazały w cytologii najwyższą konieczność oraz rozrastają się coraz głębiej); z powodu rozrostu gruczołu prostaty - leczenie i kastrację.
Pod koniec sierpnia, czekając na umówioną już sanację, Green niespodziewanie bardzo źle się czuje, nie chce jeść, ma ciężki oddech. Niezwłocznie trafiamy do kliniki, gdzie diagnozują zapalenie pęcherza i gruczołu krokowego. Wdrożone leczenie - kilka dni kroplówek, leki przeciwzapalne, antybiotyk, lek obkurczający prostatę - przynosi poprawę samopoczucia, jednak apetyt nadal nie wraca do normy. Początkowo przyczyny upatrujemy w lekach które przyjmuje, jednak po 2 tyg kończymy antybiotyk i mimo prób z różnymi karmami, gotowanym jedzeniem, wszelkimi smakami i zapachami, apetyt jest bardzo słaby. 3 dni temu odmawia całkowicie jedzenia, jedziemy do kliniki, gdzie badania nie pokazują stanu zapalnego w krwi ani moczu, jednak bardzo mocno podniesiona lipaza i paramenty wątrobowe nakierowują na problem. Usg jest dramatyczne - ostre zapalenie trzustki, dwunastnicy, żołądka, woreczka żółciowego i jelit. Wdrożone zostaje leczenie i intensywna płynoterapia, jednak od 3 dni nie przynosi ono skutku. Dziś przeniosłam Greena do innego szpitala i toczą tam walkę o jego życie. Rokowania są bardzo złe, ale nadzieja umiera ostatnia. Każdy dzień hospitalizacji to kilkaset złotych, dotychczasowe badania i leczenie pochłonęły cały budżet i pozostawiły dług do spłacenia. Na tę chwilę nie da się nawet przewidzieć ile będzie trwała walka o jego życie i do jakiej kwoty ona dobije.
Yellow
Chłopcy mieli jeszcze brata Yellowa (adoptowanego już z zaawansowanym nowotworem), który przez ponad rok uczył nas jak być najdzielniejszym wojownikiem. Yelko odszedł nieco ponad miesiąc temu.
Od kwietnia za leczenie Blue i Greena rozliczam się na podstawie wystawianych na mnie faktur imiennych, które łącznie przekroczyły już 9000zł. Zarówno faktury jak i epikryzy mogę w razie potrzeby udostępnić do wglądu.
Chłopakom nie udała się większa część życia, POMOŻ zapewnić im szczęśliwą i godną starość!
Wioletta Goska
#nie kupuj #adoptuj
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Pies Lucjan przekazuje dalej otrzymane kiedyś dobro :)
Serdecznie dziękujemy za wsparcie, Green i jego opiekunowie