Żeby Brianka mogła chodzić (zbiórka na rehabilitację)
Żeby Brianka mogła chodzić (zbiórka na rehabilitację)
Nasi użytkownicy założyli 1 227 199 zrzutek i zebrali 1 350 873 760 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Aktualności1
-
Zbieramy na rehabilitację Briany! Wszystkie informacje znajdują się w opisie zbiórki!
Nikt jeszcze nie dodał komentarza, możesz być pierwszy!
Dodawaj aktualności i informuj wspierających o postępach akcji.
To zwiększy wiarygodność Twojej zrzutki i zaangażowanie darczyńców.
Opis zrzutki
Dzień dobry,
nazywamy się Gosia i Sebastian. Od listopada 2020 członkiem naszej rodziny jest Briana.
Bardzo prosimy, pomóżcie uratować naszą Brianę. Wystarczająco dużo już w życiu wycierpiała.
AKTUALIZACJA (ZBIÓRKA NA REHABILITACJĘ):
27 czerwca 2021 Briana przeszła poważną, neurochirurgiczna operację w klinice Artwet w Wieliczce (sama operacja kosztowała 6 000 zł i została opłacona ze zbiórki). Przed operacją sunia miała jeszcze drugi rezonans (który odbył się 5 maja i kosztował 900 zł i także został pokryty z zebranych pieniędzy). Niestety, po drugim rezonansie Briana dostała zapalenia żyły w prawej łapie i musieliśmy przełożyć operację na koniec czerwca. Leczenie łapy było długie i bardzo kosztowne, na szczęście dzięki wspaniałym lekarzom zapalenie udało się opanować i została po nim tylko blizna.
Po samej operacji Briana zaczęła się regenerować. Szybko okazało się, że odzyskała czucie w obu łapach. Pechowo jednak na początku lipca sunia zaczęła sikać krwią i po kompleksowych badaniach ustalono, że ma pęcherz jest bardzo powiększony i zainfekowany. Nasza dziewczyna musiała znów, przez miesiąc, brać antybiotyk i dopiero dwa tygodnie temu wszystko wróciło do normy. W międzyczasie odkryliśmy także, że Briana ma problem z uszami i obecnie jest w trakcie leczenia na drożdżyce.
Kiedy jej stan na to pozwolił (prawie miesiąc temu) i blizna ładnie się zagoiła, Briana zaczęła rehabilitację w Gabinecie rehabilitacji zwierząt "Na czterech łapach". Na początku trenowała na bieżni suchej (z powodu zapalenia pęcherza), a obecnie na bieżni wodnej. Cieszymy się bardzo, bo Briana robi ogromne postępy! Prawa tylna łapka jest silna i Briana na bieżni sama nią porusza, niestety lewa jest dużo słabsza i sunia potrzebuje jeszcze pomocy przy wykonywaniu ruchu. Potrafi już jednak sama stać i choć na spacerach nadal wymaga nosidełka (a waży obecnie 51 kg, Sebastian ma niezły trening podczas każdego wyjścia z domu) to rokowania są ostrożne ale jest duża szansa, że sama będzie chodzić. Dużo jeszcze pracy przed nią!
Z poprzedniej zbiórki udało nam się pokryć koszty operacji, rezonansu, paru wizyt lekarskich i leków po operacji (bardzo Wam dziękujemy za wsparcie, jesteście niesamowici). Ciężko pracowaliśmy by pokryć dalsze koszty kolejnych wizyt, zabiegów i lekarstw.
Zdecydowaliśmy się uruchomić zbiórkę ponownie, bo skończyły się nam oszczędności, a zmiany po pandemii wciąż odbijają się na naszym życiu zawodowym. Rehabilitacja Briany potrwa jeszcze na pewno przez parę miesięcy. Koszt dwóch wizyt w tygodniu to 140 zł, do tego dochodzą leki, które Briana wciąż bierze i wizyty kontrolne. Chcielibyśmy także, aby Briana chodziła na bieżnię trzy razy w tygodniu, na to jednak zupełnie nie możemy sobie na razie pozwolić.
Miesięcznie Briana potrzebuje ok. 1 000 zł na kontynuację leczenia i rehabilitację.
Liczymy, że i tym razem nas nie zawiedziecie! Bardzo Wam dziękujemy, liczy się dla nas każda złotówka, bo zależy nam na tym, aby Briana była sprawna i szczęśliwa (szczególnie po tym, co już wycierpiała)!
Poniżej rachunki za operację i drugi rezonans:
Poniżej znajdziecie tragiczną historię Briany i przyczynę organizacji tez zrzutki.
Jaka jest historia Briany?
- Briana ma (prawie) 9 lat i jest rodowodową suczką doga kanaryjskiego.
- Wielokrotnie brała udział w wystawach psów.
- Urodziła 8 wspaniałych szczeniąt (które teraz już są dorosłymi psami).
- Briana została też zamknięta (wraz z trzema innymi psiakami) przez swoją poprzednią właścicielkę w opuszczonym domu i skazana na śmierć z głodu i pragnienia. Spędziła w zamknięciu dwa miesiące. Kiedy ją znaleziono, była na skraju śmierci.
Tutaj link do filmu, który opowiada o tych zdarzeniach (zawiera drastyczne sceny, nie polecamy wrażliwym):
https://myszkow.naszemiasto.pl/myszkow-psy-z-hodowli-byly-glodzone-dzieki-pomocy/ar/c1-7855059
Na szczęście, w wyniku interwencji pracowników Fundacji Do Serca Przytul Psa i Schroniska dla Zwierząt w Zawierciu, Brianę i trójkę jej towarzyszy udało się uratować (Briana szczekała i skakała po parapecie okna domu, w którym była zamknięta, dzięki czemu sąsiedzi zostali zaalarmowani, że na opuszczonej posesji znajdują się psy).
To jednak nie koniec historii.
Briana po interwencji ważyła 32 kg (dorosłe suki doga kanaryjskiego ważą między 40 a 50 kg). Zaraz po tym, jak została uratowana, dostała skrętu żołądka i musiała przejść trudną operację. Długo nie było wiadomo, czy przeżyje.
Briana ma jednak ogromną wolę życia. Dzielnie walczyła o siebie. Pierwszy raz zobaczyliśmy ją w Schronisku w Zawierciu (jesteśmy wolontariuszami) we wrześniu tamtego roku, zamkniętą w kojcu z napisem "Psy agresywne". Szczekała i skakała po klatce, sprawiają naprawdę groźne wrażenie. Była bardzo chuda i mieszkała w budzie bez dachu (dach zjadła i zdecydowanie odmówiła mieszkania w budzie z dachem, którą postawiono obok tej pierwszej). Zakochaliśmy się w tej chudzinie od pierwszego wejrzenia. Przez parę tygodni wyprowadzaliśmy ją na spacery. Na początku nie było z nią żadnego kontaktu, nie reagowała nawet na swoje imię. Po prostu chciał wyjść z zamknięcia. Na spacerach parła do przodu, nie zwracając na nic uwagi. Jednak, z tygodnia na tydzień, Briana stawała się coraz bardziej kontaktowa. Odzyskiwała także siły dzięki opiece cudownych pracowników Schroniska i dr Darii. W końcu zaczęła reagować na swoje imię i nas rozpoznawać, kiedy przychodziliśmy w odwiedziny.
Brian trafiła do nas 22 listopada 2020 roku. Stan jej był już na tyle stabilny, że pozwolono nam ją adoptować (pół żartem, pół serio musimy napisać, że Sebastian chciał już zamieszkać z Brianą w kojcu, gdyby Schronisko nie zgodziło się na adopcję). Nasza dziewczyna nadal jednak była strasznie wychudzona. Przez pierwsze trzy dni w domu spała na kanapie, odsypiając ostatnie, koszmarne miesiące. Potem z zaciekawieniem zaczęła poznawać nowe otoczenie. Szybko okazało się, że jest najsłodszym i najgrzeczniejszym psem pod Słońcem:
-Briana informuje, kiedy potrzebuję wyjąć na zewnątrz i załatwić swoje potrzeby, wskazując na drzwi i patrząc na nas wymownie.
-Nie przepada za niektórymi psami, ale reaguje na komendy i zachowuje się dostojnie, jak prawdziwa księżniczka.
-Po paru tygodniach pobytu w nowym domku zaczęła interesować się zabawkami i bawić się (czego na początku nie robiła, nawet zachęcana). Najbardziej lubi zabawki futrzaste i mięciutkie (jak ulubiony Pan Wiewiór, który jest już mocno "przeżuty").
-Uwielbia chodzić na spacery i obwąchiwać parkowe krzaczki.
-Jest bardzo towarzyska i natychmiast kradnie serca wszystkich "cioć" i "wujków".
-Nie lubi deszczu i wyjście "na siku" kiedy pada to wielka krzywda.
-Uwielbia jeździć samochodem, a w czasie jazdy często jej się zdarza, że kładzie głowę na ramieniu kierowcy albo pasażera, bo chce się przytulić.
-Jest spokojna i bezkonfliktowa, za miłość, którą jej dajemy, odwdzięcza się miłością i ogromnym przywiązaniem.
-Obecnie waży 49 kg i jest piękną, dużą dziewczyną.
-Jest też psem stróżującym, dlatego czasem budzi nas w nocy szczekaniem, żeby poinformować, że ktoś kręci się na korytarzu, w pobliżu naszych drzwi.
Niestety, u Briany już w trakcie pobytu w Schronisku zdiagnozowano spondylozę (zauważyliśmy już wtedy na spacerach, że ma problem z lewą tylną łapą) i zalecono dalszą diagnostykę. Na początku pobytu u nas jej stan był stabilny, w marcu zaczął się gwałtownie pogarszać. Po konsultacjach z niezastąpioną dr Darią, udaliśmy się do neurologa, gdzie skierowano nas na rezonans. Po rezonansie okazało się, że Briana ma zwyrodnienia pomiędzy kręgami lędźwiowymi, które powodują ucisk na nerw kulszowy, ma także wysunięty dysk. W związku z tym, aby mogła normalnie się poruszać (obecnie zanika jej czucie w lewej, tylnej łapie i w odcinku lędźwiowym) trzeba sfrezować krąg, usunąć zwyrodnienia, wstawić śruby dystansujące krąg, zlikwidować ucisk na nerw kulszowy i umieścić dysk na swoim miejscu. To jest bardzo kosztowna i trudna operacja (Briana ma zapewnioną opiekę w klinice weterynaryjnej ARWET w Wieliczce) a potem naszą dziewczynę czeka jeszcze długa rehabilitacja.
Chcielibyśmy, żeby miała szansę pospacerować jeszcze po swoim ulubionym parku (niestety na bieganie nie ma już szans) i przedłużyć jej szczęśliwą starość. Chcielibyśmy także, żeby nie cierpiała. Trudno jest nam patrzeć na to, jak członek rodziny, którym niezaprzeczalnie jest dla nas Briana, cierpi.
Niestety, w obecnej sytuacji pandemicznej (oboje rozpoczęliśmy nową pracę ale przez rok żyliśmy z oszczędności, które ostatnio po prostu się skończyły) nie jesteśmy w stanie zapłacić za kosztowną operację Briany ani za jej rehabilitację. Choroba postępuje i musimy działać szybko - operacja ma odbyć się za 2 tygodnie. Bardzo prosimy Was o pomoc i mamy nadzieję, że nie zostawicie Briany w potrzebie. Obiecujemy, że tak jak do tej pory, będziemy o nią dbać i kochać ją bezgranicznie. Widzimy, że jest z nami szczęśliwa i chcielibyśmy aby była zdrowa jak najdłużej. Zależy nam też na tym aby jej życie było pozbawione bólu, wycierpiała już swoje.
Suma, o którą prosimy, obejmuje:
-koszty operacji - 6 000 zł
-koszty leków i rehabilitacji po operacji - 2 000 zł
Bardzo Was prosimy o pomoc. Chcemy zapewnić jej szczęśliwą i spokojną starość. Brianka jest bardzo dzielna, wszystkie zabiegi medyczne znosi z anielską cierpliwością.
Będziemy ogromnie wdzięczni za każde wsparcie.
Dziękujemy i serdecznie pozdrawiamy,
Briana, Gosia i Sebastian
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!