Poznajcie Adasia :)

Zupełnie nie wiem, skąd się wziął. Wiem tyle, że kilka dni temu dobrzy ludzie zgarnęli go ze środka skrzyżowania, gdzie prawdopodobnie został porzucony. Inni przechowali go u siebie, no i jest. Poszłyśmy z nim wczoraj do Lubartowskiej Przychodni Małych Zwierząt, żeby dowiedzieć się czegoś więcej o Adasiu. Co się okazało? Bez badania widać, że że ma "kilka" lat. Poza tym nie patrzy na ludzi, bo przez zaćmę nie widzi dobrze. Z tym nie będziemy nic robić, ale do zrobienia jest drugi koniec Adasia. Dostał antybiotyki, pani doktor pobrała krew i czekamy. Po leczeniu farmakologicznym będziemy się umawiać na zabieg chirurgiczny, bo odbyt nie wygląda za ciekawie. Nie pytajcie mnie, co mu jest, bo nie znam się na weterynarii, ale wierzę w wiedzę naukową lekarzy. Będą koszty. Właściwie, to są już od wczoraj, dlatego zwracam się do wszystkich moich znajomych o symboliczną pomoc na leczenie psa. Aha, imię ma od wczoraj. Pani nie wiedziała, jak go zapisać.

Szybko wyszło, że jak przychodzi przed Wigilią, to może będzie Adaś(?)

28.12.2021 - uzupełniam wpis o informacje na temat zakończonego leczenia.

Piesek wrócił dzisiaj do domu, a ja wrzucam dokumenty, potwierdzające wydatki na leczenie.

Jeszcze raz bardzo wszystkim dziękuję za wsparcie. To stara psina i z całą pewnością jeszcze nie raz będziemy korzystać z pomocy weterynaryjnej, ale dzięki Wam, mamy dużo łatwiej :)