id: py9eth

Chcę powiedzieć świadectwo o wierności Jezusa i zapłacić za remont Dachu!

Chcę powiedzieć świadectwo o wierności Jezusa i zapłacić za remont Dachu!

Nasi użytkownicy założyli 1 227 209 zrzutek i zebrali 1 350 880 223 zł

A ty na co dziś zbierasz?

Aktualności4

  • Jesteśmy na finiszu! Dach już prawie skończony.


    Została do zrobienia część obróbek blacharskich, rynny, duuużo sprzątania i ponieważ którejś pięknej ulewy trochę zaciekło do środka, oprócz obróbek okien dachowych trzeba poprawić dwa narożniki i jeden sufit ;)))


    No, ale całość wygląda pięknie i z tego co widzę, nie pójdziemy z torbami. Bóg pomógł nam wcześniej, pomógł również teraz, a każdy z was jest naszym bohaterem! 7 sierpnia jedziemy prowadzić Obóz Letni z Armią Dzieci i po powrocie trzeba będzie popłacić faktury. Wierzymy, że będzie z czego! Jak ktoś chce się jeszcze dorzucić do tego dzieła, to zapraszamy!


    Oczywiście jak to przy remontach bywa, zakładany budżet i koszt całości zamknie się pewnie w 80 tysiącach, ale to już będziemy wiedzieli jak skończą ;)

    odbfa847ce753db5.jpeg


    Tymczasem poniżej rozpiska co nas do tej pory ile kosztowało.


    - Drewno na konstrukcję 5 500 zł

    - Okna dachowe 3 600 zł

    - Wełna mineralna 3 900 zł

    - Rynny i rury spustowe 3 600 zł

    - Folia dachowa 3 000 zł

    - Dachówka, blacha na obróbki, wkręty itp. ok. 22 900 zł

    - Robocizna ok. 30 000 zł

    - Kontenery na odpady budowlane 4 000 zł

    0Komentarzy
     
    2500 znaków

    Nikt jeszcze nie dodał komentarza, możesz być pierwszy!

    Czytaj więcej
Dodawaj aktualności i informuj wspierających o postępach akcji.

Dodawaj aktualności i informuj wspierających o postępach akcji.
To zwiększy wiarygodność Twojej zrzutki i zaangażowanie darczyńców.

Opis zrzutki

*** W aktualnościach piszę co się dzieje i jak nam idzie ;)) ***


Cześć!


Nazywam się Michał Saj, jestem mężem Ani i ojcem 5 dzieci - Sary, Samuela, Glorii, Kaleba i Jozuego. Cztery lata temu Bóg powiedział nam, że ma dla nas dom i od 2019 roku mieszkamy z dziećmi we wspaniałym małym domku, z wielkim ogródkiem, na działce, która znajduje się 10 minut od centrum Lublina, ale wygląda jakby była na wsi. 


Obok stoi drugi dom - również nasz, bo Jezus jest hojnym Bogiem! Ten drugi jest dużo większy od naszego i wynajmujemy go, dzięki czemu mamy pieniądze na ratę i opłaty za media – w skrócie – mieszkamy za darmo. Sam bym tego nie wymyślił, ale Duch Święty ma najlepsze pomysły i to dzięki Jego mądrości mamy to co mamy!


W maju tego roku dach na dużym domu zaczął przeciekać. Było to kwestią czasu, ponieważ któryś z poprzednich właścicieli miał dużą wyobraźnię i wymyślił, że na dach z eternitu położy nowe krokwie, między krokwie wełnę do ocieplenia, na to folię z marketu i przykryje onduliną. 


Ondulina to takie pokrycie, które nadaje się na budę dla psa. Ale na 5 do 10 lat, bo pod wpływem słońca literalnie się topi, zwija w harmonijkę i rwie jak papier - nie polecam. Przy wietrze spada na ziemię pozostawiając na dachu tylko folię. Od kilku lat było coraz gorzej, bo nie dość, że pojawiły się w niej dziury to jeszcze jakieś ptaki albo kuny zaczęły grzebać w wełnie i każdy kto na to patrzył przez ostatnie 3 lata łapał się za głowę, że to jeszcze stoi i nie cieknie!


Nie możemy dłużej czekać, bo w maju woda zaczęła lać się z sufitu, więc poszliśmy z dekarzami na randkę w ciemno, która może skończyć się rachunkiem na 60 tysięcy zł.


Dlaczego tak dużo? Bo nie wiadomo co się dzieje pod spodem ze starą konstrukcją dachu, nie ma projektu domu, nie wiadomo ile zajmie rozbiórka, jakie i ile materiałów będzie potrzebne ponad standard. Dach ma prawie 250m2 i nie jest prosty, dwuspadowy, tylko ma 4 lukarny, a każda jest w innym rozmiarze. 


Poza tym, taka rozbiórka to hiper niewdzięczna robota (szczególnie w upałach po 35 stopni), a w hurtowniach trzeba długo czekać na materiały w rekordowo wysokich cenach.


No nic. Bóg do tej pory zapewniał nam wszystko czego potrzebowaliśmy, więc tym razem będzie tak samo!


Jeżeli chcesz dorzucić się do naszego dachu będziemy Ci mega wdzięczni! 


Jeżeli chcesz przeczytać naszą historię cudów jak doszliśmy do tego miejsca, po prostu czytaj dalej, ale ostrzegam, że była jazda bez trzymanki a Bóg objawił swoją hojność! 


Jeżeli nie chcesz się dorzucić, to i tak przeczytaj dalej, bo Bóg jest dobry i w naszej historii jest to bardzo oczywiste!


Oto nasze świadectwo o tym, że Bóg jest wierny!


Od razu mówię, że to jest ta krótka wersja ;))


Rozdział 1 

Co się stało 7 lat temu, dlaczego to nie był koniec naszej historii i dlaczego raz mówię, że mam 5 dzieci a innym razem że mam 4?! 


Nasz pierwsza córka - Sara urodziła się przez cesarskie cięcie w 7 miesiącu ciąży. Pielęgniarka chwilę po porodzie ochrzciła ją imieniem Sara. Nasza księżniczka żyła poza łonem mamy 45 minut i od razu poszła spotkać się z Jezusem w Niebie. Następnego dnia przyszedł do Ani lekarz, który powiedział, że podczas zabiegu musiał macicę naciąć również w pionie – przez to już nigdy nie urodzi Pani siłami natury – dodał.


11 miesięcy później również przez cesarskie cięcie urodził się Samuel, który był odpowiedzią Boga na nasze prośby – tak notabene – geniusz wcielony! Gdy Ania zaszła w ciąże po raz trzeci podjęliśmy próbę konsultacji lekarskiej w celu porodu siłami natury. Trafiliśmy na USG do Warszawy, wykonane podobno najdokładniejszym urządzeniem w stolicy, dzięki któremu dokładnie miało być widać w jakim stanie jest blizna po cięciu na macicy. 


Przy wyjściu lekarz powiedział tak: 

"Jedynym dowodem na to, że miała Pani pionowe docięcie na macicy jest jedno zdanie w wypisie ze szpitala i to że Pani o tym wspomina. Ja na USG widzę tylko poziome. Zgodnie z moją najlepszą wiedzą, nawet jeżeli pionowe zrosło by się niemal idealnie, widziałbym jakieś blizny albo pozostałości po cięciu. Nic takiego nie widzę."


Cud? Blizna zniknęła? Problem rozwiązany? Jezus Króluje?! Hola hola, życie to nie bajka!


Wypis był i żaden lekarz, o zdrowych zmysłach, nie mógł go zignorować. Co więcej, większość szpitali w Polsce, nie tylko nie zignoruje tego zapisu, ale nawet nie chce rozmawiać o potencjalnych scenariuszach, bo pionowe docięcie, to tak wielkie ryzyko dla matki i dziecka, że poród naturalny się nie odbędzie i koniec! Kiedy drążyłem temat z jedną z ordynatorek usłyszałem, że z pionowym docięciem nie da się urodzić naturalnie bez śmierci matki i dziecka i żebym więcej nie dzwonił...


Po długich poszukiwaniach, tylko ordynator Szpitala Św. Zofii w Warszawie chciał z nami rozmawiać. Podczas rozmowy, miałem wrażenie, że po prostu upewnia się, że nie jesteśmy oszołomami. Po ustaleniu, że jesteśmy otwarci na cesarskie cięcie, ale jesteśmy też chętni podjąć próbę porodu siłami natury zgodził się i umówiliśmy się na dalsze badania.


15 maja 2016 odbywała się Weekendowa Szkoła Chwały w Lubinie. O 5 rano Ania zadzwoniła, że jedzie do Warszawy rodzić. Dojechałem do niej "kilka" godzin, a na porodówce przywitała mnie Pani położna, która się ładnie przedstawiła i stwierdziła, że jej zmiana kończy się za 8 godzin a w razie czego przyjdzie jej zmienniczka. 


Hahahahaha!!! Myślę sobie – "Pani nie wie do kogo Pani mówi. Nie ma opcji, żebym tu siedział 8 godzin, szczególnie, że nie jadłem śniadania!"


W skrócie, Gloria urodziła się siłami natury 4 godziny później! Pan Prezes stwierdził, że jest to ewenement na skalę świata, a personel byłe hiper szczęśliwy, że nie było żadnych problemów i powikłań. Szczerze, to szacun dla położnej – zero stresu, 100% wsparcia profesjonalizmu i współpracy! Najlepsze jest to, że podczas porodu wznosiliśmy okrzyki na cześć Jezusa, dziękowaliśmy mu i oddawaliśmy chwałę za to że się uda, a pielęgniarka na koniec stwierdziła, że wiele widziała, ale żeby mąż krzyczał podczas porodu głośniej od żony to jeszcze nie!


Rozdział 2

Jak zarobić na kupno domu? Od razu mówię, że nie wiem, ale Bóg wie!


Jak do tej pory mieszkaliśmy w mieszkaniu, które dostaliśmy od rodziców Ani. Skromne mieszkanko w lublinie 44m2, wybudowane w 1959 roku, wykończone przez jej babcię i od tamtej pory tylko malowane. Mimo tego, że nie widziało remontu od nowości, było dużo bardziej funkcjonalne, niż nie jedno nowe! Pokochaliśmy je od razu! 


Nie długo po porodzie Glorii, Bóg zaczął nam mówić, że ma dla nas Dom. I tu zaczyna się właściwa historia ;D


Szybko sobie to policzyłem i stwierdziłem, że po co mi dom! Z mieszkania wszędzie blisko, szybko się sprząta i jest chłodno w lecie. Tymczasem wszyscy mi mówili, że jak nie przestanę się tak szybko rozmnażać (a nie przestanę) to będę prędzej czy później potrzebował domu. 


W pewnym momencie Bóg był natarczywy i przekonał mnie, że ma dla nas dom, więc zaczęliśmy szukać domu w wymarzonej lokalizacji - na Sławinku w Lublinie. Na tym osiedlu Ksiądz Jan Kruczyński prorokował kiedyś, że nie będzie to już góra Słowian, ale Góra Sławienia na której będzie oddawana Bogu chwała tak jak na górze Syjon! No nie wyobrażam sobie, żebym zamieszkał gdzieś indziej jak na Syjonie ;)


Jak się zorientowałem jakie są ceny domów w Lublinie, to uśmiałem się do łez i stwierdziłem, że jeżeli będę w takim tempie zarabiał jak do tej pory, to nie zarobie na Niego ani dzisiaj ani za 20 lat. W związku z tym, logicznym wnioskiem było, żeby rozdać dużą część oszczędności, bo na dom i tak nie starczy, a Bóg obiecał, że kto hojnie sieje ten hojnie zbiera – tak też zrobiliśmy. Nie powiem żebyśmy oddali rekordową ilość gotówki, bo hojnie siejemy od zawsze, ale na tamtym etapie kwoty były dla mnie conajmniej z kategorii "Michał to ile ty zarabiasz, że tyle rozdajesz?!" No nie zarabiałem dużo, po prostu wolałem zasiać i później zebrać niż gromadzić i nie kupić domu! W skrócie – opłaciło się.


Chwilę później znaleźliśmy dom! ...tylko, że właścicielowi tydzień przed podpisaniem umowy ktoś wszedł na hipotekę i musiał się wycofać. Ale spoko, Bóg pomógł nam przy porodzie, pomoże i teraz! Tydzień później przyszedł znajomy sąsiad z informacją, że sprzeda nam dwa domy – w tej samej cenie co ten jeden i to na dwa razy większej działce! Po obejrzeniu, nie mieliśmy wątpliwości, że chcemy tam mieszkać. 


Miało być na szybko – lekkie malowanie, doszorowanie starego brudu, nowy zlew w kuchni i remont łazienki na górze. Remont miał się sfinansować z wynajmu garaży, bo gość płacił za rok z góry, a skończyło się o tak:


W ciągu roku wydaliśmy prawie 200 tyś. zł na remont. Ja do dziś się zastanawiam, skąd wzięliśmy na to pieniądze. To jakiś kontrakt wpadł w firmie, to ktoś nam dał, to ktoś nam coś kupił do domu (pozdrawiam Tomka, który zapłacił za całą elektrykę!), trochę pożyczyłem od szwagra i naprawdę nie wiem jak (Bóg to wie!), ale wyremontowaliśmy oba domy i przystosowaliśmy je do mieszkania.


Jedyne na co nie starczyło pieniędzy to Dach w dużym domu. Ale puki nie przecieka jest ok. Ostatecznie duży wynajmujemy na pokoje, a w małym mieszkamy. To jest w ogóle świetna historia :D


Mały domek przygotowywaliśmy pod wynajem krótkoterminowy na booking, więc wszystko było robione na standard, który może jest tani, ale ładnie wyjdzie na zdjęciach, a duży dom po taniości dla siebie, bo dużo nam nie potrzeba. Któregoś pięknego popołudnia wpadła znajoma, która myślała nad tym, żeby wynająć ten mały na dłużej. Obejrzała a ja zaprosiłem ją do dużego, żeby pokazać jak będziemy mieszkać. Ona na to: "W sumie w tym dużym jest dużo więcej zamykanych pokoi, on by nam bardziej odpowiadał". Tego dnia poszedłem z żoną na spacer i zmieniliśmy zdanie – wprowadzamy się do małego a duży wynajmiemy. To był absolutny strzał w dziesiątkę, pomysł od Ducha Świętego i ostateczny fundament tego, że dzisiaj mamy na chleb.


Czyli w skrócie:

1. Nie stać nas było na dom, ale kupiliśmy dwa.

2. Okazały się całkowitą miną i remontem bez końca, ale dzięki Bogu i ludziom zrobiliśmy remont.

3. Z mieszkania, które dostaliśmy za darmo przeprowadziliśmy się do domu, który sam się spłaca i nadal mieszkamy za darmo!

4. Do wymiany został tylko dach, ale nie przecieka, więc jest ok.


Rozdział 3

Znowu wtrącę o dzieciach, bo gdyby nie one – nadal mieszkałbym w mieszkaniu po babci!


Po porodzie Glorii, Ania znowu zaszła w ciążę i wszystko było super, dopóki pod koniec pierwszego trymestru Pani doktor nie poinformowała nas, że dziecka już nie ma w łonie mamy i że czekamy aż macica się oczyści. Myślę sobie: O co kurde chodzi?! To tak ma być, że co drugie dziecko mi będzie do nieba od razu wędrować? No nie ma opcji Jezu, Pismo mówi o Tobie co innego, żądam obiecanego błogosławieństwa! 


I bach pół roku później Ania znowu w ciąży, tym razem okazuje się, że bliźniaki!!!!!!! Jezus jest wierny! Wtrącę jeszcze, że w ciążę Ania zaszła po kupnie Domu i wtedy do nas dotarło, dlaczego Bóg mówił, żebyśmy kupili dom. I co ważne, Kaleb i Jozue również urodzili się siłami natury, co potwierdza fakt, że moja żona jest całkowitym tytanem, niezmordowanym wojownikiem i księżniczką, która nie boi się żadnych wyzwań! I powiem wam, gdyby Jezus nie "współpracował we wszystkim dla naszego dobra" to by się nie udało, bo jak urodził się Jozue, to zaczęła wychodzić pępowina i położna później stwierdziła, że gdyby 20 lat temu nie przyjmowała porodu z taką samą przypadłością, nie wiedziała by co zrobić i Ania pojechała by na salę operacyjną!


No i przyszedł maj. W jednym z pokoi na poddaszu, z sufitu, zaczęła kapać woda. Pojawia się zawsze po deszczu i tym razem nie jest to już pęknięta rura od ogrzewania (Pozdrawiam Łukasza, który jak ja byłem w posłudze we Wrocławiu, ogarnął zalanie domu z pękniętej rury CO). Pokrycie dachowe trzeba jak najszybciej wymienić, bo będzie tylko gorzej. 


Tylko jak to zrobić, kiedy:

A) W hurtowniach czeka się kilka tygodni na materiały

B) Wszystkie ekipy budowlane są zarobione po uszy i czeka się co najmniej pół roku na zrobienie czegokolwiek

C) Przy czwórce dzieci i zmniejszonych wpływach przez lockdowny oszczędności maleją od dwóch lat?


Bóg okazał swoją wierność, kiedy nie mieliśmy na spłatę kredytu za dom, pomoże nam i teraz. Przez wiarę, małymi krokami, do celu!


Rozdział 4

Jak znaleźć dekarza, którego nie ma, chcąc znaleźć dobrego dekarza?


Zacząłem szukać i dzwonić do wszystkich których znam i wszyscy mówią to samo – może w lutym 2022. Na lajcie idę ostatnio z dziećmi do dziadków i od sąsiada wychodzi majster od wykończeniówki. Mówię do niego: Dzień dobry! Zna Pan może dobrych dekarzy? On mówi: znam, ale zarobieni po pachy, nic na szybko. Mówię dobra ale da Pan numer, to na przyszłość będzie – dobrych fachowców trzeba znać. 


Zadzwoniłem w czwartek wieczorem do dekarza i umówiliśmy się na sobotę na oględziny. Przyjechał, popatrzył, szczerze odradzał robienie, bo materiały najdroższe od kilku lat, dach ma 250m2 a robocizna przy takiej rozbiórce, łącznie ze ściąganiem eternitu to kosmos cenowy. Szczerze odradzał. Mówię do niego, że nie bardzo mam wyjście i muszę zrobić bo cieknie. On na to, że dobra. Za tydzień możemy zacząć bo czekamy na inwestycji na murarzy i mamy 2 tygodnie wolnego! 


Jazda bez trzymanki, ale to nie koniec! Mówię do niego, żeby sobie do mnie numer zapisał - Michał Saj ul. Danielskiego. Na co on: a ja już dla Saja robiłem dach i to tutaj na osiedlu - ja mówię, że tam robił Pan Stuce, a on "A myśli Pan, że Stuce to z kim robił?!" Czad niesamowity, bo u rodziców dach zrobiony 25 lat temu i od tamtej pory nie ma tematu. Zero napraw, zero cieknięcia i się nie zapowiada, że w ciągu najbliższej dekady albo dwóch coś trzeba będzie robić!


Mówi, że jest jeden problem - całość będzie kosztować ok 60 tys. 


I dochodzimy do dnia dzisiejszego. Dach robi się od tygodnia, drewna na rynku brakuje, bo składy puste, ale akurat we wtorek jak Pan Krzysztof zadzwonił na skład wjechała jakaś dostawa i wziął całą – będzie na krokwie, łaty i kontrłaty. Ba! Nawet deski calówki się znalazły. Na blachę czeka się 3 tygodnie, ale ta blacha, którą mamy na małym domu jest od ręki. Oszczędności nie ma, ale nasz Bóg jest wierny i wierzymy w to, że zatroszczy się o pieniądze na dach.


Skąd to wiemy? Bo sami jesteśmy ludźmi, którzy dają i przez nasze ręce Bóg wielokrotnie zadbał o innych. Co prawda, jak do tej pory nie udało mi się nikomu sfinansować całego remontu, ale kiedyś dałem człowiekowi, którego widziałem po raz 2 w życiu 15 tysięcy zł, które zostało nam z prezentów ślubnych. Wierzę w to, że są w Polsce, ludzie, którzy błogosławią tam gdzie Bóg im mówi i że Bóg mówi ludziom, żeby nam pobłogosławili. 


Wiecie co? Szczerze. Nawet jak nikt nie wpłaci na tą zrzutkę, to i tak uważam, że Jezus jest super, że ponownie okaże swoją wierność, niczego nam nie zabraknie i nadal będę najpierw dbał o Królestwo Boże a pieniądze się znajdą, bo mój tata jest milionerem!

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Pierwsza na świecie karta do przyjmowania wpłat. Karta Wpłatnicza.
Pierwsza na świecie karta do przyjmowania wpłat. Karta Wpłatnicza.
Dowiedz się więcej

Wpłaty 193

preloader

Komentarze 7

 
2500 znaków
  • EU
    Ewa

    Szczęść Boże

    20 zł
  • ZE
    Zuzia

    Łzy wtłoczyły się w nasze oczy podczas czytania świadectwa! Moje i męża. Daliście nam przykład i siłę do podjęcia pracy nad budżetem domowym. Dziękujemy za pokazanie hojnosci Jezusa, na tę chwilę możemy wpłacić tylko 5 złotych, ale wiemy, że rozmnozy się ono dzięki naprawie, dzięki lokatorom, dzięki temu, że będziecie mieć pieniądze i dzięki temu, że hojnie rozdacie je dalej 🥰 Błogosławieństwa wspaniała rodzino!

    5 zł
  • Joanna Tomczak-Błoch

    Niech Wam Bóg nieustannie błogosławi!! Pozdrawiamy z Bydgoszczy też z 4 dzieci:)

    100 zł
  • MT
    Milena

    Dziękuję Wam za to świadectwo. Bóg jest dobry :-D

    100 zł
  • AN
    Artur

    Niech Pan Bóg Pobłogosławi tej inicjatywie, świadectwo prawdziwe Bóg zawsze dotrzymuje obietnic Chwała Panu

    100 zł