Profil organizatora
Beata Król
Mam na imię Beata, mam 40 lat i ogromną determinację, by żyć, bo mam dla kogo. Moim światem są moje dzieci i cudowny mąż, który wspierał mnie w chorobie naszej córeczki – ciężki autyzm, z którym oboje uczyliśmy się żyć. Myśleliśmy, że choroba dziecka, to wszystko, co mogło nas dotknąć, sprawić ból, który był z nami każdego dnia, gdy patrzyliśmy w jej oczy. Oboje postanowiliśmy, że się nie poddamy i razem stawimy chorobie czoła. Los, jednak nas nie oszczędził, bo do jednego dramatu doszedł kolejny. Zdiagnozowano u mnie raka piersi z przerzutami na węzły chłonne. Diagnoza - RAK ZŁOŚLIWY, który szalał w moim organizmie bez mojej zgody, zabierając mnie po kawałku. Gdy patrzyłam na siebie, w lustrze widziałam, jak gasnąc w oczach wymykam się życiu. Chciałam być niewidzialna. To był dla mnie szok i przeraźliwy ból, z którym musiałam się zmierzyć. Moje życie kolejny raz wywróciło się do góry nogami. Mój świat się zawalił. Potoczyło się szybko, ból, utrata włosów, szara, smutna twarz kobiety patrzyła na mnie każdego dnia w odbiciu lustra zalana łzami z nadzieją w sercu, której nie potrafiłam dogonić. W pokojach obok czworo dzieci, w tym bliźniaki czteroletnie i mąż, który starał się być kolejny raz silny. Chemioterapia nie zatrzymała choroby. Mój stan się pogorszył, nie mogłam chodzić, cały czas spałam, cierpiałam. Mój organizm był zbyt słaby, by się bronić. Kolejna wizyta w Szpitalu Onkologicznym w Szczecinie i informacja, której nie dopuszczałam do siebie - wstrzymanie chemioterapii i operacje: mastektomia, usunięcie obu piersi wraz z węzłami chłonnymi, a w kolejnej operacji usunięcie jajników oraz macicy. To działo się tak szybko, myślałam, że to zły sen, z którego się obudzę, że to nie dzieje się naprawdę. To jednak nie jest sen. Przeszłam pierwszą operację usunięcia jednej z moich piersi. Teraz czekam na następne trudne dla mnie zabiegi. Mam wrażenie, że żyję w jakimś koszmarze, z którego nie mogę się wydostać. Nie wiem, jak sobie poradzić z tym bólem i strachem. Nie wiem, czy kiedykolwiek będę mogła znów czuć się normalnie. Moje leczenie cały czas wiąże się z ogromnymi kosztami, których moja rodzina nie jest już w stanie udźwignąć. Dopadły nas problemy finansowe, bo to nie tylko ja jestem chora, ale i moje dziecko. Wiedziałam, że nie stać nas już na nic, to dobijało mnie jeszcze bardziej. Gdyby nie wsparcie rodziny i przyjaciół, nie dalibyśmy rady finansowo. Dziś przyszło mi prosić, a nawet błagać o pomoc Was wszystkich, kobiety, matki, ludzi o dobrych sercach, bo nic mi już nie zostało, tylko to. Do walki o życie stanęłam z ogromnie silnym przeciwnikiem – RAK ZŁOŚLIWY. Mam tylko jedno marzenie – pokonać go. Moje życie ucieka mi z rąk, a ja tak bardzo chcę je zatrzymać. Tak bardzo chcę żyć. Tak bardzo chcę móc przytulać moje dzieci. Nie chcę ich zostawiać, jeszcze nie teraz. Kochani, potrzebuję dziś Waszej pomocy. Beata https://www.facebook.com/beatakroll8383