Płonął żywcem
Płonął żywcem
Nasi użytkownicy założyli 1 226 838 zrzutek i zebrali 1 350 037 695 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Opis zrzutki
Historia Pana Zygmunta jest trudna i smutna, los nie był zbyt łaskawy już od najmłodszych lat. Jednak to, co przyciąga do Pana Zygmunta to niesamowita energia, żadnych żali, tylko ogromna determinacja i wola walki, którą mógłby obdzielić pół kraju. Jego jedyny cel, to powrót do w miarę sprawnego funkcjonowania ,aby móc zaopiekować się swoim 6-letnim synkiem Michałkiem.
Miłość chłopca do taty jest również niezwykła jak Pan Zygmunt. Michaś po prostu wie, że tata wróci do domu i że jak dotychczas, przed wypadkiem będzie tulić się do Niego, słuchać opowieści i wspólnie spędzać czas na placu zabaw. A jak wszyscy wiemy, nic dla dziecka cenniejszego jak kochający rodzic nie ma.
Zaraz po wypadku, kiedy mijał kolejny dzień i kolejna g.18 kiedy tata zjawiał się w domu, Michaś któregoś dnia namalował na tekturze tatę i samochód i postawił tekturowe auto przed domem, i papierowego tatę w drzwiach.
Pan Zygmunt gdy miał lat 12 podczas pracy na polu doznał pierwszego, makabrycznego wypadku. Maszyna rolnicza wciągnęła mu rękę, co efektem była amputacja i konieczność założenia protezy. Już wtedy otarł się o śmierć.
W grudniu 2019r. w II dzień Świąt Bożego Narodzenia o g.6 rano podczas przygotowywania dla rodziny świątecznego śniadania nachylił się nad świeczką. Nie czuł, że ogień powoli zaczyna go łaskotać, bo nieszczęście chciało, że zajęła się proteza ręki. Gdy ogień zaczął obejmować plecy, głowę Pana Zygmunta było już za późno na skuteczną reakcję. Koszula, którą miał na sobie, jak i proteza wtopiła się w jego organizm. Starszy syn zbiegł z góry i zaczął gasić ogień. Wezwano pogotowie. Zawieziono go na SOR do Szczecinka, po kilku godzinach przewieziono na oddział poparzeniowy do Gryfic.
Lekarze dawali mu 2% szansy na przeżycie. Trzeba dodać, że Pan Zygmunt ma lat 60 i organizm już inaczej regeneruje się. W między czasie przeżył dwie sepsy, nerki i płuca odmówiły pracy, miał operację żołądka. Przeżył, a teraz prosi Was o pomoc, bo mocno wierzy w to, że unikając śmierci drugi razy, a może to było więcej razy, jest jeszcze potrzebny na tym świecie, a zwłaszcza potrzebuje go synek Michałek.
Pan Zygmunt doznał 60% poparzenia całego ciała, jest bez obu rąk, trauma jaką przeżył spowodowała, że nogi odmówiły posłuszeństwa, nie porusza nimi. Pan Zygmunt jest na wózku inwalidzkim. Nic bez czyjejś pomocy nie jest w stanie zrobić. Sam przez łzy śmieje się, że nawet gdy nos go swędzi, musi prosić kogoś o pomoc. Od ponad 1,5 roku przebywa w ośrodkach rehabilitacyjnych, bardzo wyspecjalizowanych. Koszt miesięczny samego ośrodka, to kwota rzędu 7 600,00 PLN. W tym nieszczęściu Pan Zygmunt ma szczęście, bo za pobyt w ośrodkach opłaca rodzina, ale finanse zaczynają się kończyć.
Pan Zygmunt ma szansę, aby odzyskać formę, która pomoże mu na samodzielne w miarę funkcjonowanie, ale musi mieć zapewnioną profesjonalną rehabilitacje i opiekę. Będzie również dążył do ponownego założenia protezy.
Wspólnie możemy, przede wszystkim oddać Michałkowi ojca, a Panu Zygmuntowi pomóc zrealizować marzenie pełnej rodziny. Prosimy o wsparcie finansowe rehabilitacji Pana Zygmunta. Bez niego ten niezwykły mężczyzna resztę swojego życia spędzi w ośrodkach, a syn będzie go widywać raz na jakiś czas.
Dziękujemy.
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!