Hej, to znowu ja i znowu mój koci świat.

Tym razem przychodzę do Was z kocim przedszkolem. Pięć maluchów trafiło pod moją opiekę.

Maluchy są w stanie takim jak na zdjęciach...

Są pod stałą opieką weterynaryjną i w trakcie leczenia.

Na aktualny moment skończyły się wszystkie fundusze a wpłaty całkowicie zatrzymały :(

Totalnie sobie nie radzę i nie wiem już co robić. Z każdej strony ktoś prosi o pomoc, a ja tej pomocy nie potrafię odmówić.

Maluchy muszą zostać u mnie do końca leczenia i osiągnięcia odpowiedniego wieku do adopcji.

Pozostała tez spłata Krysi. Wychudzonej kotki, wyrzuconej na naszej Orneckiej 'obwodnicy'. :(

Na początku podejrzenia padły na stan zapalny przez pozostające po małych mleko i kotka dostała antybiotyki.

Tydzień na antybiotykach nic nie dał. Guzy rosły. Po dalszych badaniach wyszło, że to nowotwór listwy mlecznej.

Z dnia na dzień sprawiało jej to większy ból i nie dawała się dotykać po brzuchu. Leczenie było mega drogie i na zasadzie albo się uda albo nie. Guzy rosły i rosły w zaskakującym tempie wiec musieliśmy podjąć decyzję o eutanazji.