Kamilek je przez 20 godz. w ciągu doby. Od czwartej rano do północy pompa podaje mu żywność. Trzeba go wtedy pilnować, odsysać. Gdy mąż wraca z nocnej zmiany, musi trochę odespać. Jest jednym żywicielem rodziny. Kiedy on wstaje, ja kładę się na chwilę, ale nie umiem spać. Budzę się, gdy tylko odsysa Kamilka. Jest ciężko, ale każdy jego uśmiech wynagradza wszystko. Nie umiem tylko wynagradzać tego pozostałym dzieciom — to słowa Olgi, mamy Kamilka, który choruje m.in. na dziecięce porażenie mózgowe czterokończynowe spastyczne.

Lista jego schorzeń i potrzeb jest bardzo długa. Do tego rodzina Olgi mieszka w bloku na piątym piętrze. Winda zatrzymuje się na co trzeciej kondygnacji, co oznacza, że chcąc do niej wsiąść, Olga musi wynieść syna piętro wyżej. — Sam Kamil waży ponad 20 kg, a jego wózek drugie tyle. Oprócz tego muszę zabrać ze sobą ssak, pompę i jedzenie — opowiada. Ich największym marzeniem jest zamontowanie platformy do wywożenia Kamila z mieszkania, jednak jej koszt jest poza ich zasięgiem. To aż 60 tys. zł. Jeśli nie uda się uzbierać całej kwoty, pieniądze ze zrzutki przeznaczymy na zakup nowego koncentratora tlenu i ssaka, żeby choć trochę ułatwić Oldze opiekę nad Kamilkiem. Wierzę, że z państwa pomocą uda się nam uzbierać pieniądze chociaż na podstawowe potrzeby rodziny.