Leczenie, opieka weterynaryjna i karma - Koty niczyje - Koci Kącik
Leczenie, opieka weterynaryjna i karma - Koty niczyje - Koci Kącik
Nasi użytkownicy założyli 1 227 208 zrzutek i zebrali 1 350 879 355 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Aktualności1
-
Kochani dostaliśmy w prezencie Lampę bakteriobójczą :) Za zebrane do tej pory pieniążki odrobaczaliśmy na raz wszystkie kotki :) Dodatkowo pod naszą opiekę doszły dwa nowe kotki: Chris i Lolek (wykonaliśmy kastrację, leczenie, odrobaczanie, testy, morfologię i chipy :) Brakuje na całą resztę :( Więcej szczegółów na @KociKącik Pomagajmy ❤️
Nikt jeszcze nie dodał komentarza, możesz być pierwszy!
Dodawaj aktualności i informuj wspierających o postępach akcji.
To zwiększy wiarygodność Twojej zrzutki i zaangażowanie darczyńców.
Opis zrzutki
Nadszedł ten dzień, w którym musimy błagać Was o pomoc.. wiedziałyśmy, że kiedyś nadejdzie, ale kiedy zacznie się pomagać, nie można już skończyć. Pomóżcie nam, my nie chcemy się poddać!
Może zacznijmy od początku?
Jesteśmy dwiema młodymi dziewczynami, które chcą pomagać, ot cała filozofia. Niby nic trudnego, prawda?
Poznałyśmy się ponad rok temu za sprawą jednego małego kotka. I od jednego się zaczęło... Od tamtej pory ilość naszych podopiecznych stale nam wzrasta. Mamy za sobą cudowne adopcje, nierówne walki i bolesne straty. Przez prawie półtorej roku udawało nam się utrzymywać z własnych oszczędności, własnych pensji czy dorabiając po godzinach. Oczywiście w chwilach kryzysowych, gdy zwierze potrzebowało kosztownego zabiegu na już, prosiłyśmy o pomoc, żadna z nas nie jest cudotwórcą. Niestety, ale nadszedł moment, w którym musimy błagać o pomoc, by dalej pomagać. Nasze konta zieją pustkami, prywatne oszczędności odeszły w zapomnienie, a potrzeby wciąż rosną. Im większe mamy stado tym większe są koszty..
Potrzebujemy Waszej pomocy, by móc nadal leczyć, kastrować, ratować, tymczasować, karmić i znajdywać kochające domy.
Na ten moment mamy na tymczasie 16 kotów.
Pomimo szczęśliwych adopcji nasze stado wciąż rośnie. Ciężko nam odmówić, gdy dzwoni do nas ktoś z błaganiem o pomoc, odbija się jak od ścian, skwitowany wiecznie tym samym zdaniem- nie mamy miejsca. Nie umiemy być głuche na wołanie o pomoc. Stajemy na głowie, by nigdy nikomu nie musieć powiedzieć tego zdania, które brzmi jak wyrok. Wyrok dla tego akurat kota. Jak możemy wybrać, który przeżyje? Jak mamy wskazać, który bardziej zasłużył na ratunek? Ty byś umiał?
Wiemy, że nie zbawimy całego świata, ale jeżeli ktoś pokazał mu światełko w tunelu to dlaczego my mamy je zgasić?
Nasza armia wciąż zmienia swój skład, a za każdą zmianą na plus idzie odrobaczenie. Odrobaczenie naszej armii w tym momencie wynosi około 400 zł.
Edit 28.09.2019: Dzięki zbiórce udało nam się odrobaczyć wszystkie kotki na raz :)
Przy takim stadzie potrzebujemy także lampy bakteriobójczej. Każdy kot przed wejściem do domu jest badany, ma robione testy na choroby zakaźne, jest odpchlony i odrobaczony, oczywiście przed dołączeniem do stada jest izolowany w osobnym pomieszczeniu, ale pomimo całej naszej ostrożności wystarczy głupie przeziębienie albo jakaś bakteria, którą można przynieść samemu z dworu i wszystko idzie falą. Lampa jest naszym zabezpieczeniem przed zostawieniem horrendalnych sum za antybiotyki u weterynarza.
W tabeli przedstawiamy to co udało nam się zrobić dla naszych podopiecznych i to co jest do zrobienia w najbliższym czasie.
Nasze dorosłe kotki przechodziły już kiedyś szczepienia, ale w żadnym z nich nie było przeciwciał na Chlamydię, o czym dowiedziałyśmy się po tym jak trafił do nas Krówka, stado zaczęło mieć drobne problemy z oczami, jeden wyleczony, drugi zaczynał łzawić.. Pomimo tego, że PCR u Krówki nie wykazał totalnie nic, jest szansa, że to on przyniósł nam Chlamydie, ale może powodem spadku odporności jest coś zupełnie innego. Nie wprowadzamy zwierzaków do domu bez uprzednich badań w gabinecie weterynaryjnym, ale choróbska mogą przypełznąć zewsząd.
Oczywiście wszystko na bieżąco uzupełniamy w książeczkach zdrowia, mamy całą dokumentacje medyczną oraz trzymamy wszystkie paragony.
Edit 28.09.2019dostaliśmy lampę w prezencie :)
Nasi podopieczni:
Liza i Hari to półtoraroczne kotki, które wraz z Lilą (adoptowana) zostały odłowione z jednego z parkingów na Niebuszewie. Jedno z rodzeństwa niestety już było rozjechane na parkingu. Pomoc nie nadeszła na czas, bo osoba, która o nią prosiła usłyszała wyrok- nie mamy miejsca. My znalazłyśmy..
Rawi został zabrany z czegoś co śmiało nazywać się schroniskiem dla zwierząt, chociaż bardziej przypominało to umieralnie.. Jego wyrokiem była samotność w metalowej klatce na dworze, a jedyne czego pragnął to miłości i miziania. Wiezienie odcisnęło piętno na stanie jego zdrowia, już na szczęście wyleczony, po częściowej sanacji ząbków.
Bolek został odłowiony z niebezpiecznej okolicy w pobliżu ruchliwej ulicy. Jedno z jego rodzeństwa już nie żyło, tak samo jak mama zostały rozjechane przez auta. Miał wtedy około 4 miesięcy. Niestety wpadł z deszczu pod rynnę.. Trafił do nieodpowiedzialnego DT, wyrywałyśmy go stamtąd 3 tygodnie. Ten ponad roczny maluch potrzebuje dużo indywidualnej pracy, ponieważ jest bardzo bojaźliwy.
Krówka "spadochroniarz" to kotek z odziedla Nad Rudzianką. Na FB zobaczyłyśmy prośby o dom tymczasowy. Podobno zdrowy. Nic tylko brać. Okazało się, że Krówka musiał skądś wylecieć. Miał niebezpiecznie powiększoną nerkę, obitą buzie, naderwane pazury i nadżerki w jamie ustnej. Z powodu wszystkich obrażeń wykonałyśmy badania PCR oraz testy wirusowe, żeby wykluczyć ewentualne wirusy/choroby.
Łapka i Emma to mama i córcia. Zobaczyłyśmy post, że ktoś chce je wyrzucić. Dwie domowe miziaste koteczki (mama max 1,5 roku, Emma 3 miesiące), Łapka zanim ją poznałyśmy przeszła gdzieś amputacje prawej przedniej łapki. Dlaczego? Nigdy się nie dowiemy. Wiemy, że dziewczynki zostały porzucone przez właścicielkę u pewnego znajomego, które chciał je wyrzucić.
Milva, Kiyan i Gerald to maluszki, które pochodzą z jednej z przystani w Szczecinie. Ich brat o imieniu Lambert został już oddany do adopcji. Miały także siostrę Triss, którą straciłyśmy pomimo zaciętej walki.. Malutka miała martwicę jelita ślepego i zapalenie jelita grubego..
Mamba, DeeDee, Kusy i Ben to miot kotków, które mamy pod opieką od niedawna. Czekamy jeszcze na jednego dzieciaczka z tego miotu. Spotkałyśmy je w gabinecie weterynaryjnym, gdzie trafiły na kastrację, po której miały wrócić w miejsce bytowania. Decyzja była prosta- zabieramy je, w domu będą bezpieczne i zaczniemy im szukać najlepszych domków stałych.
Ivo- rudy około 4 miesięczny koteczek złoszony nam przez innych prywatnych wolontariuszy, którzy nie mieli możliwości go zabezpieczyć. Dziewczyny znalazły go w krzakach, całkowicie samego przy ruchliwej ulicy.
Brawurka- około 6/7 tygodniowa koteczka, bardzo proludzka i pchająca się do łóżka. Musiała mieć kontakt z domem i człowiekiem. Ewidentnie została podrzucona jednej ze szczecińskich karmicielek, która nie ustała w szukaniu pomocy, pomimo odbijania się od ścian.
Będziemy przedstwawiać tutaj paragony za wszystko.
Zbieramy na leczenie, niezbędne zabezpieczenie weterynaryjne oraz karmę.
Kwota zbiórki jest bardzo wysoka, ale biorąc pod uwagę ilość kotków pod naszą opieką, można zauważyć że to niewygórowane koszta..
Dalej już nie damy radę same. Prosimy pomóżcie naszym podopiecznym, żeby kolejne zdrowe kotki mogły cieszyć się w przyszłosci kochanymi domkami stałymi.
Pomóżcie im.
Zapraszamy także do stałego obserwowania naszych pociech na:
https://www.facebook.com/Koci-K%C4%85cik-792964284403568
English below:
Dzisiaj musimy prosić jak trzeba to i błagać o długoterminowe wsparcie w zakresie weterynaryjnym dla zdrowia naszych podopiecznych. Dlaczego ?
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Pozdrawiam, dorzucam
dla kociaków
Powodzenia kotelki ???????????? mam nadzieje ze szybko znajdziecie kochajacy dom????