Chrypcio i Tosiek na (kocim) gigancie
Chrypcio i Tosiek na (kocim) gigancie
Nasi użytkownicy założyli 1 227 002 zrzutki i zebrali 1 350 413 186 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Opis zrzutki
Kim jestem? Z kociego punktu widzenia nikim ważnym. Od czasu do czasu nakarmię i pogłaskam, wypuszczę na dwór albo wymienię zawartość kuwety. Staram się w mig odczytywać życzenia i nie zajmować na długo (ich) ulubionego fotela. Tak, to ten, na którym zazwyczaj siedzę, pracując. Przypadek? Nie sądzę.
Nie mam kotów, więc to wszystko z doskoku, gdy ktoś z przyjaciół zostawi mi pod opieką swoje koty. Zacny ten naród szanuję i lubię za jego niezależność i chodzenie własnymi drogami. Zamyślanie się na długie godziny i to szczerze zdziwione spojrzenie.
I za różne inne rzeczy, na przykład wspaniałe charaktery (znacie ten rysunek Raczkowskiego o Napoleonie?*).
Za to Agata ma.
Agata Słotwińska to moja przyjaciółka, znamy się ponad ćwierć wieku. Wszystko co wiem o kotach to dzięki niej. Ma czułe, wrażliwe i czujne na krzywdę ludzi i zwierząt serce. Odkąd ją znam, co rusz pomaga jednym albo drugim.
Agata kocha koty, przez jej gościnny dom przewinęło się wiele słodkich kocich bobasów, czworonożnych piękności oraz typków spod ciemnej gwiazdy, z naderwanymi w bójkach uszami. Pochodzą głównie z tak zwanych gigantów, czyli kocich wycieczek, nie zawsze chcianych i dobrowolnych.
Tacy są właśnie tytułowi Chrypcio i Tosiek – dawno temu wyrzuceni przez kogoś na ulicę.
A że akurat przechodziła niedaleko Agata, to… miały szczęście. Najpierw zamieszkał u niej Tosiek, kilka lat potem Chrypcio. Tosiek jest już bardzo stary i schorowany, potrzebuje spokoju, miłości i dobrego jedzenia. Chrypcia czeka operacja. Droga.
A ponieważ Agata ma właśnie urodziny, to w prezencie chcę pomóc jej zebrać na nią (i na późniejsze leczenie) pieniądze. Bez tego byłoby z nim bardzo źle. Piszę w trybie warunkowym – „byłoby” i nie uderzam w dramatyczny ton, bo wierzę, że dzięki nam/wam cała sprawa potoczy się dobrze.
Jeśli zbiórka pokryje koszt operacji i jeszcze coś zostanie – dostaną to inni koci potrzebujący, tego możecie być pewni.
Namówiłam Agatę na tę zbiórkę i w jej imieniu ją założyłam, ponieważ widzę, ile ją kosztuje dbanie o różne kocie (i psie) życia, które akurat są w chorobie lub zagrożeniu. Nie tylko jej własne, ale również te spotykane gdzieś po drodze, bezdomne, potrącone przez samochód. Agata jest z tych, którzy się wtedy zatrzymują i działają.
Na co dzień pracuje w bibliotece, oprócz książek o kotach czyta też literaturę naukową i powieści. W 2000 roku broniłyśmy razem prac magisterskich Wydział Filozofii, UMCS w Lublinie). Ja pisałam o eschatologii, Agata o etologii oczywiście.
I robi najlepszy popcorn. Ale naprawdę. Najlepszy.
I jeszcze kilka dialogów i scenek, wzięłam je z FB Agaty (profil ze zdjęciem Lizbony w tle to jej).
*A rysunek jest taki:
Dla ciekawskich miłośników kotów jeszcze kilka zdjęć, dialogów i scenek, wzięłam je z FB Agaty (profil ze zdjęciem Lizbony w tle to jej).
"Pamiętacie jak szukałam dla Chrypcia domu? Nikt się nie zgłosił. To teraz patrzcie, jak żeście się sfrajerzyli, bo teraz to JA mam najpiękniejszego kota na świecie. Buaaahahaha! I co? Głupio Wam teraz?".
"Podsłuchałam chłopaków (czytać od lewej do prawej i znowu):
-Kocurexie, mówią, że trafiłem do kociego raju, fejsbuki jakieś, szesnaście rodzajów karm, zabawki z kosmosu. Prawda to?
-Chrypcie, prawda, ale kichnij krzywo i lądujesz u weta...
-Ale ja kichłem...
Tak. Chryptuś znowu na antybiotyku".
"Nic rozkoszniejszego już dzisiaj nie zobaczycie. Spocznij. Można się rozejść.
Dodatkowo jest to dowód, że jednak sprzątam w tym domu".
"Ty będziesz mnie kochać, karmić, wozić do pana weta gdy kichnę, kupować zabawki i sprzątać kuwetę, etc. etc.
-A ty Chrypciu?
Ja? A ja się łaskawie zgodzę na taki układ. Przybij łapkę.
Jak widać, kto jak kto, ale ja znam się na biznesach".
"Zasadził dziadek rzepkę w ogrodzie,
Chodził tę rzepkę oglądać co dzień.
Wyrosła rzepka jędrna i krzepka..."
Nie dziadek a babcia, nie rzepkę a trawkę dla kotów - reszta się zgadza. Babcia doglądała, podlewała, bełtała nawóz z młodych pokrzyw, no bo przecież zero syntetycznych nawozów! żeby kotkom wyhodować ekologiczną zdrowiutką traweczkę, a nie badziew z hipermarketu. Oto wdzięczność".
*
Wszystkie zdjęcia tutaj zamieszczone są autorstwa Agaty Słotwińskiej.
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Essa! Dzięki wam składam!
Kumaj ziomuś Idę z łysym Mickiewicza na Żoliborzu i wyskakuje nam jakiś zaszczany mlaskający kurdupel jakby właśnie opierdolił saszetkę Feliksa o smaku kurczonego pieczaka. Nie było w pobliżu psiarni, złapaliśmy go za nóżki i wytrząchaliśmy z niego hajs, który wpłaciliśmy na chorego kotka. Essa! JP!