Jestem zakręcona na punkcie ratowania jedzenia przed zmarnowaniem- kilka razy w tygodniu jeżdżę w różne miejsca i odbieram dziesiątki kilogramów jedzenia, które później rozdaję ludziom. Normalnie trafiłoby do śmietnika, bo ma krótki termin ważności lub nie jest idealnie piękne...

Niestety dwa dni temu moja kochana czerwona strzała padła na środku drogi z wiaderkami zupy i skrzynkami warzyw w bagażniku. Jutro ściągniemy auto do serwisu, natomiast prawdopodobnie wilgoć spowodowała zwarcie i uszkodzenie kilku elementów. Półtora roku temu płaciłam 450 zł za naprawę kluczyka, wiec koszty naprawy już teraz mnie przerażają.

Będę wdzięczna za pomoc w naprawie samochodu i przyszłych kosztach paliwa. Bez czterech kółek nie będę miała możliwości ratowania jedzenia a i wiele osób korzystających dotąd z tego jedzenia straci możliwość darmowego zapełnienia lodówki. Nie będę też już mogła podkarmiać pysznymi kanapkami dzielnych załóg karetek... Pomożecie?