Marek miał wypadek jadąc motocyklem, na miejscu zdarzenia znajdował się przystanek, obok którego był betonowy murek, w który uderzył. W wyniku uderzenia doznał poważnych urazów głowy, w tym duże uszkodzenia mózgu.

Po tygodniowej walce na intensywnej terapii mój mąż odszedł. Cały świat zawalił się dla mnie, moich córek i najbliższych mojego męża.

Kim był Marek?

Był przede wszystkim kochającym mężem i tatą, ale również świetnym motocyklistą. Jazda na motocyklu była jego ogromną pasją, na tyle, że w ostatnich latach brał udział w szkoleniach instruktorskich, dzięki którym nie tylko doskonalił własną jazdę, ale również chciał w przyszłości móc przekazywać swoją wiedzę innym pasjonatom. Przejeździł na motocyklu wiele tysięcy kilometrów zarówno w Polsce, jak i za granicami kraju.

Jednak wiele osób w naszym mieście znało go jako dobrego hydraulika. Prowadził własną firmę, z której usług korzystali nie tylko mieszkańcy, ale również Urząd Miasta i Gminy. Przez te wszystkie lata działalności pomógł wielu ludziom. Często pracował do późnych godzin czy jeździł na awarie w dni wolne od pracy.

Dla mnie był przede wszystkim kochającym mężem i wsparciem. Człowiekiem, z którym było mi dane przeżyć cudowne 22 lata życia i stworzyć wspaniałą rodzinę. Był do tego cudownym tatą, bratem, synem i przyjacielem.

Proszę o pomoc

W momencie, w którym dowiedziałam się o śmierci Marka, zawalił się mój świat, zniknęło poczucie bezpieczeństwa. Utrzymanie całego domu i 14-letniej córki spadło na mnie, mam jeszcze starszą, 19-letnią córkę, którą wspomagaliśmy finansowo, aby mogła od października studiować we Wrocławiu. Nie jest to łatwym zadaniem, zważywszy na to, że pracuję w supermarkecie jako sprzedawczyni. Nie sądziłam, że kiedykolwiek znajdę się w tak trudnej sytuacji i będę potrzebować pomocy innych.

Z góry dziękuję za każdą wpłatę oraz pomoc okazaną mnie i mojej rodzinie

Agnieszka, żona Marka