Wydanie książki "Hrabina bez majątku" autorstwa Iwony Sobczak
Wydanie książki "Hrabina bez majątku" autorstwa Iwony Sobczak
Nasi użytkownicy założyli 1 227 204 zrzutki i zebrali 1 350 876 776 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Opis zrzutki
"Hrabina bez majątku" to powieść o trzydziestokilkuletniej singielce, która jeszcze do niedawna żyła beztrosko i głównie na kredyt i była typową konsumentką obecnych czasów. Uzależniona od zakupów, imprez i spóźniająca się z opłatami. Jednak dobra passa nie trwa wiecznie. W wyniku utraconej pracy mocno zderza się z rzeczywistością - finansową i towarzyską. Zostaje zupełnie sama i musi zmierzyć się z nową rzeczywistością. Jej sytuacja, mimo wielu przeszkód, pomaga jej jednak spojrzeć na życie z zupełnie innej perspektywy, bardzo dojrzeć i przewartościować dotychczasowe życie, jak również docenić to, co prawdziwe, a nie powierzchowne, jak malują to media społecznościowe. Czy znajdzie prawdziwą miłość w tak trudnych konsumpcyjnych czasach? To powieść zapraszająca czytelnika w podróż do własnej osobowości. To w pewnym sensie katharsis dla wielu z nas, którzy cierpią w samotności, zamieszczając kolejne uśmiechnięte zdjęcie w sieci po utracie pracy czy namiastki miłości, którą wyidealizowało się, tak bardzo pragnąc normalności. Główna bohaterka brutalnie zderza z realiami kryzysu międzyludzkiego, zdając sobie sprawę, że dłużej nie jest w stanie okłamywać samej siebie i usprawiedliwiać innych. Powieść jest tym, co każdy z nas chciałby wiedzieć, nim popełni się życiowe błędy i pokazuje, że nigdy nie jest za późno na zaczęcie wszystkiego od nowa!
Powieść miała zostać wydana przez jedno z czołowych polskich wydawnictw, do czego ostatecznie nie doszło, dlatego dzięki licznym zapytaniom zdecydowałam się na self publishing.
Każdy z wpłacających - jeśli sobie tego życzy - zostanie podpisany imiennie w podziękowaniach od autorki. Za wpłatę powyżej 35 zł otrzyma papierowe wydanie książki tuż po jej wydaniu. Za wpłatę powyżej 50 zł przewidziana jest książka z personalną dedykacją!
*** Fragment powieści ***
(...) Stanisław. Doskonale pamiętam moment, w którym opanował moje życie niczym rak, który konsekwentnie zajmował kolejne komórki mojego zdrowego rozsądku. Była jakaś brzydka jesień. Miałam na sobie jasnokremowy golf z kaszmiru, który dość ostro akcentował czerń moich włosów i niebieskie oczy. Moja skóra pamiętała jeszcze lato, więc wyglądałam poniekąd egzotycznie. Szefowa poinformowała mnie, że do firmy dołączył nowy dyrektor kreatywny, więc my, jako dział promocji w wydawnictwie, nie wiedzieliśmy do końca, czego się po nim spodziewać. Wysłała więc mnie na przeszpiegi. Stanisław miał gabinet w nowym skrzydle biurowca, do którego rzadko kto się zapuszczał, gdyż był w remoncie i był - generalnie rzecz ujmując – wielki syf. Ja akurat miałam tego dnia czarne wysokie kozaki za kolano na szpilkach i szłam, stając na palcach, aby pył z folii porozkładanych na podłodze, nie wbił mi się w ich zamsz. Zapukałam do równie zakurzonych drzwi, zaciągając się przy tym zapachem świeżej farby, którego moje perfumy nie zdołały przeforsować. Nie usłyszałam „proszę”, więc zapukałam mocniej, dodając do tego brzdęk bransoletek, które miałam na ręku. Dalej nic. Zza drzwi dobiegał jednak delikatny dźwięk jazzu, więc uznałam, że po prostu wejdę.
Drzwi otworzyłam zdecydowanie, ale powoli, bo kurz i kozaki. Wychyliłam delikatnie głowę, więc najpierw do jego gabinetu wpadły moje loki, a potem ja. Dookoła biurka stały pudła z jego rzeczami i jakimiś dyplomami.
- Pewnie kolejny dupek, który ukończył jeden z tych kursów, gdzie dają ci dyplom za samo uczestnictwo – pomyślałam.
Stanisław rozmawiał przez telefon, gdy weszłam i chyba po raz pierwszy zobaczyłam, jak mężczyzna zakochuje się od pierwszego wejrzenia. Jego twarz zmieniła wyraz z rozluźnionego na spięty. Do słuchawki zdążył rzucić jedynie szybkie „oddzwonię”, po czym się rozłączył i zdębiał. Patrzył na mnie i gdybyśmy grali w filmie, lektor prawdopodobnie opisałby wszystkie te uczucia, które malowały się na jego twarzy. Jego źrenice powiększyły się, wyprostował barczyste ramiona, rozpoczynając tym samym niewerbalny taniec godowy. Wyraźnie jednak stracił nad sobą kontrolę, nie wiedząc, co dalej ma zrobić. Te kilka sekund dłużyło się nieskończoność, więc podeszłam bliżej i wymusiłam na sobie uśmiech. Z tych zalotnych, bo doskonale wiedziałam, jakie wrażenie na nim wywołałam i perfidnie się tym zabawiłam.
- Cześć, jestem Dagmara Kowalczyk. Jestem z promocji. To znaczy, nie z promocji, nie takiej jak w dyskoncie – zaczęłam paplać bez sensu, orientując się, że ja niestety nie jestem aż tak odporna na urok tego faceta, jak mi się wydawało.
Stanisław wyglądał przystojnie. Taki szpakowaty gość - na oko po 45. roku życia. Im bliżej byłam jego biurka, tym mocniej wyczuwałam jego zniewalająco męski zapach perfum. Coś co działa na mnie, jak kryptonit na Supermana.
- Stanisław Czerwiński, nowy dyrektor kreatywny. Bardzo miło cię poznać Dagmara – wyciągnął do mnie dłoń, po czym uścisnął ją po męsku. Tak, że poczułam, dreszcz biegnący po moim kręgosłupie i słabość w kolanach. Niedobrze.
Staliśmy, przyglądając się sobie przez chwilę. Powietrze przeładowane było napięciem seksualnym i w tym momencie zdałam sobie sprawę z tego, że nie opanuję tej sytuacji, więc postanowiłam się wycofać, zanim zobaczy, jak łatwo mnie rozpracować.
- Przyszłam się tylko przywitać. Jeśli czegoś będziesz potrzebował, daj znać, chętnie umówię spotkanie z naszym działem – wydusiłam z siebie korpo gadkę i zwróciłam się ciałem w stronę wyjścia, czułam, jak analizuje każdy centymetr mojego ciała, gdy usiłowałam się zbliżyć do drzwi, kompletnie nie bacząc na kurz tym razem.
- Poczekaj – zatrzymał mnie – może zjemy jutro lunch, tak w ramach przełamania pierwszych lodów – zaproponował.
- Jasne – uśmiechnęłam się i czym prędzej powróciłam do próby ucieczki.
- Będę czekał na ten moment – powiedział, gdy stałam do niego już tyłem. Zmarszczyłam brwi z zawstydzenia, po czym odwróciłam się do niego i posłałam niepewny uśmiech.
Nikt tego nie powiedział wprost, ale oboje wiedzieliśmy, co się stało i co będzie dalej...
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Cierpliwości :-)
publikuj hrabino :)
Dzięki! 🙏