Na leczenie i rehabilitację
Na leczenie i rehabilitację
Nasi użytkownicy założyli 1 226 831 zrzutek i zebrali 1 350 020 260 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Opis zrzutki
Dzień dobry, nazywam się Dariusz Lipiński, mam 32 lata i od 11 czerwca 2023r. walczę o swoje zdrowie i życie. Z pełnosprawnego mężczyzny pracującego fizycznie i dźwigającego ciężary stałem się małym chłopcem, któremu trzeba podać szklankę wody.
11 czerwca obudziłem się z bólem brzucha podobnym do bólu wyrostka. Wziąłem leki przeciwbólowe i rozkurczające, a mimo tego ból nasilał się. Wraz z moją partnerką podjęliśmy decyzję, że jedziemy na SOR. Z ostrym bólem brzucha spędziłem tak około 3 godzin, podano mi kroplówkę i zostawiono na obserwacji, która de facto rozpoczęła moją walkę o życie…
Pierwsze badanie zostało przeprowadzone 12 czerwca 2023r. Po wstępnym badaniu, które odbyło się bez tomografii komputerowej i USG, usłyszałem od lekarzy, że jest to wyrostek.
Zapytano mnie, czy wyrażam zgodę na operację. Oczywiście, że się zgodziłem, w końcu to „tylko wyrostek”. Zabieg miał zostać przeprowadzony laparoskopowo. W rzeczywistości jednak okazało się, że była to operacja w pełnym znieczuleniu i narkozie.
Podczas pierwszej wizyty lekarskiej po operacji zapytałem lekarzy o stan swojego zdrowia i konieczność przeprowadzenia operacji. W odpowiedzi usłyszałem, że wyrostka mi nie usunęli i muszę być pod dalszą kontrolą lekarzy. Kolejnego dnia ponowiłem swoje pytanie, ale także nie uzyskałem pełnej informacji o stanie swojego zdrowia. Lekarz stwierdził, że wyrostek nie mógł zostać usunięty, „bo go po prostu nie znaleźli”.
Pierwszą informację o faktycznym stanie zdrowia, a właściwie o konieczności operacji, uzyskałem od pielęgniarek. Usunięto mi ropnie w brzuchu, a wyrostek pozostał.
W piątej dobie po operacji zostałem wypisany ze szpitala z zaleceniem lekkostrawnej diety. Dopiero po przeczytaniu wypisu ze szpitala dowiedziałem się, że w moim brzuchu były ropnie około wyrostkowe oraz naciek na końcowy odcinek jelita krętego.
Już tego samego dnia czułem się źle. Byłem bardzo słaby i nadal bolał mnie brzuch. Myślałem, że jest to normalny stan po operacji. Po kilku dniach dostałem wysokiej temperatury, miałem prawie 40 stopni gorączki. Moja partnerka zadzwoniła na oddział szpitalny, a lekarz poinformował ją, że taki stan może utrzymywać się po operacji. Stwierdził jednak, że jeżeli uważam, że jestem w stanie wymagającym opieki, to mogę przyjechać do szpitala. Sam zasugerował, żebym wziął leki przeciwgorączkowe i jeśli temperatura spadnie, to wizyta będzie niepotrzebna. Temperatura spadła tylko na czas działania leków przeciwgorączkowych. Temperatura była powyżej 40 stopni, a ja czułem, że dzieje się coś złego. Zadzwoniliśmy pod numer 112, ale usłyszeliśmy, że nie jest to stan zagrażający zdrowiu oraz życiu i karetka nie zostanie do mnie wysłana. Od dyspozytora otrzymaliśmy instrukcję, że musimy dzwonić do przychodni, która pełni nocny dyżur. Tak też zrobiliśmy, jednak nie otrzymałem pomocy lekarskiej, bo lekarz pojechał do zgonu.
W bólu, z wysoką gorączką, drgawkami i oblewany zimnym potem spędziłem całą noc i przedpołudnie.
Ponownie zadzwoniliśmy na 112 i stanowczo stwierdziliśmy, że jest to zagrożenie życia i żądamy przyjazdu karetki. Czułem, że bez pomocy nie dotrwam kolejnego dnia. Tym razem karetka przyjechała. Podano mi dożylnie leki i tlen i zabrano na SOR. Wtedy też dopiero po raz pierwszy wykonano mi badanie USG i zalecono wykonanie zdjęcia rentgenowskiego. Okazało się, że mój brzuch wypełniony był płynem i konieczna była operacja. W moim brzuchu zebrały się 2l ropy. Podczas operacji usunięto mi kolejny ropień, który umiejscowiony był za przeponą oraz wyrostek, który tym razem „szczęśliwie znalazł się”. Miałem także zapalenie otrzewnej i sepsę.
Po 2 tygodniach po operacji wyszedłem do domu, jednak nadal czułem się źle. Po kilku dniach w domu z rany zaczęła mi wypływać ropa. Byłem tym bardzo zaniepokojony i wiedziałem, że coś się złego zaczyna dziać. Tego samego dnia okazało się, że ropa wycieka mi poza drenem, robiąc na podłodze kałużę. Ponownie trafiłem do szpitala na obserwację. Po kilku dniach poinformowano mnie, że pod raną zrobiła się kieszeń ropna i niezbędne jest badanie TK. Dowiedziałem się, że mam ropnia miednicy i konieczna była kolejna operacja, by wyczyścić kieszeń ropną. Była to trzecia operacja.
Po kilku dniach od operacji, na moim łóżku pojawiła się brązowa plama. Okazało się, że przez ranę wypływała treść kałowa. Podjęto decyzję o natychmiastowym czyszczeniu, zarówno wewnętrznie jak i zewnętrznie. Nie mogłem powstrzymać łez. Wtedy uświadomiłem sobie, jak w bardzo złym stanie jestem i nie wiem, co mnie czeka w najbliższych dniach.
Tego samego dnia poinformowano mnie, że jest to treść jelitowa i że prawdopodobnie pojawiła się przetoka na jelicie. Pielęgniarka nakleiła mi worek stomijny na ranę, z której wypływała treść kałowa. W takim stanie miałem pozostać do czasu samo zagojenia.
Przez kolejne dni leżałem w bólu i cierpieniu, bez wiedzy o moim stanie zdrowia i rokowaniach. Podczas jednej z wizyt lekarz stwierdził, że mój stan nie polepsza się i wymagana jest kolejna operacja. Dowiedziałem się, że musi zostać wycięty kawałek jelita.
26 lipca 2023r. odbyła się czwarta operacja, po której w stanie ciężkim trafiłem na OIOM. Kolejne dni były dla mnie prawdziwą walką o życie. Bardzo cierpiałem, ból nie ustawał. Leżałem bez nadziei na to, że mój stan zdrowia polepszy się i że wrócę kiedyś do życia sprzed operacji.
31 lipca 2023r. musiała zostać przeprowadzona kolejna operacja. Treść kałowa ponownie wpływała mi na zewnątrz.
Początkiem sierpnia przeprowadzono mi kolejną operację, aby oczyścić brzuch z treści ropnych i cieczy kałowej.
Tak też było 9 sierpnia i 11 sierpnia 2023r. Wtedy poinformowano mnie, że w moim jelicie zrobiła się kolejna przetoka, tym razem w kątnicy. 14 i 17 sierpnia 2023r. przeszedłem kolejne operację czyszczenia moich wnętrzności z cieczy ropnej i kałowej. Takie same operacje przeszedłem jeszcze 23 sierpnia i 27 sierpnia 2023r. Od 11 czerwca 2023r. przeprowadzono mi łącznie 14 operacji, które zrujnowały mi zdrowie i życie.
Po 14 operacji poinformowano mnie, że nie ma dla mnie już ratunku i lekarze „rozkładają ręce” oraz muszę być karmiony wyłącznie pozajelitowo. Wszczepienie portu do karmienia pozajelitowego, odbyło się 14 września 2023r. w innym szpitalu, wtedy także okazało się, że mam zaawansowaną anemię, o czym nie wiedziałem. Moje jelita były wyjałowienie i nie przyjmowały normalnej treści pokarmowej.
Moi bliscy podczas mojego pobytu w szpitalu szukali dla mnie ratunku w innych specjalistycznych klinikach w Polsce i za granicą. Niestety lekarze z tych placówek odmawiali przejęcia opieki nade mną ze względu na stan w jakim byłem i przeprowadzone operacje. Byli zaskoczeni tym, że w tak krótkim czasie przeszedłem aż tyle operacji i nie ma żadnej poprawy. Oni po prostu bali się przejąć nade mną opiekę. Po kolejnych odmowach leczenia załamałem się.
Moja partnerka poruszyła niebo i ziemię, aby mi pomóc. Szansa na powrót do normalności pojawiła się 18 września 2023r., kiedy otrzymałem informację z Oddziału Klinicznego Chirurgii Ogólnej i Żywienia Klinicznego w Warszawie, że podjęto decyzję o leczeniu i przyjęciu mnie na oddział. Na Oddział trafiłem 28 września 2023r. Po raz pierwszy poczułem się zaopiekowany i potraktowany jak człowiek, a nie jak problem, którego należy się pozbyć. Otrzymałem także pomoc psychologiczną. Lekarz prowadzący poinformował mnie, że mój powrót do zdrowia będzie długi i to proces „małych kroków”. Mój organizm jest zbyt osłabiony, aby szybko mógł się zregenerować.
Aktualnie jestem po badaniach, na podstawie których dobrano mi indywidualne pozajelitowe żywienie dostosowane do moich niedoborów i stanu zdrowia. Mój organizm musi zostać odżywiony i wzmocniony, bo czeka mnie kolejna operacja za 6 miesięcy. To czy ona odbędzie się, uzależnione jest od tego, w jakim stanie będzie mój organizm – jak poradzi sobie przez te 6 miesięcy. Ta operacja jest niezbędna, aby móc określić stan moich jelit, ale także ocenić skutki przeprowadzonych wcześniej operacji i wskazać, jakie są moje rokowania na przyszłość. W sposób pozajelitowy będę karmiony także po operacji. Czeka mnie jeszcze operacja wszczepienia siatki, która podtrzyma jelita. Operacja rekonstrukcji powięzi na brzuchu, gdyż po tylu operacjach brakuje ich. Konieczna jest także operacja usunięcia przepukliny, która powstała na skutek wcześniejszych operacji.
Przez te 3 miesiące bardzo cierpiałem fizycznie i psychicznie. Ten czas okazał się dla mnie istnym piekłem i walką o każdy dzień. Schudłem 30 kg, nie mam siły, żeby samodzielnie przejść parę kroków.
Z rosłego mężczyzny, który pracował fizycznie w Austrii i dźwigał ciężary, stałem się chłopcem, któremu trzeba podać szklankę wody. Dziś to mój 6-letni syn pomaga mojej partnerce w opiece nade mną.
Mimo tych trudności, nie tracę nadziei. Wiem, że droga powrotu do pełnej sprawności będzie długa i trudna, ale wierzę, że jest ona możliwa. Jestem gotów podjąć wszelkie możliwe wysiłki i poddać się intensywnym terapiom i rehabilitacji, aby odzyskać sprawność i wrócić do pełnego funkcjonowania.
Dziś niestety nie jestem zdolny do podjęcia jakichkolwiek czynności zawodowych. Mój dzień wygląda tak, że w ciągu doby mogę wypić 100 ml wody. Przez 10 godzin na dobę jestem dokarmiany pozajelitowo, a przez kolejne 4 godziny jest podłączona kroplówka. Często korzystam z toalety, co wiąże się dla mnie z ogromnym bólem fizycznym. Muszę także chodzić w pasie podtrzymującym mój brzuch oraz jelita.
Ze względu na to, że zostałem całkowicie wykluczony z jakiegokolwiek życia zawodowego, zwracam się do was z ogromną prośbą o finansowe wsparcie mojego powrotu do zdrowia.
Niestety, dotychczasowe leczenie, jak i wizyty mające na celu znaleźć mi ratunek pochłonęły znaczną część naszych oszczędności.
Niemniej największym aktualnie wydatkiem jest zakup pompy do żywienia pozajelitowego. W taki sposób muszę być karmiony przez najbliższe pół roku (także po operacji). Muszę odbywać kontrole i badania lekarskie w Warszawie, by na bieżąco kontrolować stan mojego zdrowia. Dodatkowo codziennie rano i wieczorem muszą mi być zmieniane opatrunki. Sam koszt opatrunków i materiałów septycznych wynosi tygodniowo ponad 200 zł.
Oprócz zakupu pompy do podawania żywienia pozajelitowego, która jest głównym celem zbiórki, niezbędna będzie również odpowiednia suplementacja, rehabilitacja i opieka pielęgniarska.
Zebrane środki przeznaczone zostaną także na pokrycie kosztów dojazdów do szpitala w Warszawie, transport medyczny, specjalistyczne opatrunki, nierefundowane leki, rehabilitacje, które pomogą mi wrócić do normalnego funkcjonowania.
To wysokie kwoty, których ani ja, ani moja rodzina nie jest w stanie udźwignąć przez najbliższy czas.
Szacuję, że łączny koszt leczenia w ciągu najbliższych kilku miesięcy wyniesie ok. 50 tys. zł.
Z całego serca dziękuję za każdą wpłaconą złotówkę.
Wierzę, że dzięki Waszej pomocy będę mógł stopniowo wrócić do zdrowia i cieszyć się życiem!
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Pozdrawiam i życzę szybkiego powrotu do zdrowia. Moja wpłata jest za sprawą licytacji którą zorganizował Pan Paweł Sępowicz trener pływania w której wziAłem udział. Dzięki bardzo.
Szybkiego powrotu do zdrowia
Zdrowia, zdrowia i szczęścia!
Wysyłam siłę
trzymaj się mordo