Misiu - pies, który chce żyć
Misiu - pies, który chce żyć
Nasi użytkownicy założyli 1 226 730 zrzutek i zebrali 1 349 671 845 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Opis zrzutki
Historia Misia zaczyna się jak wiele innych, jednak Misiu to pies który pokazuje niesamowitą wole walki, on chce żyć!
Misiu prawie całe swoje życie spędził na łańcuchu w fatalnych warunkach, w końcu trafił do schroniska które okazało się dla niego ukojeniem i zakończyło życie na uwięzi. Mimo iż nie był w typie „adopciaka” po kilku tygodniach znalazł dom i kochającego opiekuna. Niestety szczęście nie trwało długo… Jego pan zmagał się z rakiem na ostatnim etapie nie był w stanie się już więcej nim zajmować. Mimo strasznej choroby pan nie martwił się o siebie tylko o swojego psa. Prosił aby tylko zająć się Misiem i znaleźć mu dobry dom.
Po kolejnych kilku tygodniach znalazło się małżeństwo, które chciało przyjąć Misia pod swój dach, mimo ich początkowo wielkich chęci i miłości pewnego upalnego wieczora dostaliśmy wiadomość od osoby trzeciej, o złym stanie Misia. Oczywiście nowi właściciele nie poinformowali nas o tym , co więcej chcieli pozwać schronisko o wydani im „chorego psa”. Natychmiast odebraliśmy Miśka i pojechaliśmy do weterynarza, było podejrzenie padaczki. Jak się okazało potem, w ponad 30 stopniowych upałach Misiu był zamykany w szklarni… Po co? Nie mamy pojęcia, właściciele nie widzieli w tym nic złego.
Padaczka została szybko odrzucona ale pojawiło się nowe zagrożenie – problemy z tylnymi stawiamy… Jak wiadomo z wiekiem nie można wygrać, więc wydawało się to naturalnym zjawiskiem. Z czasem Misiu miał coraz większe problemy z poruszaniem. Raz było lepiej, raz gorzej. Były dni gdzie Misiu nie potrafił wstać nawet na chwilę, a dzień później chodził bez problemu… Za każdym razem gdy godziliśmy się z jego odejście, on pokazywał że to jeszcze nie jest jego czas. Jednak ostatnie dnie były ciężkie, z poruszaniem coraz gorzej, a Misiu wydawał się coraz słabszy. Mimo podawanych silnych leków przeciwbólowych nie było żadnych efektów. Misiu cały czas cierpiał… Gdy podjęliśmy bardzo ciężką decyzję o pożegnaniu się z Misiem aby ulżyć mu w bólu stało się coś niezwykłego… Misiu wyruszył w ostatnią drogę do weterynarza, został włożony do auta przez wolontariuszy bo sam nie był w stanie nawet się podnieść i gdy już do jechał do przychodni... WSTAŁ! Popatrzył na doktora i podszedł do miski aby ugasić pragnienie… To był znak!! Misiu pokazał jak bardzo chce z nami zostać, jak cieszy się życiem. Od razu dostał odpowiednie leki, które miały pomóc już jutro. Po kilku godzinach nadal nie wyglądało to dobrze, Misiu cały czas leżał… Pod wieczór, gdy zatroskana wolontariuszka pojechała sprawdzić jego stan ujrzała niesamowity widok. Misiu chodził po schronisku, wesoły a przede wszystkim spragniony czułości ;)
Mamy nadzieję, że to początek nowego rozdziału w życiu Misia i że znajdzie kochający dom lub chociaż hotelik. Szukamy kogoś kto będzie w stanie poświęcić czas Misiowi. Ze względu na problemy z poruszaniem, szukamy domu w którym nie będzie musiał pokonywać schodów.
Bardzo prosimy o wpłaty dla Misia, wszystkie wizyty lekarskie, leki, zastrzyki kosztują niemało. Dodatkowo nowe leczenie Misia nie jest tanie i musimy zebrać pieniążki na hotelik, bo chętnych na adopcję Misia brak…
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Trzymam kciuki
Tutaj nie ma co komentować. Ludzie wydali wyrok, a ja nie mam tyle kasy, żeby móc uratować.
Do tych, którzy zajrzą na zrzutkę - KOCHANI, RATUJMY PSIAKA, NIE ZASTANAWIAJMY SIĘ CZY WPŁACIĆ CZY NIE. Zebraliśmy bardzo mało, a chcemy dać mu ŻYCIE !!!!.
Pomóżcie go ratować. Wpłacajcie chociaż po 1 zł. Najlepsza opcja to udostępnić i wpłacić 1 zł.
UDOSTĘPNIAJCIE.
Ludzie, ratujcie psa, dajcie mu życie!!!