id: h2rpep

Pomoc dla rodzin poszkodowanych powodzią

Pomoc dla rodzin poszkodowanych powodzią

Nasi użytkownicy założyli 1 226 988 zrzutek i zebrali 1 350 385 687 zł

A ty na co dziś zbierasz?

Opis zrzutki

Nazywam się Katarzyna Zięzio. Założyłam zrzutkę dla mojej rodziny z powodu powodzi, która 26 czerwca 2020 r. zalała Kańczugę (powiat przeworski, województwo podkarpackie) i która zabrała nam wszystko. Dosłownie wszystko. Udało się uratować jedynie kilka ubrań, reszta rzeczy – sprzęt RTV, AGD, meble, ubrania, zabawki mojej córki, cały dobytek został zniszczony. Nie mamy nic.

 

Obecnie mieszkamy kątem u teściowej, śpimy w trójkę na jednej kanapie, ledwo się na niej mieszcząc. Moja córka Kaja ma 5 lat. Kiedy zaczęła zalewać nas woda Kaja siedziała na łóżku, malowała w zeszyciku laurki dla mnie i dla taty. Potem, kiedy weszliśmy do zalanego domu te laurki wypłynęły całe zamazane razem z tysiącem innych rzeczy. To co czuje i co mam teraz w myślach jest nie do opisania, nigdy nie czułam się tak źle. Obecnie jestem w 7-mym miesiącu ciąży, bez dachu nad głową, bez najpotrzebniejszych rzeczy... Nie mamy nic...

 

Mieszkaliśmy w 6-cio rodzinnym budynku razem z rodzicami i moją siostrą. Oni w osobnym mieszkaniu, ale w tym samym budynku, zawsze mogliśmy na siebie liczyć. Teraz musimy prosić o pomoc obcych ludzi, gdyż pieniądze od państwa wystarczą nam na przeżycie miesiąca. Wszystko musimy organizować od początku...

 

W mieszkaniu miałam też przygotowane rzeczy dla drugiej córeczki, która urodzi się lada chwila. Nic nie udało się uratować... To co teraz przeżywamy jest nie do opisania. Kiedy zobaczyłam, jak z naszego domu wypływają klocki, lalki, bajki mojego dziecka – serce mi pękło. Przed powodzią Kaja była u babci, dopiero co wróciła do swojego pokoiku, do swoich zabawek i musiała uciekać, była przerażona, strasznie płakała. Do tej pory nie potrafię powiedzieć jej, że już nie wróci do swojego różowego pokoiku i nie pobawimy się w nim jej ukochanym drewnianym domkiem dla lalek, który dostała na urodziny. Domek rozpada się w rękach...

 

Moi rodzice ze swojego mieszkanie również niczego nie uratowali. Mieszkają u rodziny. Moja mama kocha kwiaty, miała piękny ogródek, mały warzywniak, teraz nie ma już nic. Tam gdzie były kwiaty stała tafla wody, a po wierzchu pływały ubrania, buty, zdjęcia z dzieciństwa moje i mojej siostry. Nie wierzyłam, że to wszystko dzieje się naprawdę...

 

Gdy patrzę w oczy rodziców widzę w nich straszną pustkę, byli tacy dumni z tego mieszkania, które niedawno wyremontowali za oszczędzone pieniądze. Mama bardzo dbała o porządek, przeżyła straszny wstrząs kiedy zobaczyła, co woda zrobiła z jej ukochanym domem. Do końca, do momentu otwarcia drzwi miała nadzieję, że może nie jest tak źle, że może wody nalało się tylko trochę. Okazało się być tragicznie, prawie nic nie udało się uratować. Tego uczucia, kiedy w jednej chwili traci się wszystko nie da się opisać...

 

Najtrudniej jest patrzeć na cierpienie najbliższych, ale wiem że muszę być silna dla nich. Oni też starają się być silni, ale widzę jak bardzo są załamani. Zawsze byli skromnymi ludźmi, nie mieli wiele, tylko tyle żeby przeżyć, a teraz nie mają już nic. W jednej chwili woda wszystko zabrała, zostały tylko wspomnienia tych chwil, które tam spędziliśmy. Jedno jest pewne – mamy nadal siebie i naszą miłość, tego nie zabierze nam żaden żywioł.

 

Bardzo proszę o pomoc dla mnie i moich rodziców. Wierzę, że znajdą się dobrzy ludzie, którzy nie przejdą obojętnie obok naszego nieszczęścia. Za każdą pomoc – z góry – ogromnie, ogromnie dziękujemy.

 

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Pierwsza na świecie karta do przyjmowania wpłat. Karta Wpłatnicza.
Pierwsza na świecie karta do przyjmowania wpłat. Karta Wpłatnicza.
Dowiedz się więcej

Wpłaty 238

preloader

Komentarze 11

 
2500 znaków