Fundusz Medyczny Agenta Lejka
Fundusz Medyczny Agenta Lejka
Nasi użytkownicy założyli 1 226 993 zrzutki i zebrali 1 350 390 204 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Aktualności1
-
Aktualizacja 28.08: Z dobrych informacji: Falkotkowi usunięto cewnik, ku jego wielkiej uldze. Kolnierz jeszcze zostaje, by sie zbytnio nie lizał po podrażnionych miejscach. Trochę gorszą informacją jest to, że wyników posiewu nadal nie ma, przez co nie można ze 100% pewnością dobrać leków. Obecnie Falco przyjmuje silny antybiotyk, lek przeciwzapalny i przeciwbólowy w zastrzykach. Nie pozostaje nic innego jak czekać na wyniki, oby już jutro były.
Załączam zdjęcia kart z opisem ostatnich wizyt wet, jak również paragony z ostatniego okresu.
Nadal prosimy o kciuki i wsparcie. Dziękujemy!
Nikt jeszcze nie dodał komentarza, możesz być pierwszy!
Dodawaj aktualności i informuj wspierających o postępach akcji.
To zwiększy wiarygodność Twojej zrzutki i zaangażowanie darczyńców.
Opis zrzutki
Ten mięciutki piękniś na zdjęciach, to Falco. Przynajmniej my takie imię mu nadaliśmy. Z pewnością kiedyś nosił jakieś inne, choć jak ono brzmiało, pozostanie jego słodką tajemnicą. Falco ma teraz ok 11 lat. Mniej więcej 2 lata temu znalazła go pod swoim gankiem pewna rodzina, i postanowili się nim zaopiekować. Nikt nie reagował na rozwieszane i umieszczane w sieci ogłoszenia, telefon milczał, chipa brak. Szybko okazało się, że kotek ma przewlekłe i chroniczne problemy z układem moczowym. Wszystko wskazywało na to, że ktoś go wyrzucił, kiedy kotek się "popsuł" i nie chciał przestać chorować. Jako że został znaleziony z już wyszytą cewką moczową, ktoś kiedyś ewidentnie o niego dbał. Potem zabrakło...no właśnie, czego? Cierpliwości, czasu, pieniędzy, dobrej woli? Tak czy inaczej Falco stał się dowodem na to, że nawet bycie pięknym i rasowym nie uchroni przed bezdomnością, kiedy coś pójdzie nie tak. Przez ok. pół roku nowa rodzina Falco (wtedy Warrena) starała się nim zająć, nadszedł jednak moment, że już dłużej nie mogli się nim opiekować, i zdecydowali się znaleźć dla niego nowy dom.
Tak oto 7.02.2023 roku, miesiąc po śmierci naszej ukochanej Brytusi Luny, próg naszego domu przekroczył Falco, który zdawał się potrzebować nas równie mocno, jak my jego. Rozpoczęła się nasza wspólna przygoda. Pozbyliśmy się pcheł, robaków, kołtunów, wyleczyliśmy infekcje, złagodziliśmy ból reumatyczny w tylnych łapkach. Zapanowaliśmy też nad lękiem separacyjnym, jaki Falco wykazywał. Po pół roku starań i wielu wielu próbach ( i wielu godzinach spędzonych z mopem w ręku i wodą z octem w pogotowiu), udało nam się Falkotka przekonać, że transporter wcale nie jest tak przerażający, by siusiać na sam jego widok , i że do siusiania służy kuwetka, a nie podłoga lub łóżko. Przez jego "problemy natury toaletowej" Falco otrzymał od nas kryptonim Agent Lejek. Ma nawet swoją własną i opasłą czerwoną teczkę! (pełną opisów wizyt lekarskich i wyników badań).
Było ciężko i stresująco jak również, mówiąc wprost, kosztownie. Nie udałoby nam się, gdyby nie pomoc cudownych osób o wielkim sercu i miłości do zwierząt. Stan zdrowia Falco poprawił się znacznie, jednak niestety jego problemy z układem moczowym są chroniczne, i z ich nawrotami będziemy sobie musieli radzić zapewne do końca jego dni, choć obecnie zdarzają się one już rzadziej i łatwiej opanować sytuację. Teraz zmagamy się z kolejnym kryzysem. Kiedy piszę te słowa, Falco leży w szpitaliku w lecznicy. Jest pod kroplówką i ma wszyty cewnik, który będzie musiał mieć przez min 48h. Mimo stałej opieki i leków, Falco znów nabawił się infekcji, a w jego pęcherzu zgromadziło się tyle piasku, że mimo wyszytej cewki kot znów się zatkał i nie mógł oddawać moczu. Taki stan jest po pierwsze dla kota bardzo bolesny, a po drugie przedłużający się, może stanowić zagrożenie życia, gdyż może dojść do zatrucia organizmu.
Będąc już wyczulonymi, przy pierwszych niepokojących objawach świadczących o możliwym zatkaniu się kota, natychmiast pobiegliśmy do weterynarza. Tam, jak pisałam wyżej, został zacewnikowany i dostał pierwsze leki. Czekamy na wyniki kolejnych już, robionych w krótkim czasie badań, które powiedzą nam więcej. To nie pierwszy taki kryzys, jaki pokonujemy z Falkotkiem. Raz już nieomal go straciliśmy. Wtedy skończyło się wizytą na nocnym ostrym dyżurze weterynaryjnym. Przysięgłam mu gdy z nami zamieszkał, że już nigdy nie straci domu, że nigdy go nie opuścimy, że nie pozwolę, by cierpiał z bólu. Robię co mogę, by danego mu słowa dotrzymać, i będę to robić póki starczy mi sił. Doszliśmy jednak do momentu, w którym musimy poprosić Ludzi Dobrych Serc o wsparcie, bo sami już nie damy rady. Cewnikowanie, hospitalizacja, badania, leki, w niedalekiej przyszłości, kiedy opanujemy obecny kryzys pęcherzowy, również konieczny będzie dentysta, bo pani doktor zdecydowanie zasygnalizowała, że by się przydał. To wszystko wymaga znacznych nakładów finansowych. Nie wyobrażam sobie opuścić przyjaciela, członka rodziny. Nie opuszczę go nigdy, ale proszę, pomóżcie nam, byśmy my mogli dalej pomagać jemu. Naszego Agenta Lejka ludzie już nie raz zawiedli. My nie zawiedziemy!
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!