Fufu, jak na czarnego kota przystało, na 13 rocznicę bycia moją Panią i Władczynią zażyczyła sobie bardzo drogi prezent. Pech zdecydował jednak, że na urodziny nie dostanie góry smaczków, a rachunek u weterynarza opiewający na całkiem okrągłą sumkę.

Ta dystyngowana dama idąca przez życie niczym monarchini zmaga się z okropną chorobą, jaką jest epilepsja. Kilka dni temu, gdy znowu walczyła z atakiem padaczki najprawdopodobniej ukruszyła ząb, który był przeznaczony do usunięcia. Ten smutny dzień postanowił nieść za sobą całą serię cierpienia - przygryziony w kilku miejscach język i ropień, powód dzisiejszej wizyty u wspaniałych Cioci z zaprzyjaźnionej kliniki weterynaryjnej. Pyszczek kotki cały napuchnął po prawej stronie i ewidentnie sprawiał jej dużo bólu i dyskomfortu. Szukała pomocy u swojej ludzkiej mamy, ocierając się o nią bolesnym miejscem i miaucząc z dezaprobatą, gdy ta nie wiedziała co począć. 

Niestety, obecna sytuacja życiowa jej pani stała się bardzo ciężka - straciła pracę i nie stać jej na pomoc najukochańszej futrzanej przyjaciółce. Nie mogła jednak patrzeć na jej cierpienie i zwróciła się o pomoc do Kociej Służby Zdrowia, która nie odwróciła się od niej i tej pomocy udzieliła.

Dzięki temu Fufu mogła mieć udzieloną pierwszą pomoc już dzisiaj. Dostała leki, a ciocie opracowały ropień, by zmniejszyć ból, co Fufu zniosła jak prawdziwa czempionka, leżąc grzecznie i pozwalając weterynarzom działać. W poniedziałek ustalono też operację usunięcia ropnia i zębów, które zaczęły siać w organizmie mojej czarnej pantery zamęt. Stan Fufu jest na tyle ciężki, że nie można czekać - trzeba działać jak najszybciej, bo zaczyna tworzyć się kolejny ropień.

Fufu jest kotem niezwykłym, ukrywającym swoją magię pod niepozornym czarnym futerkiem. Uratowała mnie więcej razy niż potrafię zliczyć i teraz to ona potrzebuje mojego ratunku, czego nie zdołam niestety zrobić bez Twojej pomocy. 

Każda złotówka jest na wagę złota i przybliża nas do zakończenia cierpienia Fufu.