Nie chcieliśmy przyjmować kolejnych kociąt. Brak miejsca, finanse pod kreską i generalnie ciężki okres. Tylko jak odwrócić wzrok od kolejnej biedy, która nie prosiła się na ten świat, a płaci najwyższą cenę?

Kiedy zobaczyliśmy Atomka, to serce pękło ponownie, a jeszcze nie zlepiliśmy go po Whisky, któremu musieliśmy usunąć oko. Wychudzony, zarobaczony i tak potwornie odwodniony... Malutki, niespełna dwumiesięczny kociak, który powinien się wygrzewać na czyściutkim drapaku pod okiem swoich opiekunów, znaleziony w trawie w podkrakowskiej wsi. Sklejone od kociego kataru oczy na szczęście utrudniły mu ucieczkę przed ręką człowieka. Tak trafił do osoby, która szukała dla niego pomocy.

W swojej pracy widzimy dużo cierpienia, ale kiedy pod naszą opiekę trafia tak zmarnowany koci dzieciak, to wierzcie nam - łzy same napływają do oczu.

Leczenie oraz rekonwalescencja Atomka będą się ciągnęły jeszcze długi czas. W tej chwili staramy się ratować oczy i walczymy z potwornym zarobaczeniem oraz giardiami. Dawno nie widzieliśmy tak obrzydliwej biegunki...

Prosimy, pomóżcie nam postawić Atomka na łapki i jak najszybciej oddać mu kocie dzieciństwo.