Życie kotów wolnożyjących nie jest usłane różami. Czyha na nich wiele niebezpieczeństw ze strony innych zwierząt jak i człowieka. Rudy Krzysiu pochodzi z działek... Tam kot musi zadbać sam o siebie, a gdy zachoruje to zazwyczaj po prostu umiera...

Tam też żył nasz Krzyś, który co roku zapładniał .. On także musiał zostać złapany na kastrację. Okazało się jednak, że nie jest dzikusem tylko niesamowitym miziakiem dopominającym się pieszczot i drapania za uszkiem. Do tego bardzo grzeczny. Postanowiliśmy znaleźć mu domek, więc został odrobaczony,zaszczepiony i czekał na kastrację. Podczas kastracji miał wykonane testy i tu przyszedł szok - Krzyś ma FIV dodatni (potwierdzony z badania krwi). W tym momencie zniknęła szansa na normalny dom dla Krzysia. Krzyś musi być jedynakiem lub zamieszkać z kotem, który jest również dodatni. Zaczęliśmy mu podawać leki na odporność. Po jakimś czasie ten cudny rudzielec zaczął się bardzo ślinić, przestał jeść... Diagnoza - kaliciwiroza. Po podaniu antybiotyku zaczęły się wycofywać nadżerki w pyszczku, wrócił apetyt... niestety tylko na chwilę. Ponownie leczenie, zmiana antybiotyku... Nadzerki ładnie się goiły, ale widoczna była nadmiernie przerośnięta śluzówka, która uniemożliwiała mu jedzenie i zamknięcie nawet pyszczka. Potrzebny był zabieg korygujący wybujałą śluzówkę przy łukach gardłowych. Po zabiegu dostawał zastrzyki przeciwbólowe co pozwalało mu na jedzenie. Nadal dostaje leki na odporność, co drugi dzień tolfinę, dziąsła ma smarowane maścią. Nie wiemy jak dalej będzie się czuł Krzyś, co dalej zgotuje mu los... Obecnie przebywa w klatce kenelowej aby nie zaraził innych kotów.

Leczenie Krzysia związane było z kosztami, które tylko podwyższyły i tak już duży dług w lecznicy, nie stać nas na spłatę tych długów... Potrzebujemy pomocy w spłaceniu zaległości i i wsparcia na dalsze leczenie Krzysia. On liczy na waszą pomoc.