Tadzik to kot, który pojawił się z nikąd...poprostu błąkał się do jeżyckich dzialkach.

Było widać że nie jest kotem właścicielskim, dawno nie miał niczego w zołądku.

Został nakarmiony i ruszyła myśl, kto mógłby go przygarnąć, dać schronienie, niestety kocia społeczność jest zakocona po uszy :/

Trafił na chwilę do znajomej, gdzie zostal wykastrowany, odrobaczony i odpchlony.

Wszystko to zostało pokryte z kieszeni osiedlowych kociarzy.

Niestety Tadeusz nie mógł tam zostać, znaleziono mu schronienie u jednej Pani na ogródkach działkowych. Spał tam, Pani wychodziła z nim na smyczy, żeby przyzwyczaił się do terenu.

Tadzik wiedział że tam zawsze nakarmi swój brzuszek, dlatego wracał tam codziennie,

aż pewnego dnia wrócił ale z ogromną rana na łapce.

Nie wiemy co się wydarzyło, ale blyskawiczbie trafił do kliniki, ranę oczyszczono i zaczęła się ładnie goić.

Niestety po krótkim czasie okazało się że stópka się źle zrasta, weterynarz zdecydował założenie gipsu.

Pani, która dała mu schronienie na działkach, pokryła wcześniejsze koszta związane z łapka,

na ten moment za Tadzika wisi dług na kwotę 340zl i niestety karmicielka nie jest w stanie zapłacić juz tej kwoty.

Musimy prosić was-dobre duszyczki o wsparcie w pokryciu rachunku.

Jest nam niezmiernie ciężko, ponieważ idzie zima, a bezdomnych stałych bywalców na ulicach jest coraz więcej.

Będzie nam bardzo miło jeśli ktoś wesprze groszkiem Tadzikowa zbiórke.

Może ktoś też miałby karmę, którą mógłby podarować na sezon zimowy dla niego?

Dziękuję z góry za wszelkie dobro 🙏🙏🙏