Witam z tej strony Diana i Grzegorz, szukamy pomocy dla naszego Przyjaciela - Kitusia. Kitek zaczął od jakiegoś czasu chudnąć, co nas bardzo zaniepokoiło. Udaliśmy sie z nim do weterynarza jednak uspokoił nas mówiąc że na pewno wystarczy go odrobaczyć i problem będzie z głowy. Kupiliśmy odpowiedni preparat jednak poprawy nie było, Kitek zaczął tracić apetyt i niknąć w oczach. Postanowiliśmy wykonać szczegółowe badania ponieważ jego stan zaczął sie pogarszać... Wyniki ścięły nas z nóg, diagnoza: FIP! Na początku smutek i załamanie ponieważ weterynarz chciał go od razu uśpić, mówiąc że jest to choroba śmiertelna i szybko postępująca. Jednak nie wyraziliśmy na to zgody, chcieliśmy dowiedzieć sie czegos więcej o tej chorobie. FIP to tzw. koci koronawirus a dokładniej zapalenie otrzewnej. Choroba bardzo szybko postępuje, jest uleczalna jednak wiąże się to z ogromnym kosztem. Najgorsze jest to, że w Polsce ten lek jest niedostępny dlatego też jest utrudnione leczenie. Lek trzeba samemu sprowadzać z zagranicy. Mowa o leku GS do iniekcji, kotek będzie musiał dostawać zastrzyki codziennie przez minimum 84 dni o tej samej porze dnia. Oprócz samego leku, który jest kosmicznie drogi dochodzą koszty regularnych badań, aby sprawdzać czy wyniki sie poprawiają.

 Jedna fiolka GS kosztuje średnio 400-500zl za 5ml. Kituś aktualnie musi dostawać 1,4ml dziennie przy swojej wadze, jednak gdy lek zacznie działać to automatycznie zacznie mieć apetyt, zacznie przybierać na wadze, co łączy sie ze zwiększeniem dawki leku i wzrostem kosztów leczenia ponieważ dawkę będzie musiał dostawać większą- jest ona zależna od wagi.

 Błagamy o pomoc dla naszego Przyjaciela, traktujemy Go jak członka naszej rodziny i nie wyobrażamy sobie innego scenariusza jak terapia, która mu pomoże. Jednak boimy sie, że nie będziemy w stanie opłacić całego leczenia.