Na reanimację grata jednokierunkowego
Na reanimację grata jednokierunkowego
Our users created 1 226 539 fundraisers and raised 1 349 038 254 zł
What will you fundraise for today?
Description
Nazywam się Bartosz Żółtak i od 26 lat prowadzę niezależne badania naukowe nad odkrytą przeze mnie funkcją (matematyczną) VMPC. Jest to pierwsza na świecie funkcja jednokierunkowa. Opublikowałem ją w 2004 na recenzowanej międzynarodowej konferencji naukowej FSE w Indiach. Od czasu tej publikacji do dziś pracuję nad sformułowaniem matematycznego dowodu jednokierunkowości funkcji. Gdyby to się udało, rozwiąże to jeden z najsłynniejszych nierozwiązanych problemów matematycznych, tzw. problem „P vs NP”. W obecnej chwili jestem na samym końcu tej drogi. Praca zajmuje obecnie około 200 stron A4 i jest już niemal gotowa. Więcej informacji można znaleźć na stronie projektu www.pieknafunkcja.pl
Prowadzę moje badania niezależnie, dlatego mam duże problemy z ich finansowaniem. Polegam na wsparciu osób dobrej woli, które wierzą w mój projekt i wspierają moje poświęcenie. Jednocześnie prowadzę ekstremalnie oszczędny tryb życia - mieszkam w wynajętej suterenie na peryferiach, jeżdżę 35-letnim rozpadającym się samochodem, ale nie przeszkadza mi to, gdyż najbardziej liczy się dla mnie nauka. Tu dochodzimy do problemu.
Do codziennego funkcjonowania jest mi potrzebny samochód, gdyż mieszkam na peryferiach, gdzie komunikacja miejska jest ograniczona. Od 26 lat, czyli od momentu odkrycia funkcji VMPC w grudniu 1998 roku, jeżdżę tym samym autem, Toyota Corolla 1.3 75KM, rocznik 1990, przebieg 410.000 km. Auto nie wygląda najlepiej, gdyż wiele napraw blacharskich jak i lakierniczych wykonywałem własnoręcznie metodami chałupniczymi przy pomocy moich przyjaciół – żywicy poliestrowej, włókna szklanego i wałka do malowania. Auto jest zgłoszone do Klubu Rekordowych Przebiegów Toyoty ze złotą odznaką.
Niestety, choć Corolla wciąż pozostaje bezawaryjna, to przez moje oszczędności na naprawach eksploatacyjnych zebrała się kumulacja zaległych wydatków. Wymiany wymaga pasek rozrządu, synchronizatory 2 i 3 biegu (lub nowa skrzynia biegów), kompletne tylne hamulce razem z bębnami, przednie tarcze i klocki, tylne amortyzatory (przednie prawdopodobnie też, bo są w tym samym wieku kilkunastu lat), przednie sprężyny, górne łożyska wszystkich 4 amortyzatorów, sprzęgło. Jak się zaczyna większe naprawy w tak starym aucie, to po drodze wychodzi mnóstwo kolejnych części do wymiany lub naprawy. W efekcie, aby auto doprowadzić do stanu pełnej sprawności mechanicznej, trzeba by w nie zainwestować minimum 5 tys. zł, a realnie pewnie 10 tys. zł. To wszystko nie uwzględniając blacharki, która po moich prowizorycznych naprawach powoli zaczyna się już sypać i wymaga albo kolejnej sesji domowych napraw (na co nie mam już sił) albo wysłania do profesjonalnego blacharza. Blacharz jednak po obejrzeniu moich napraw z użyciem żywicy i włókna szklanego mógłby dostać zawału.
Gdyby to się nie stało, koszt profesjonalnej naprawy blacharskiej wyniósłby prawdopodobnie ponad 15.000 zł. Krótko mówiąc, naprawa tego auta jest racjonalnie nieopłacalna. Jednocześnie samochód ten stanowi element mojej historii, gdyż jeżdżę nim dokładnie tyle samo czasu, ile pracuję nad funkcją VMPC (od 26 lat).
Ponieważ jakiś samochód jest mi niezbędny do normalnego funkcjonowania, po długich poszukiwaniach udało mi się trafić "okazję" i kupić w pozornie dobrej cenie auto na gaz LPG. Rzekomo zadbane. Honda Civic VII, rocznik 2004, wersja 1.6 (silnik D16V1).
Zapłaciłem za nie 7000 zł, czyli mniej niż moje stare auto wymagało w naprawach, więc wydawało się to dobrym rozwiązaniem. Szczególnie że jazda na LPG będzie znacznie tańsza niż na benzynie, co pozwoli mi odbudować budżet po dużym wydatku. Na tej analizie zakończyły się jednak pozytywne aspekty tej sytuacji.
Mimo że kupiona Honda pochodzi z polskiego salonu, jest niemal bezwypadkowa, ma wiarygodny nieduży przebieg 178.000 km, miała wcześniej tylko 2 właścicieli, z których drugi (który założył LPG) podobno o auto dbał, to okazało się ono miną i studnią bez dna, która pogrzebała mój budżet.
Największym, choć nie jedynym, problemem jest ogromne zużycie oleju, wynoszące około 3 litry oleju na 1000 km (tak, 30 litrów oleju od wymiany do wymiany, przyjmując wymianę oleju co 10.000 km). Dodam, że moja 35-letnia rozgracona Corolla z przebiegiem 410.000 km nie zużywa wcale oleju, zero litrów na 10.000 km. Podczas zakupu wyraźnie i precyzyjnie pytałem sprzedającego, ile wynosi zużycie oleju. On mnie zapewnił, że do 2 litrów na 10.000 km. Rzeczywiste zużycie okazało się 15-krotnie wyższe (15=30/2). Zagroziłem sprzedającemu skierowaniem sprawy do sądu na mocy przepisów o rękojmi i udało mi się uzyskać rekompensatę w wysokości 2000 zł. Ostateczna cena zakupu auta wyniosła zatem 5.000 zł.
Niestety otrzymana rekompensata jest marnym pocieszeniem. Silnik w tym stanie najprawdopodobniej wymaga generalnego remontu, który kosztuje przy obecnych cenach około 10.000 zł. Alternatywą jest wymiana silnika na inny używany, co jest jednak ryzykowne, gdyż nie wiadomo, na jaki silnik się trafi, a używany silnik z wymianą i przełożeniem instalacji gazowej to koszt około 6.000 zł. Krótko mówiąc, wkopałem się.
Na domiar złego w aucie było / jest mnóstwo mniejszych usterek, których nie udało się wykryć podczas oględzin i jazdy próbnej. Przestałem już liczyć wydatki, gdyż dochodziłem do granicy załamania. Na same naprawy niezwiązane ze zużyciem oleju musiałem już wydać około 7000 zł, a do końca jeszcze daleko. Wymiany wymagały: wszystkie 4 zaciski hamulcowe, przednie tarcze i klocki hamulcowe, felgi i nakrętki kół (stare były źle dobrane), końcowy i środkowy tłumik, odma z zaworem PCV, termostat, końcówki drążków kierowniczych, łącznik stabilizatora z przodu, lusterko kierowcy, uszczelka szyby kierowcy, oświetlenie kokpitu (większość żarówek była spalona, a wiele było dostępnych tylko w ASO w cenie 25 zł za sztukę), kratka nawiewu, gniazdo zapalniczki, siłownik centralnego zamka, olej w silniku (z wieloma dolewkami), olej w skrzyni biegów, płyn chłodniczy, płyn hamulcowy i sprzęgłowy, filtr powietrza, świece zapłonowe. Wykonana została regulacja luzów zaworowych, przegląd instalacji gazowej, serwis klimatyzacji, ustawienie geometrii zawieszenia.
Do zrobienia wciąż pozostają: wymiana katalizatora (stary jest zapchany w wyniku spalania oleju), sprzęgło, łożyska w skrzyni biegów (hałasują mimo że sprzedający zapewniał, że wymieniał je 60.000 km temu), tylne górne wahacze, wszystkie tuleje tylnego zawieszenia, 4 sprężyny i 4 amortyzatory (stare jeszcze działają, ale są skorodowane i mechanik zakwalifikował je do wymiany), sworznie obu przednich wahaczy, przedni prawy reflektor, korozja mocowań tylnych wahaczy:
Potrzebne są też nowe opony (stare były w nieprawidłowym rozmiarze, a obecnie jeżdżę na otrzymanych gratis od wulkanizatora oponach zimowych z roku 2007, przeznaczonych pierwotnie do utylizacji - przynajmniej jest ekologicznie), nowa butla gazowa (za nieco ponad rok kończy się legalizacja obecnej).
Do tego remont silnika za 10.000 zł, aby wyeliminować spalanie oleju. Teraz nie wiem, co zrobić, gdyż skończył mi się budżet przeznaczony na samochód, a auto wciąż wymaga dużych wydatków. Prawdopodobnie najbardziej racjonalnie byłoby sprzedać ten samochód ze stratą (musiałbym uczciwie powiedzieć, ile wynosi zużycie oleju, gdyż nie umiałbym zataić takiej informacji) i kupić inny, w lepszym stanie. Ale na to już nie mam budżetu. Na razie chcę doprowadzić to auto do stanu jakiejkolwiek używalności, wykonując tylko najważniejsze naprawy, kupić duży zapas oleju na dolewki (nie robię dużych przebiegów) i spróbować różnych środków chemicznych dodawanych do oleju, które w optymistycznym wariancie mogą zredukować zużycie oleju w jakimś stopniu przez rozpuszczenie nagaru na pierścieniach. Możliwe też, że częściową przyczyną zużycia oleju są zużyte uszczelniacze zaworowe i rozważam też ich wymianę. Ta jest jednak skomplikowana i robocizna kosztuje około 1000 zł (bez zdejmowania głowicy), a komplet nowych 16 uszczelniaczy w ASO kosztuje kolejny 1000 zł. Aby wykonać wszystko, razem z remontem silnika, potrzebny byłby budżet rzędu 25.000 zł, ale to nie ma żadnego sensu, gdyż w tej cenie można kupić inny samochód w znacznie lepszym stanie. Zakup tego auta to jedna z najgorszych decyzji w moim życiu.
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.