Hej!

Miss Kittin jest malutkim kociakiem, który walczy z podejrzanym choróbskiem i nikt do tej pory nie umie go zdiagnozować.

Osowiały maluch trafił w nocy do lecznicy, odwodniony, z bólem brzucha, gorączką 40 stopni:

Kilka zastrzyków, Kittin do domu, wizyta w dzień niestety postawiła diagnozę: panleukopenia. Kitku miała okropne wyniki morfologii, wykluczyliśmy białaczkę. Dostała surowice, leki, wróciła do domu i była nadal wesołym kotkiem - jakby nic się nie działo.

Kolejny dzień, kolejna wizyta. Powtórzona morfologia daje całkowicie inne wyniki, nadal bardzo złe. Kitt prawdopodobnie będzie potrzebować transfuzji krwi. Udało się zrobić biochemię, która wyszła całkowicie idealnie! To dziwny wynik w porównaniu z wynikami morfologii. Na szczęście test panleukopenii wyszedł negatywny (powtórzony kolejnego dnia również). Lekarze zaczynają rozkładać ręce, kot zostaje na antybiotykach. Usg nic nie wykazuje, FIP wykluczony.

Wybraliśmy się do innego lekarza, który konsultował nas drogą mejlową cały ten czas. Kittin znalazła się w cudownych rękach pani Róży. Niestety, kolejna biochemia ukazała skrajnie zniszczoną wątrobę i to w przeciągu zaledwie kilku dni. Podejrzewamy zatrucie po odrobaczeniu, a silne leki podane wcześniej mogły zatrucie zaostrzyć.

Niestety, nadal czekamy na konkretną diagnozę, a każdy dzień liczymy w setkach złotych i powoli nie wyrabiamy, a po diagnozie nadal czeka nas leczenie.

Miss Kittin dziękuje za wsparcie, jesteście wspaniali! ❤️