Zostaliśmy sami. Przeraziłam się, kiedy testy w kierunku wirusa FeLV pokazały pozytywne wyniki. Pisałam do różnych fundacji z prośbą o przyjęcie czterech chorych maluchów. Niestety, epidemia kociej bezdomności sprawiła, że jedyną instytucją zdolną przyjąć kociaki, było schronisko. Nie chciałam ich tam oddawać, nie czekałoby ich tam nic dobrego. Nawet zdrowym kotom ciężko znaleźć dom, a im? Wirus kociej białaczki upośledza układ odpornościowy i prowadzi do powstawania chłoniaków. Koty zarażone tym wirusem zwykle żyją około 3 lat. Tak więc zostaliśmy sami. Figlio, Mr. Big, Carrie i Candy potrzebują badań, kastracji i szczepień. Przy jednym kociaku koszty są do udźwignięcia, ale przy czterech? Wizyta i badania przed kastracją dla jednego kociaka to 120zł, sam zabieg w przypadku kocura to 170zł, w przypadku kotki 250zł, podstawowe szczepienie to 70zł, ale producent zaleca dwie dawki. Miot składa się z dwóch kotek i dwóch kocurów, zatem na podstawową opiekę weterynaryjną potrzebujemy 1880zł. Taka kwota przekracza moje możliwości finansowe. Ponadto u Candy zdiagnozowano małoocze i problem z ruchomością trzeciej powieki, chciałabym zabrać ją na konsultację okulistyczną. Dobrze byłoby również wykonać test PCR w kierunku wirusa kociej białaczki (jest on bardziej miarodajny), aby potwierdzić lub wykluczyć diagnozę z testu paskowego - to koszt 155zł. Liczymy na Waszą pomoc.