Wojtek staje na nogi! I potrzebuje do tego Twojej pomocy.
Wojtek staje na nogi! I potrzebuje do tego Twojej pomocy.
Our users created 1 227 041 fundraisers and raised 1 350 535 135 zł
What will you fundraise for today?
Updates2
-
Minęło już pierwszych 6 tygodni od operacji! Czy szybko? Ciężko powiedzieć ;) Parę dni temu zacząłem kolejny etap swoich rehabilitacyjnych zmagań. Odstawiłem już oretzo-protezę iWalk (swoją drogą bardzo polecam!), ponieważ przeszedłem już do stopniowego obciążania operowanej nogi. Teraz czeka mnie kolejnych kilka tygodni w bucie ortopedycznym.
Choć zrzutka nieco spowolniła, po raz kolejny bardzo Wam dziękuję za wszystkie już dokonane (i ewentualne przyszłe) wpłaty! Jesteście super! Dzięki Wam mogę normalnie funkcjonować i ze spokojną głową skupiać się na tym, co najważniejsze, czyli powrocie do zdrowia.
No comments yet, be first to comment!
Add updates and keep supporters informed about the progress of the campaign.
This will increase the credibility of your fundraiser and donor engagement.
Description
W skrócie:
Zbieram pieniądze na pokrycie kosztów operacji i rehabilitacji całkowicie zerwanego ścięgna Achillesa. Dlaczego tutaj? Wszystko opisuje poniżej.
Kim jestem:
Jestem Wojtek :) Od kilku lat prowadzę własną firmę remontowo-wykończeniową. Sam sobie szefem i pracownikiem. Wystawiam faktury, odprowadzam podatki. Pracując dla kogoś zawsze staram się dawać z siebie wszystko. Praca jest ciężka i odpowiedzialna, bo nie chcę zawieść kogoś, kto powierza mi swój dom, mieszkanie, czy siedzibę firmy i pokłada we mnie nadzieję na realizację swoich remontowych marzeń. Jaka jeszcze jest moja praca? Fizyczna. Wymaga pełnej sprawności ruchowej. Drabiny, przysiady, skłony, podnoszenie „ciężarów”. Do tej pory nigdy nawet nie pomyślałem, że nie będę w stanie podnieść z podłogi wiertarki.
Kocham sport. Zawsze był ważną częścią mojego życia. Odskocznią od codzienności, sposobem na spędzanie wolnego czasu. Nigdy też bym nie pomyślał, że przyczyni się do utraty zdrowia. Jakie dyscypliny? Niestety nie szachy…
Przede wszystkim windsurfing! Bakcylem do deski zaraził mnie wujek kiedy jeszcze byłem dzieckiem. Mocno wierzę i trzymam kciuki sam za siebie, że kiedyś jeszcze poczuję ten wiatr w żaglu.
I… koszykówka. Tutaj pierwsze co mam ochotę zrobić, to chwilę pomilczeć. Niestety właśnie podczas gry w kosza, upragnionego powrotu do piłki i wyjściu na…trzeci trening, moje życie wywróciło się do góry nogami. A co się stało, opisuję poniżej.
Co się stało:
Był piękny, słoneczny piątek przed zapowiadanym deszczowym weekendem. Udało mi się skończyć pracę nieco wcześniej. W głowie miałem tylko jedno. Wyjść na boisko do koszykówki z jeszcze pachnącą nowością piłką. Marzyłem o niej chyba od roku. Krótka rozgrzewka, mały sparing z chłopkami z osiedla. Łapię piłkę, robię krok do przodu i… TRACH!
Do domu doszedłem ledwo. Ścięgna Achillesa w lewej nodze już nie było.
Dlaczego tyle to kosztuje i nie mam pomocy z NFZ:
W piątek, 14 maja około godziny 20:00 stawiliśmy się (nie byłem sam) przed Izbą Przyjęć w Szpitalu Klinicznym Dzieciątka Jezus w Warszawie, w dzielnicy Ochota przy ul. Lindleya 4. Słowo „przed” jest tu kluczowe niestety. Z powodu epidemii koronawirusa przed wejściem na SOR należy zadzwonić domofonem i poczekać na pomiar temperatury, co zrobiliśmy. Poinformowano nas, że „zaraz” wyjdzie do nas ratownik. Niestety czas mijał, a nikt, poza kolejnymi czekającymi na nagłą pomoc ludźmi się nie pojawiał. Każda kolejna osoba, która przychodziła po pomoc otrzymywała tą samą informację, że „zaraz” ktoś wyjdzie z termometrem. Nikt jednak nie wychodził. Ani do nas, ani do płaczącej z bólu kobiety, ani do mężczyzny z niepokojącym bólem w klatce piersiowej.
Po godzinie zadzwoniliśmy domofonem raz jeszcze i od recepcjonistki usłyszeliśmy, że ona do nas nie wyjdzie, bo nie ma uprawnień do pomiaru temperatury… Narastający ból i obawa o stan nogi nie pozwoliły nam dłużej czekać. Tym bardziej, że sama możliwość wejścia do budynku nie oznaczała jeszcze niczego, a przed nami zapewne były kolejne długie godziny oczekiwania. Nie czekaliśmy jednak biernie, gdyż próbowaliśmy znaleźć inny publiczny szpital, w którym udzielono by nam pomocy. Dowiedzieliśmy się o Szpitalu na Solcu, gdzie również funkcjonuje oddział ortopedyczny. Niestety po wykonaniu telefonu okazało się, że ze względu na przypadek koronawirusa, SOR jest tam zamknięty.
Udaliśmy się więc do Szpitala Carolina Medical Center na ul Pory 78 w Warszawie na Ostry Dyżur. Dlaczego tam? Bo tak podpowiedziało nam „Google” kiedy szukaliśmy alternatyw w czasie oczekiwania na pomoc od państwa. W Carolinie otrzymałem fachową i przede wszystkim godną opiekę. Po szybko postawionej diagnozie okazało się, że operację rekonstrukcji całkowicie zerwanego ścięgna Achillesa trzeba przeprowadzić na CITO. Zaproponowano nam znalezienie jak najszybszego terminu operacji. Czekając na wyznaczenie terminu zabiegu (zadzwoniono do nas już nazajutrz, w sobotę) dowiedzieliśmy się, że ewentualne terminy operacji ścięgna Achillesa, ze względu na pandemię, w szpitalu państwowym są dla nas niedopuszczalnie odległe.
Zdecydowaliśmy się więc na jak najszybszy termin w Carolina Medical Center wyznaczony już na poniedziałek. Pisząc to (jest 19. maja) jestem już po operacji. Idąc „za ciosem” w Klinice rozpoczynam lada dzień również prywatną rehabilitację. Staram się jednak w „między czasie” zorganizować zabiegi w ramach NFZ, aby nie narażać się na dodatkowe koszty, jednak terminy o jakich słyszę przyprawiają mnie o gęsią skórkę. Muszę być zdrowy, muszę chodzić, aby pracować, aby normalnie funkcjonować. Aby żyć.
Część kosztów udało mi się już pokryć z oszczędności własnych i moich najbliższych. Czeka mnie jeszcze jednak długa walka.
Niektóre z przykładowych wydatków to:
- operacja 13 352 zł
- leki 300 zł
- rehabilitacja ponad 2000 zł
- badania kontrolne 2500 zł
Dlaczego szukam u Ciebie pomocy, to przecież nie jest wielka kwota:
Mimo wszystko cieszę się, że nie prowadzę zbiórki na operację ratującą mi życie. Że nie muszę w miesiąc, czy dwa zebrać kilku milionów na drogi, nierefundowany lek. To „tylko” 20 tysięcy, które pewnie z łatwością mógłbym pożyczyć w banku. Jednak dodatkowe zadłużanie się w chwili, kiedy pomimo braku pracy trzeba zapłacić ratę kredytu, do skrzynki wpadają comiesięczne rachunki, a przyszłość i możliwość jakiegokolwiek zarobku są niepewne, jest dla mnie bardzo czarnym scenariuszem, którego chciałbym uniknąć.
Dlatego proszę Cię o pomoc. Każda złotówka przybliży mnie do zdrowia. A może kiedyś jeszcze wspólnie z Tobą zagram krótki mecz lub popływam na desce?
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Szybkiego powrotu do zdrowia.
Zdrówka Wojtuś! 🧡💛💚💙💜❤
Dziękuje ❤️💪🏻
Wracaj szybko do zdrowia!
Dziękuje ❤️🤛
Szybkiego powrotu do zdrowia :)
Dziękuje 🤛💪🏻
Trzymaj się zdrowo!!!
Dziękuje 🤛