Na ratowanie Pana Kota
Na ratowanie Pana Kota
Our users created 1 226 925 fundraisers and raised 1 350 286 177 zł
What will you fundraise for today?
Updates1
-
Pan Kot wyszedł z choroby pierwszej, tzn nie ma gorączki i rusza się, ale nie jadł przez kolejne dwa tygodnie, jeździłam na kroplówki codziennie i brał z kolei inny lek. W miniony piątek 9.02 Pan Kot znów zwymiotował, mial niekończącą się biegunke i znów jechaliśmy do lekarza.. 8.02 byliśmy nawet dwa razy jednego dnia
No comments yet, be first to comment!
Add updates and keep supporters informed about the progress of the campaign.
This will increase the credibility of your fundraiser and donor engagement.
Description
Pan Kot jest prawie 12 letnim dziadziem, który jest ze mną od swojego 5 tygodnia życia. Od początku nie miał szczęścia, został ostatni z miotu u właścicielki jego mamy i pani chciała go utopić, więc chroniąc go przed tym losem wzięłam go. Miałam wtedy 17 lat, w jego utrzymaniu pomagali mi rodzice, a raczej robili to za mnie. Chcieli jednak, żebym znalazła mu inny dom, stad żeby się nie przyzwyczajać wolałam na niego kot. Jednak minęło 11 lat i kot wciąż z nami jest, wiec po roku nadaliśmy mu imię Pan Kot (bo juz reagował na Kocie)
i tak juz zostało.
Teraz jest na moim utrzymaniu, a ja jestem w o tyle ciężkiej sytuacji, że dopiero założyłam działalność na początku stycznia i nie jestem jeszcze dobrze ustatkowana. Mam jeszcze drugą kotkę, która wymaga rehabilitacji cotygodniowej.
Pan Kot w zeszlym tygodniu z dnia na dzień opadł z sil, a w zasadzie wz nocy na dzień. Przestał jeść, przestał pic, przestał reagować na czynniki zewnętrzne. Nie czekając długo pojechałam do lekarza. Diagnoza - gorączka 40 stopni i zapalenie krtani i oskrzela lewego. Dostał antybiotyk w zastrzyku, następnego dnia miałam kontynuować kuracje w tabletkach. Zrobiliśmy tez badania krwi - glukoza była wyraźnie zdecydowanie zbyt wysoka i dostałam insulinę do wstrzykiwania mu dwa razy dziennie. Ale następnego dnia nie było żadnej poprawy, wiec pojechaliśmy znowu.
Wtedy juz trzeba było podać dziadziowi kroplówkę, bo dwa dni bez picia może mieć śmiertelne skutki dla kocich nerek. Kolejny zastrzyk na zbicie gorączki, bo sięgała 40,7 stopnia, wiec gorzej niż dzień wcześniej. Mieliśmy wrócić dzień później tylko w przypadku, gdy Pan Kot nic nie zje.
I taki przypadek mial miejsce przez 4 następne dni, tylko doszły wymioty, biegunka, codziennie zastrzyk, kroplówka (czasem same elektrolity, czasem z lekami, czasem z substytutem jedzenia, żeby go choć trochę ożywić). Dziś, kiedy zakładam zbiórkę, mija dokładnie tydzień od pierwszych objaw Pana Kota. Dwa dni temu dostał drugi antybiotyk (obok tego pierwszego, nie zamiast). Niestety chłopak dalej sam nie je i nie pije, wciskam mu specjalna pastę strzykawka, znów jedziemy na kroplówkę i zastrzyk. Ciężko mi jest to udźwignąć, bo w tej chwili wydalam juz ponad 1k w ciagu tygodnia, a wyglada na to, ze to nie koniec. W dodatku nie przerywam rehabilitacji drugiej kociczki, żeby nie nastąpił regres w jej poruszaniu się (kociczka jest młoda, ale tez po przejściach - tylko ona po wypadku samochodowym).
Będę ogromnie wdzięczna za każde wsparcie, bo nie chce rezygnować z Pana Kota, zawsze był żywym kotem, jeszcze do zeszłego tygodnia bawił się z młodsza koleżanka, to pierwszy raz, gdy widzę go w takim stanie, ale mam nadzieje wyprowadzić go z tego. Ale potrzebuje w tym pomocy.
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.