Mój nowy tymczas, Norbert, odłowiony na diagnostykę i leczenie - tak jak zgadywałam po wstępnych samodzielnych oględzinach, w oczekiwaniu na wizytę u lekarza specjalisty od ptaków, Norbert ma już zrośnięte złamanie kości piszczelowej, jeszcze w trakcie gojenia (lekarka mówi, że to złamanie sprzed miesiąca). Odłowiony z powodu niechęci do opierania się na lewej nodze i kulawizny w trakcie chodzenia.

We wtorek miał wizytę w Mango, było badanie i rtg oraz wymaz na rzęsistka.

Zalecenie w jego przypadku ze względu na specyfikę "naturalnego" zrośnięcia się kości to tydzień na przeciwbólowych w domu i powrót na wolność. Operacja i ponowne złożenie kości tu nie wchodzi w grę, gdyż już okostna już narasta na ścięgna i istnieje duże ryzyko uszkodzenia ścięgien w trakcie operacji (mam nadzieję, że nie pomyliłam nazw – piszę z pamięci).

Możliwe, że końcówki kości które nie nachodzą na siebie punktami złamania a tylko bokiem (kość się przez to też skróciła) mogą powodować trochę bólu, ale przewiduje się, że jak już kość poprawnie się całkowicie zrośnie (a całkowita regeneracja złamania tego typu trwa około roku...) to ból będzie dużo mniejszy.

Jak, że Norbert jest z tych lękliwych i walecznych to życie w mieszkaniu lub wolierze po amputacji nogi byłoby dla niego bardzo średnim pomysłem.

Poza złamaniem kości piszczelowej Norbert jest całkowicie sprawny – czujny, świetnie lata, ma apetyt, jest w dobrej formie.

No więc robimy dla niego co możemy, po przeleczeniu wraca do swojego stada. Będzie też w miarę możliwości pod obserwacją na wolności: ma założoną obrączkę z moim numerem telefonu w razie gdyby został przeze mnie lub innego wolontariusza odłowiony z powodu kulawizny - znając mnie odłowiłabym go jeszcze kilka razy :D

Wizyta z badaniami i lekami kosztowała 295zl (poniżej opis wizyty i badania, fotki rtg i rachunek).