id: vgyvua

Pokrycie kosztów leczenia i rehabilitacji konia

Pokrycie kosztów leczenia i rehabilitacji konia

Our users created 1 226 837 fundraisers and raised 1 350 030 661 zł

What will you fundraise for today?

Updates15

  • Aktualizacja Olenkowa!

    Niestety dopiero teraz znalazłam chwilkę na tego posta...

    W piątek byłam u Olenki na zmianie gipsu i opatrunku. Jak widać na zdjęciach jest DOBRZE! Co prawda po wtorkowym telefonie z kliniki byłam nieco "podłamana", ponieważ powiedział, że rana się rozeszła...

    Po piątkowej wizycie i rozmowie jestem jednak optymistycznie już nastawiona. W miejscu szycia doszło co prawda do rozejścia się rany i to spowodowało gojenie poprzez ziarninowanie. W związku z tym, że na ziarninie nie rośnie skóra i jest ryzyko pojawienia się "dzikiego mięsa " co mniej więcej 10 dni gips jest zdejmowany a ziarnina ścinana, żeby umożliwić pojawienie się skóry. Nie zmienia to jednak procedury postępowania, czyli gojenie w unieruchomieniu min. ze względu na więzadło. 

    Dr Miłosz Grabski powiedział, że tym razem możemy założyć że jesteśmy już na drodze "z górki". 

    Olena na samym sianku jak widać miewa się dobrze 😉 

    Nasz rachunek na piątek wynosił 13480 zł z czego ze "Zrzutki" oraz zgromadzonych przez Nas środków mamy wpłacone 13000 zł. Odbiór Oleny najprawdopodobniej wstępnie 04.09. i prosto do Monika Tołkacz na rehabilitację.

    Jeszcze raz z całego serca baaaardzo dziękujemy za tak OGROMNY odzew na Naszą OLENKOWĄ ZRZUTKĘ! 

    DZIĘKUJEMY ZA WASZE SERCA, ZA KAZDĄ WPŁATĘ, MODLITWY I TRZYMANE WYTRWALE KCIUKI! 

    ❤️❤️❤️

    0Comments
     
    2500 characters

    No comments yet, be first to comment!

    Read more
Add updates and keep supporters informed about the progress of the campaign.

Add updates and keep supporters informed about the progress of the campaign.
This will increase the credibility of your fundraiser and donor engagement.

Description

Sobota 22.07 poranek...Konie na padoku, idę dać im śniadanie. 3 letnia Olena stoi pod ścianą z innymi końmi. Patrzę, prawa przednia noga we krwi do łokcia. Podchodzę bliżej. Rana obejmująca staw pęcinowy oraz nadpęcie, widoczna kość. Znaki zapytania- jak, o co? Niemoźliwe. Panika, bezradność, rozpacz. Mąż biegnie z pomocą. Rana obmyta, opatrunek uciskowy. Telefony do weterynarzy. Klinika Gniezno- po przesłaniu zdjęcia radzi- eutanazja...Serce pęka na 1000 kawałków... Nie odpuszczamy. Koleżanka Paulina, ktora dojechała żeby pomóc- technik weterynaryjny mówi- dzwoń do Poznania, oni są najlepsi. Telefon do Poznania- po obejrzeniu zdjęcia decyzja- przyjechać...na eutanazję zawsze jest czas- mówi lekarz Miłosz. Na szczęście transport mamy swój. Pakujemy konia na 3 nogach...jedziemy. Najdłuższa podróż, choć mamy 170 km. Tysiące myśli, wyrzutów sumienia, analiza, poczucie winy i tłumaczenie samej sobie, że to zwierzęta, że stado ma swoją dynamikę, że nie na wszystko mamy wpływ i że pomimo starań nie jesteśmy w stanie wszystkiego przewidzieć...Po 2h jesteśmy na miejscu. Olena wysiada, cała się trzęsie, ale daje radę. Przyjęcie, diagnostyka, rtg- na szczęście kości całe, staw pęcinowy nie jest uszkodzony- wyjaśnienie możliwych opcji leczenia. Słowa lekarza- "my się podejmujemy przypadków beznadziejnych, ale decyzja należy do Państwa".

Potem zderzenie z rzeczywistością...Czas pobytu 6-8 tygodni, koszt na pewno 15 tyś... Płyną łzy, oczy mojego męża wtulonego w Olenę też pelne łez. Spójrzenia porozumienia bez słów- RATUJEMY- to tylko pieniądze..a Olena to członek Rodziny i nie ważne czy ma 2 czy 4 nogi...decyzja zawsze byłaby taka sama. Cuda się zdarzają, a wiara przenosi góry. Koń w najlepszych rękach. Droga powrotna i oczekiwanie na telefon z kliniki...21:00- dzwoni lekarz..."obudziła się, wstała o własnych siłach, operacja wg planu przebiegła bez komplikacji". Ulga, choć lęk nadal czychajacy gdzieś w środku. W niedzielę jadę do niej. Przyjeżdżam. Koń leży, kroplówki, pogorszenie, objawy kolkopodobne- na skutek ogromnego bólu nogi. Zostaję, jestem przy niej. Jej głowa na moich kolanach. Rozmawiamy...po 2h podnosi się. Szuka siana, wody. Przychodzi lekarz. Przekazuje informacje o operacji-"rana oczyszczona i całkowicie ZAMKNIĘTA". CUDOTWÓRCA- nie mam pojęcia jak tego dokonał. Rokowania- ostrożne, ale dające nadzieję na NORMALNE ŹYCIE. Decyzja o meszu na kolację.

Ostrożna wewnętrzna radość i ulga. Wiara w to, że wszystko będzie dobrze, że nie będzie komplikacji...(zapalenie stawu, infekcja, kolka itp.) Wiem, że będzie dobrze...

Dla każdego, kto staje w obliczu takiej sytuacji są to decyzje oczywiste. Niosą one ze sobą również obciążenia finansowe...które na ten moment przekraczają nawet Nasze możliwości stąd prośba o pomoc i wsparcie...

Olenę, jeżeli wszystko pójdzie dobrze czeka jeszcze kosztowna rehabilitacja. Oczywiście na tyle ile będziemy mogli to będziemy te koszty pokrywać sami...sprzedamy część sprzętu jeździeckiego, pomoże Rodzina i przyjaciele...Czeka nas jeszcze opłacenie siana na zimę.

Parę słów o Nas...Mieszkamy na wsi i mamy małe gospodarstwo wyciagnięte z kompletnej ruiny (wiekszosć praca własna).

Jesteśmy ludźmi, którzy kochają po prostu zwierzęta. Na miarę możliwości dajemy im szczęśliwy dom. Mamy 4 konie, 2 kozy (uratowane), 6 kotów (5 adoptoanych), 4 psy (3 tak po prostu przygarnięte).

Konie zawsze były obecne w moim życiu..jesteśmy jak naczynia połączone. Mało jeżdżę, raczej "z nimi jestem", tak zwyczajnie, po prostu piję kawę, spaceruję, buduję relację, więzi... Dzięki nim po pracy (a jest bardzo stresująca i obciążająca) to ONE dają mi spokój, dystans do świata. Są też jego częścią...nie wyobrażam już sobie funkcjonowania bez ich obecności za oknem...

Każdy jest inny, wyjątkowy. Każdy zajmuje część mojego serca. Olena była moim marzeniem, które zrealizowałam...

Parę słów jeszcze o "bohaterce" tego zamieszania...Olena jest 3 letnią kłaczą rasy APH. Znalazłam ją jakieś 6 m-cy temu, a fizycznie pojawiła się u Nas 4,5 m-ca temu. Przyjechała wychudzona, z ropiejacą cystą po larwie gza na plecach, gnijacymi strzałkami. Nasz weterynarz pobrał krew do badań. Wszystkie parametry poniżej normy, do tego anemia... Najpierw gruntowne orobaczanie. Wdrożyliśmy selen domięśniowo, cynk, miedź, biotynę itp. minerały. Probiotyk dla lepszego wchłaniania oraz preparat żelaza dla koni w interwencyjnej dawce 60 mln na dobę. Do tego sianko do oporu, dobra pasza, słonecznik, lucerka, olej z ostopestu na oczyszenie i odtrucie wątroby. I wiecie co...w badaniach przed operacją wyszło, że nie ma anemii, że wszystkie parametry w normie, hemoglobina itp. Wagowo też wrzuciła ze 100 kg.

Jest cudownym koniem o wyjątkowym charakterze, spokoju wewnętrznym, mądrym i łagodnym spojrzeniu. Nie narzucającym się, a jednocześnie bardzo empatycznym i proludzkim.

Nie poddamy się...liczymy na Waszą pomoc i wsparcie!

b8Ff6JouzMuwDtFR.jpg9UsVurkUg1MDfjKB.jpgWZVW0YnhwvZNzCRV.jpg

There is no description yet.

There is no description yet.

Location

The world's first Payment Card. Accept payments wherever you are.
The world's first Payment Card. Accept payments wherever you are.
Find out more

Donations 100

 
Ania
10 zł
 
Aleksander Ciesielski
250 zł
 
Agnieszka S
hidden
 
Pracownicy Przedszkola SKRZAT
250 zł
 
S.M.
50 zł
 
Hidden data
100 zł
 
Maja Sekulska
hidden
 
Natalia
50 zł
 
Hidden data
hidden
 
beta
50 zł
See more

Comments 27

 
2500 characters