Na zdjęciu jest moja Mama - Małgosia. Mama wygląda tak zawsze, uśmiech od ucha do ucha pomimo trudności z jakimi się mierzy. Mama była cudowną nauczycielką, kochaną przez dzieciaki i zawsze z głową pełną pomysłów. No właśnie, właśnie z głową, której teraz nie może używać tak, jakby chciała. Mama zaczęła ślepnąć na lewe oko, nie przejmowała się tym zrzucając to na karb wieku. Kiedy jednak zaczęło jej to doskwierać, udała się do okulisty. U okulisty okazało się, że problem nie leży w oku a w ucisku na mózg. Wizyta u neurologa i badania na cito wykazały guza mózgu.

Mama nadal jest pogodna i dobrej myśli. Ja również się staram. Diagnostykę musimy prowadzić na cito, co nie pokrywa się z opieszałością NFZ. Wszystkie badania musimy wykonywać prywatnie, aby ścigać się z czasem.

Jeśli wejdziecie na mój zrzutkowy profil, to zorientujecie się dlaczego sytuacja jest tak ciężka. Jestem niepełnosprawna, kręgosłup nie pozwala mi funkcjonować normalnie (zgadniecie czy państwo mnie uzdrowiło na papierze?). Żeby móc prowadzić diagnostykę i w efekcie leczenie Mamy, zrezygnowałam z własnego leczenia, co pozwoliło zaoszczędzić kilka złotych. Wiem, że zachowuję się jak żebrak i nie mam zamiaru winić nikogo, kto w ten sposób będzie myślał. Wszystko co udaje mi się zarobić na rękodziele, aktualnie idzie na Mamę, jednak to nie jest dużo ba, to nie jest nawet promil. Kwota ustalona na zrzutce jest wyssana z palca, bo nie jestem w stanie przewidzieć ile dokładnie jest nam potrzebne wiem tylko, że w ciągu dwóch dni poszło nam 1100zł.

Będę wdzięczna za każdy grosz, cokolwiek przybliży nas do skutecznego leczenia.

Nie wiem, co jeszcze mogłabym napisać, chyba tylko to, że czasem w życiu opadają ręce i nie chce się rano otwierać oczu. Moja Mama jest dla mnie wszystkim i nie tylko dla mnie. To człowiek, który pomaga każdemu, poda rękę nawet ludziom, którzy ją skrzywdzili. Proszę o pomoc w ratowaniu jej.