Kochani...

Kilka miesięcy temu kiedy dowiedziałam się, że maleńka istotka o imienu Kaja szuka dawcy szpiku i jej rodzice zachęcali do zgłoszenia się do bazy dawców szpiku, postanowiłam nim zostać.

Niestety zanim doszły próbki trochę się podziało...

W połowie wrześna mój uporządkowany świat legł w gruzach. Usłyszałam diagnozę - nowotwór złosliwy piersi .Pani doktor dodała tylko - Proszę się przygotować do walki. Wychodząc z gabinetu pomyślałam - no dobrze panie Boże teraz postawiłeś mi takie zadanie, dziękuję ci, że choroba dotknęła mnie a nie moję dzieci. Są rożne chwile i myśli, ale nie poddam się .MAM RAKA ALE RAK NIE MA MNIE.

Dziś jestem w trakcie chemioterapii i skupiam się nad tym, żeby wykonać to zadanie jak najlepiej.

Bardzo chciałabym moć wspomóc się leczeniem zintegrowanym i dodatkowymi badaniami , które w naszym kraju nie są refundowane a zwiększyłoby to moje szanse na wyzdrowienie ( stosowane i refundowane min. Niemczech i Szwajcarji ). W Polsce za to wszystko pacjent musi zapłacić sam. Niestety przekracza to znacznie moje możliwości finansowe.

Jestem samotnie wychowującą mamą 15-letniego Piotra i dorosłej 23-letniej Weroniki , bardzo chciałabym mieć szanse patrzeć na nich i moje wnuki i głęboko wierzę, że tak będzie.

Nie jest łatwo prosić mi o pomoc, ale dziś dla szansy wyzdrowienia zrobię wszystko co w mojej mocy.

Dlatego bardzo proszę o wsparcie i wszyskim Wam dziękuję za każdą złotówkę i udostępnienia.