Ratunek w chorobie
Ratunek w chorobie
Our users created 1 226 837 fundraisers and raised 1 350 026 856 zł
What will you fundraise for today?
Updates2
Add updates and keep supporters informed about the progress of the campaign.
This will increase the credibility of your fundraiser and donor engagement.
Description
Witam.
Nazywam się Ksawery Eliasik. Mam 41 lat.Od dwudziestu lat choruję na cukrzycę typu 1.Od samego początku na insulinach. 5 wkłuć dziennie. Zachorowałem na nią rok po ukończeniu służby wojskowej w Lublińcu .Wtedy moje życie przewróciło się do góry nogami...Codzienne wielokrotne pomiary poziomu cukru,odpowiednia dieta jakościowa i ilościowa,podawanie insulin krótkodzialającej przed każdym posiłkiem i długodziałającej rano i na noc. Było ciężko,ale z czasem musiałem sobie z tym wszystkim radzić. Co jakiś czas pobyty w szpitalach na regulacje cukrów i ewentualnie zmiany insulin .Pracowałem na dachach jako dekarz, lecz musiałem zrezygnować,bo na skutek nagłego spadku cukru mogło mi sie coś stać. Po 16-stu latach choroby pojawiły się duże powikłania :problemy z oczami i stopa cukrzycowa. Zrobiło się owrzodzenie,rana,ropny wyciek na stopie.Trzeba było ją naciąć,aby ja ratować. Rozległa rana,trudno gojąca się i bardzo długo. W szpitalu bylem 2 miesiące.Nie było zbyt dużego efektu. Szukałem pomocy i w końcu udałem się do Poznania na komory hiperbaryczne. Musiałem wynająć mieszkanie,aby moc codziennie być na godzinnej terapii. Wiązało się to z dużym wysiłkiem i kosztami,gdyż musiałem tam dotrzeć tramwajem i dawać sobie samemu rade.Komory pomogły. Po roku czasu niestety pojawił się problem z małym palcem u nogi.Nie chciał się goić i trzeba było go amputować i znowu szpital,kolejna narkoza,leczenie. Potem dojazdy co drugi dzień na opatrunki do poradni chirurgicznych i długi proces leczenia, gdyż moje rany nie goją się tak jak u zdrowego człowieka. Po upływie 5 miesięcy wystąpił następny problem z małym palcem u drugiej nogi. /przetoka/ Trzeba było go amputować. Nie chciało się goić,bylem 2 miesiące w szpitalu i niestety trzeba było usunąć dalej kości śródstopia 4 i 5, gdyż się poprostu kruszyły. Miałem popuchnięte strasznie obie nogi aż po pas.Okropny ból nóg,gorączka. Tabletki przeciwbólowe co 2 godz.,byłem wykończony. Dostałem 6 jednostek krwi... Było podejrzenie szpiczaka mnogiego i duże ryzyko utraty obu kończyn dolnych.Bardzo pogorszył mi się wtedy wzrok. Wcześniej miałem sporo laserów na oba oczy w Łodzi,bardzo bolesne...Miałem też 4 zastrzyki w oko po 1000 zł. każdy /są nierefundowane/. Jakoś było,ale na skutek leków,kroplówek,narkoz mój wzrok bardzo się pogorszył .Widziałem wszystko na czerwono,gdyż w moich oczach krążyła krew. Czekał mnie zabieg witrektomii w Łodzi. W najbliższym szpitalu byłem "zagadką" dla lekarzy,stan mój był ciężki. Zaczęły "siadać" mi nerki... Wysłano mnie na konsultacje do szpitala w Warszawie i tam otrzymałem właściwą diagnozę i leczenie. Niestety na skutek zakażenia kości trzeba było amputować duży palec u prawej nogi. Tam dostawałem 15 kroplówek dziennie. Moje żyły były tak osłabione,że nie było się gdzie już wkłuć,często nie chciały "lecieć". RATOWANO MOJE NOGI. Miałem całkowity zakaz chodzenia. Poruszałem się na wózku inwalidzkim... Po miesiącu wypisano mnie do domu z całą listą zaleceń... Opatrunki co 2 dni na obie nogi,masa gazików,bandaży,opatrunków,różnych płynów,maści cholesterolowych,żeli,antybiotykoterapia przez 8 tygodni i różne tabletki na żołądek,nadciśnienie itd. I wielki STRACH czy się zagoi. Wizyty kontrolne w Warszawie 2 lub 3 razy w miesiącu w klinice. Tam czyszczono mi rany skalpelem,zakładano szwy,dawano wytyczne mojej żonie jak dalej postępować z ranami i jakie buty ortopedyczne mam kupić. Kosztowały 1450 zł. ortezy. Lewa noga zaczęła się goić. Na prawej pojawił się modzel i niestety trzeba było znów usunąć część kości palca. Trafiłem do szpitala ortopedycznego w Otwocku pod Warszawą i tam to zrobiono... Powoli stopa zagoiła się. W Łodzi zrobiono mi 3 operacje na oczy w odstępach kilkumiesięcznych. W jednym oku miałem gaz,w drugim olej. Wszystko na wypisach szpitalnych. Po upływie 7 miesięcy pojawił mi się odcisk na prawej nodze,w lipcu tego roku i znowu problemy,które są do dzisiaj. Zrobiła się przetoka,rana słabo się goi,ciągła antybiotykoterapia,opatrunki,zakaz chodzenia i ryzyko utraty kończyny pod kolanem. Nadzieję na poprawę pokładam jeszcze w komorach hiperbarycznych,ale wiąże się to z jeszcze większymi kosztami. Poprostu mnie nie stać. Mam nadciśnienie, duże problemy z żołądkiem,siadają mi nerki. Wszystko na wypisach szpitalnych.
Do Warszawy mam 230 km. w jedna stronę. Razem z opatrunkiem,lekarzem w klinice i kierowcą koszt takiej jazdy to blisko 1000 zł. Do Łodzi mam 120 km.w jedną stronę. Z kierowcą i samochodem to ok 300 zł. Do Otwocka mam 250 km. w jedną stronę,koszt 600 zł. Takie jazdy nieraz są po 3-4 razy w miesiącu. Na antybiotyki,insuliny,opatrunki,bandaże,kompresy,płyny na rany,maście i inne leki na cukrzyce,nadciśnienie,retinopatię,żołądek i depresje wydaje 900 zł. miesięcznie. Znów czeka mnie operacja na oko,narazie z braku funduszy i na skutek ciągłej antybiotykoterapii niemożliwa. Wierzcie mi lepiej jest dawać niż brać,ale sytuacja zmusza mnie do proszenia o POMOC. Ostatnie 4 lata to dla mnie koszmar.Nie mogę już usiedzieć na wózku,boli mnie kręgosłup,staram się trochę chodzić,aby było krążenie. Ludzie mi nie wierzą,że jestem chory,bo staram się jak mogę,aby się nie poddać. Nie jest mi łatwo to wszystko udźwignąć. Mam zobowiązania finansowe, które zaciągnąłem na leczenie,miałem nadzieję,że wyzdrowieję,że zarobię,że dam radę, ale co ja mogę jak ja niedowidzę,nie powinienem chodzić. Nie oglądam tv,bo mam zniekształcony obraz w oczach,okulary w tej sytuacji nic nie pomagają. Nie odpisuje w telefonie,bo nie widzę... Łatwo jest kogoś ocenić jak się jest zdrowym,w pełni sil. Gdy przychodzi choroba,cierpienie wtedy może zrozumie się drugiego i wie jakie są problemy. Chcesz pomóc to Ci BARDZO DZIĘKUJĘ z całego serca. Proszę nie oceniaj mnie źle,bo tak naprawdę mnie nie znasz... Żyję w ciągłym strachu. Grozi mi utrata kończyn dolnych i całkowita ślepota. Jak wtedy będę żył...? Czy będę ŻYŁ...??
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Dziękuję bardzo za każdą wpłatę... ,za każdą pomoc i wsparcie