Jeszcze o 17 rozmawiałam z ciocią o tym, że przyjedziemy, posiedzimy z 95 letnią babcią żeby ciocia mogła chwilę odpocząć…

niecale 2 godziny później wszystko co mieli stanęło w ogniu, a cała rodzina musiała uciekać tak jak stała. Ogień wybuchł na piętrze, zajął piętro i poddasze, które spłonęły doszczętnie. To co nie spłonęło zostało zalane w akcji gaśniczej więc kilka osób zostało dosłownie z niczym.

Obecnie przebywają w hotelu pracowniczym i nie wiedzą co dalej. Muszą dojeżdżać codziennie na miejsce żeby zająć się końmi które zostały w stajni na terenie.

jeśli opieka nad 95 latka w domu jest trudna to nie wiem jak nazwać opiekę nad babcią i końmi na odległość i próby odbudowy domu…

wiem że kiedy szok minie trzeba będzie zabrać się za odbudowanie domu, remont tego co się uda uratować i chciałabym ułatwić im to jak tylko się da.

obecnie potrzebują wszystkiego.