Szarlotka chciałaby żyć…

Taka wojowniczka nie zdarza się często.

Znaleziona wycieńczona i chora, na skraju życia i śmierci…

W domu tymczasowym podniosła się trochę, ale przez trzy tygodnie mimo leczenia jej stan się znacząco nie poprawiał.

W końcu zaczęto sugerować eutanazje, ale chcieliśmy dać jej jeszcze szanse, zawalczyć dla niej ten ostatni raz.

Sytuacja była bardzo ciężka, mała odwodniona do granic możliwości, ciężko było pobrać krew do badań, ale pani doktor widziała dla niej nadzieję. Kilkudniowy pobyt w klinice weterynaryjnej, intensywne leczenie i kroplówki przyniosły tak wyczekiwaną poprawę.

Niestety w trakcie wszystkich badań test paskowy pokazał pozytywny wynik FeLV (tak zwanej kociej białaczki), badanie PCR z krwi, potwierdziło najgorsze. Mamy do czynienia z białaczką. To zakaźna, nieuleczalna choroba, ale kot przy odpowiedniej opiece może z nią żyć długie lata.

Nie możemy odmówić szansy kotu, który ma wole życia, apetyt i szanse na szczęśliwe życie, choć wiemy jak trudno będzie znaleźć jej dom, bo białaczka dla większości ludzi brzmi jak wyrok. Zrobimy wszystko co w naszej mocy, poruszymy niebo i ziemię, aby ta kruszynka mogła żyć.

Na ten moment musimy się jeszcze zmierzyć z kosztami za leczenie Szarlotki i mamy nadzieję, ze dołączycie do nas w walce o jej powrót do zdrowia.

AKTUALIZACJA: Szarlotka nareszcie zaczęła reagować na leczenie, jej stan pomalutku zaczyna się poprawiać, tak samo jak wygląd. To daje nam ogromną nadzieję i poczucie, że to co robimy ma sens.