W gminie, w której los zwierząt jest całkowicie pomijany i lekceważony, pewien pan Janek zwrócił się do mnie z prośbą o pomoc. Na teren, gdzie mieszka, notorycznie są przywożone przez zwyrodnialców i porzucane jak śmieci bezbronne zwierzęta.

Emeryt, z troski o te futrzaki, ale także o swoje skromne środki, postanowił położyć temu kres. Jest w pełni świadomy możliwości rozrodczych kotów, więc z obawy przed wiosną postanowił poprosić o pomoc, aby uniknąć powiększenia stada o kilkadziesiąt nowych istot.

Nie mogłam odmówić – nadchodzi zima, a te zwierzęta są na zewnątrz. Postanowiłam podjąć działania, lecz, jak wiadomo, osoby prywatne nie mają wystarczających zasobów finansowych, aby pokryć wszystkie koszty.

Błagam o pomoc! Sześć kocic, które z natury szybko się rozmnażają, trzeba pilnie wysterylizować. Dwa kocury również przydałoby się wykastrować, ale priorytetem są samice, by uniknąć kolejnych miotów. Bezbronne kocięta są narażone na drapieżniki, choroby i wirusy – każdego dnia walczą o życie.

W tym roku mierzymy się z inwazją panleukopenii, która dziesiątkuje populację kotów. Obecnie pięć maluchów walczy o przetrwanie, dlatego tak bardzo zależy mi na szczepieniach, by ochronić pozostałe przed tym samym losem.

Zebrane środki pomogą opłacić szczepienia i sterylizację – to priorytet! Obecnie łapiemy zwierzęta, dowozimy je do lecznic, a rachunki ciągle rosną.